Wpis z mikrobloga

Ostatnio moja zlewaczala profesor dała mi do przetłumaczenia na prostszy język fajny tekst, wrzucający na PiS xDD niezły, bezstrony uniwersytet, bulwo

Ewa Wilk
Kto jest w Polsce chamem
Dlaczego zatem doszło w Polsce do jakiegoś generalnego rozhamowania, by użyć terminu, który w psychologii służy do opisu zaburzeń osobowości, gdy człowiek traci kontrolę nad swoimi emocjami, przestaje stosować się do norm i konwencji społecznych. Bo przecież roz(c)hamowali się nie tylko politycy, zabawiając się rytualnymi już licytacjami, kto tu jest większym chamem, kto zaczął, a kto tylko na chamstwo chamstwem odpowiada. Roz(c)hamowali się „patrioci” na niepodległościowych manifestacjach, kibole na jasnogórskich błoniach, niewydolne intelektualnie indywidua czczące po lasach Adolfa Hitlera. Lecz roz(c)hamowanie dotyczy również ogromnej części mediów (z państwowymi na czele), publicystów, ekspertów z tytułami naukowymi, artystów. Skłonność do chamskich zachowań nijak nie pokrywa się ze standardowymi socjologicznymi kryteriami, jak wiek, miejsce zamieszkania, wykształcenie, dochody, orientacja światopoglądowa, przynależność narodowa, decyzje wyborcze. Na chamstwo nie ma wyłącznego patentu ani lud, ani „suweren”, ani przegrani transformacji, ani jej beneficjenci, ani wykluczeni, ani wyniesieni.
Powodem diagnostycznego nieporozumienia może być w jakimś stopniu słownikowa dwuznaczność słowa cham. W archaicznym znaczeniu cham to tyle, co nieokrzesany człowiek z gminu, chłop, plebejusz. Współczesna definicja to prostak, ordynarny gbur. Można ją wzbogacić definicją literacką Jacka Dukaja („Lód”): „Cham obrzydliwy, czemu nie, piękną karierę można zrobić, chamstwo ma wielką przyszłość, cały świat stoi przed chamstwem otworem, subtelni, wstydliwi i wrażliwi ustępują przed nim, bo tylko cham by ustał i nie ustąpił, mądrzy nie wdają się w dyskusje przegrane po pierwszym ciosie maczugi, szlachetni litują się nad chama nieszczęściem, cham prze naprzód, nic nie mąci spokoju jego chamskiej duszy, cham się nie wstydzi, nie czerwieni, nie uśmiecha przepraszająco, on nawet nie widzi drwin i szyderstw, nigdy nie czuje się nieswojo i niezręcznie – ponieważ jest chamem”.
Mądrzy eksperci od savoir-vivre’u podkreślają, że dobre wychowanie nie polega na wkuciu reguł, ale na ciągłym wczuwaniu się w sytuację drugiego człowieka. Na ustawicznej uważności, by nie urazić, nie obrazić, nie dotknąć.
Można dzisiejszą inwazję grubiaństwa tłumaczyć na wiele sposobów. Kulturowo żyjemy bowiem w czasach pośpiechu, skuteczności, indywidualnego sukcesu. Psychologicznie, czy wręcz psychiatrycznie, gdyż czasy te promują, a może i generują, takie zaburzenia osobowości, jak narcyzm czy socjopatia (Martha Stout, autorka bestsellerowej książki „Socjopaci są wśród nas”, twierdzi, że socjopatą może być nawet co czwarta osoba w społeczeństwie amerykańskim).
Można też szukać źródeł roz(c)hamowania w polityce, w klimacie przez nią stwarzanym. W definicji elity leży dawanie wzorów, kształtowanie tego, co wolno, a co jest niedopuszczalne. (I prof. Zybertowicz, i minister Kempa są eksponowanymi przedstawicielami elity, niezależnie od obowiązującej w ich środowisku deklaratywnej nienawiści do elit). Więc lansowanie grubiaństwa – niesłuchanie innych, przerywanie, wrzaski, obelgi – jest na pewno dziełem elit.
Rzecz jednak przedstawia się poważniej, by poprzestać na komunale, że przykład idzie z góry. Chamstwo bowiem z niczego innego się nie bierze, jak z zimnej, zero-jedynkowej wizji świata. Z czegoś, co prof. Krystyna Skarżyńska nazywa darwinizmem społecznym – przekonania, że świat ludzki jest dżunglą, wieczną wojną o przetrwanie, gdzie albo wygram ja i „moi”, albo „oni” – wrodzy, obcy, niecni. PiS na współczesnej polskiej scenie politycznej ma bezprecedensowe zasługi w krzewieniu ponurej, spiskowej wizji świata. Tragedia polega na tym, że ten majak udziela się oponentom władzy – trudno im uwierzyć, że za czymkolwiek, co robi PiS, stoi jakiś uczciwy zamiar. Uważają PiS za groźną, brutalną sektę, która przed żadnym chamstwem się nie cofnie. I coraz częściej sądzą, że nie ma wyjścia innego, jak przeciwstawiać się jej „siłom i godnościom osobistom”.
Czy rzeczywiście nie ma? Jest. Nie podkulać ogona przed chamstwem, ale też nie wchodzić w chamskie tony. Jeszcze bardziej niż kiedykolwiek ważyć słowa, choć ponosi. Dobierać przymiotniki, czasowniki i rzeczowniki, bo skoro człowiek jest wykształcony, powinien to potrafić, a nawet znaleźć w tym przyjemność. Nie wstydzić się wykształcenia, okrzesania, wrażliwości, dobrego gustu. Czytać, myśleć i mówić z sensem, a nie ćwierkać po forach i Twitterach, co tam z rana do łba przyjdzie. Uważać na drugiego człowieka, słuchać (nawet niezbyt mądrego), patrzeć mu w oczy, uśmiechać się. Nie abdykować z poprawności politycznej, jakiejkolwiek zresztą poprawności, i przyzwoitości. Pohamować siebie samego. Na początek.
Źródło: Cham w domhttps://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1737630,3,kto-jest-w-polsce-chamem.read
  • 1