Wpis z mikrobloga

@sked Do "Mistrza i Małgorzaty" miałem chyba ze dwa podejścia w czasach liceum i raz na studiach w ramach filozofii : "nie wypada tego nie przeczytać". Odkładałem za każdym razem. W końcu się zaparłem i przeczytałem całość. Powiem tak ... ulżyło mi kiedy skończyłem. Gdybyś zapytał mnie, zaraz po zamknięciu ostatniej strony, o czym jest tak książka ... odpowiedziałbym że NIE MAM POJĘCIA. Kiedy ludzie w towarzystwie zachwycają się ta lekturą -
@sked:

Heh, dorzuć Sienkiewicza. Czemu katują tym w szkoła do dziś jest dla mnie nie do pojęcia, jeśli to tylko aby wyrobić dyscyplinę czytania grubych książek to równie dobrze mogliby przymuszać do czytania Tolkiena, byłoby ciekawiej.

Tak samo zacząłem rosyjską literaturę od Dostojewskiego i "Zbrodnia i Kara". Genialna książka, przeczytana w dwa wieczory. Nie wiem na ile to jest prawdą, ale Dostojewski podobno spędził sporą ilość czasu w szpitalach psychiatrycznych i
@obozeloginzajety: Szkoda, że zmuszanie młodych do czytania nieciekawych i grubych książek nie sprawi, że zaczną czytać więcej, a wręcz przeciwnie.

Tak porównując polską literaturę do tej rosyjskiej, nie zabrzmię patriotycznie, ale zdecydowanie rosyjska wygrywa.
Bracia Karamazow to majstersztyk! Z kolei przy Tołstoju i Annie Kareninie bohaterki miałem serdecznie dosyć.
Zauważyłem to właśnie, pomniki Puszkina, instytut Puszkina, muzeum Puszkina, place i tablice pamiątkowe mówiące, że w tym domu mieszkał Puszkin, nie zauważyłem