Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Poradźcie :(

Byłem z dziewczyną ponad dwa lata, miedzy nami różnie się układało, sporo się kłóciliśmy ale między nami była wielka miłość. Łączyły nas pasje, zainteresowania.
Jakiś czas temu rozstaliśmy się. Głównym powodem były jej naciski na ślub, bardzo chciała założyć rodzinę a ja jeszcze nie byłem gotów. Ciągle wspominała o pierścionkach, pytała kiedy, a ja odpowiadałem że musimy skończyć studia i żeby zakładać rodzinę przynajmniej ja powinienem mieć stałą racę, żeby nieco sie ustabilizować.
Doszło do momentu, że postanowiła pójść do spowiedzi bo jak to mówiła źle jej bylo żyć ze mną w grzechu. Ciężko mi było to zaakceptować ale nie ingerowałem w jej życie duchowe-odebrałem to jako jej ostatnią "deskę ratunku".
Przestaliśmy po tym uprawiać sex, który wcześniej był dziki, namiętny-idealnie współgraliśmy w łóżku. Zaczęło mi tego brakować ale nie chciałem żeby łamała przysiegę spowiedzi i postanowiłem poczekać. Po jakimś czasie coraz gorzej zaczęło się nam układać. W końcu rozstaliśmy sie. Postanowiłem że będę konsekwentny i nie odezwę się do niej, próbowałem zapomnieć w ten sposob. Zacząłem pić - cug trwał dwa tygodnie.
Próbowała ze mną się skontaktować, raz od rozstania rozmawiałem z nią przez telefon i tłumaczyłem że oboje cierpimy i ze to normalne. Nie mogłem o niej zapomnieć. Płakałem wieczorami, ona podobno też.
Kilka dni temu znów dzwoniła w nocy ale nie odebrałem, przeprosiła w wiadomości że zadzwoniła. Krotko odpisałem jej, ze nie szkodzi ale domyślałem sie że moja wiadomość będzie początkiem rozmowy. Byłem pijany i zanim zasnąłem wymieniliśmy sie kilkoma wiadomościami. Rano odczytałem jeszcze raz całą konwersacje. Prosiła żebyśmy sie spotkali. Nie chciałem. Naciskała. Podczas rozmowy wyszło że przez miesiąc kiedy nie byliśmy razem przespała sie z kimś. Powiedziała, że po wszystkim płakała i powiedziała mu, że jednak mnie kocha. Dla mnie to był cios w serce, bo mi tego odmówiła pod koniec związku. Tłumaczyła, że to jeden raz, nie mogła sobie poradzić sobie ze stratą i tak chciała zakończyć definitywnie nasz związek. Ciężko mi było przeżyć ta wiadomość, bo ciągle ją kochałem. Nie mogłem uwierzyć że coś takiego zrobiła, dla mnie wcześniej była święta, a tu...
W sercu postanowiłem jej wybaczyć i pojechać do niej ale byłem strasznie zły i rozgoryczony.
Podczas spotkania ciągle płakała, prosiła żebyśmy do siebie wrócili. Nie miałem w tamtej chwili do niej szacunku. Ciągle miałem przed oczami kogoś kto ją dotykał. W końcu po długich rozmowach i wylanych łzach powiedziałem że możemy jakoś spróbować. Ucieszyła się ogromnie, ja się uspokoiłem nieco. Zaproponowała żebyśmy poszli na impreze tego samego wieczora. Zgodziłem się. Chciała iść za rękę, całować sie, robić wspólne zdjęcia. Pozwoliłem jej.
Wieczór mijał dobrze, gadaliśmy ze sobą jak nigdy ale czułem, że nie powiedziała mi całej prawdy.
Wróciliśmy do domu, cala noc się kochaliśmy. Rano zrobiłem śniadanie, znów się kochaliśmy ale widziałem że dalej coś jest nie tak. Poprosiłem żeby powiedziała, okazało sie że to nie był raz a kilka razy. To mnie dobiło, bo mogłem jej wybaczyć jednorazową akcje ale tego nie bylem w stanie. Znów sie uniosłem. Reszte dnia nie mogłem na nią patrzeć ale tłumiłem emocje. W nocy nie mogłem zasnąć, bo jak zamykałem oczy widziałem ja z kimś innym w łóżku. W środku nocy na hejnał wypiłem dwa mocne piwa, które zostaly nam po imprezie. Wróciłem do łóżka ale nie chciałem sie z nią stykać nawet plecami, leżałem jak tredowaty płacząc. Obudziła się i pytała co się stało, nie chciałem gadać. Krzyczała pytając co jest, że dzień wcześniej byliśmy razem, szliśmy za rękę itp. Zaczęła mnie szarpać, żebym spojrzał na nią. pomimo moich próśb, żeby dala mi na razie spokoj nie przestawała i ją uderzyłem - w ramie. Od razu umilkła, ja też. Nigdy wcześniej nie uderzyłem kobiety, bardzo żałowałem tego co przed chwilą zrobiłem. Zacząłem ją przepraszać. Milczała i płakała. Powiedziała, że nie chce mnie znać. Znów ją traciłem... Powiedziałem, że rano spakuje sie i wyjdę ale błagałem żeby mi przebaczyła to. Żeby zacząć wszystko od nowa. Zgodziła sie, żebym został. Rozmawialiśmy całą noc i uderzył mnie kolejny news... nie tak wielki jak sypianie z kimś ale powiedziała, założyla tindera i była na spacerze z jeszcze innym gościem. Powiedziała mi tez, że dzień przed moim przyjazdem spotkała sie z gościem, z którym sie przespała żeby mu powiedzieć że nic miedzy nimi nie będzie bo zrobiła mu nadzieje.
Co kilka godzin dostawałem takie nowiny.
Nie stawała już na kolana prosząc o szanse, nie chciała już związku i powiedziała że nie wie jak to między nami będzie. Role sie odwróciły. Płakałem. Czułem że mimo wszystko ona teraz jest na wygranej pozycji przez to że ją uderzyłem.
Teraz nie wiem co mam robić, czy zagryźć zeby i pozwolić jej odejść czy walczyć. Z jej strony nie widać już takiego zaangażowania. Kocham ją
Mam żal, że mimo spowiedzi poszła z kimś innym. teraz tłumaczy, że znow ma postanowienie poprawy.
Co robić? :(

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 18
@AnonimoweMirkoWyznania: wróć, jeśli po tym jak się rozstaliście miała facetów to trudno, w afekcie człowiek może uderzyć kogoś kogo kocha (^^)
W zasadzie nie masz czego jej wybaczać, rozeszliście się na zasadzie konfliktu interesów więc nikt nie jest winny. Możecie ustalić zasadę że będzie tak jak było, a jeśli po pół roku znowu siądzie jej na banię ślub, a po jeszcze jakimś czasie jej nie zejdzie, to będzie musiała się ogarnąć
@AnonimoweMirkoWyznania: Oprócz tego, nie próbuj być o nią zazdrosny, widzę że postępujesz tak jak często ja, jak przewrażliwiona #!$%@?. Dbanie o swoje racje jest bliskie użalaniu się nad sobą, szczególnie jeśli jesteś wrażliwy i generalnie bierzesz dużo do siebie