Wpis z mikrobloga

#mecz można hejtować Kariusa, można hejtować Ramosa, można doceniać Bale'a, można mówić, że Krystyna znowu niewidoczny. Ile ludzi tyle opinii, ale co do jednego wszyscy się zgodzą. Klasy kibicom Liverpoolu każdy powinien zazdrościć. Dwa fatalne błędy, końcówka meczu, Karius przy piłce, zamiast gwizdów i zamieszek słychać chór śpiewający "You will never walk alone" i do końca meczu szaliki w górze. Szanuję, jak cholera szanuję.
  • 9
@Czauczesko: była, jednak że to nie był #!$%@? a upokarzajacy trzask w potylice, w dodatku pomógł bo jakos nagle piłkarze zaczeli grać lepiej, jednak mniejsza o to, bo nie popieram tego,jedynie prostuję ton który wprowadzasz.

Jakby Malarz w ten sposób #!$%@?, kiedykolwiek w tak ważnym meczu to by go kibice pocieszali i pewnie jeszcze skandowali jego nazwisko.
@Ufo777: nie wiem, czy byles kiedys na Legii, pewnie wolisz poczytac wyborczą. Na suoerpucharze dwa lata temu brali z Lechem sporo do zera, a Zyleta dopiero po koncowym gwizdku ich wygwizdala.
@MyMorningErection: no nie tak do końca. Po pierwszym błędzie kibice Liverpoolu wygwizdywali każdy kontakt Kariusa z piłką. Gość nie jest wybitnym bramkarzem, grał najważniejszy mecz w życiu, w którym popełnił głupi błąd, ale nic jeszcze nie było przesądzone, a to bydło wygwizdywało go już w 60 minucie. Nic dziwnego, że chłopak był zesrany. W mojej opinii ta trzecia bramka to w takiej samej części zasługa trudnego do przewidzenia toru lotu piłki