Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Historia z tych bardziej nie do rozwikłania.

Lvl's 21 here. Trochę się wygadam i poczytam chętnie kto co o tym myśli. Otóż w liceum, w klasie maturalnej zacząłem wychodzić z #przegryw i mimochodem nieziemsko zakochałem się w swojej koleżance z klasy. Ogólnie zawsze mieliśmy siebie ku sobie, ale potoczyło się tak że przez 3 lata nie zrobiłem nic pomimo sygnalow, które powinny się zapalić u faceta i działać. Wtedy byłem przestraszony, nieufność do kobiet i miłości wziąłem z rozbitej rodziny, oglądając jak wygląda miłość w rodzinnym wydaniu, to można powiedzieć że wypieralem ja przez cały czas, bo mnie ona po prostu smuciła i więcej się przez nią wycierpiałem i naplakalem niż jej doznałem pomimo super postawy, którą miał mój tato, bo mógł się po prostu na mnie wywalić jak to zazwyczaj bywa po rozwodzie. No, ale ja nie o tym. Chciałbym bardziej wygadać się z uczuć które mam w sobie. Otóż jak zaczynałem zarywać do różowej, to wszystko było utrudnione klasa maturalna itd., dodatkowo zadanie było niesamowicie ciezkie, ponieważ czując jakaś wewnętrzna słabość do niej, wygadałem ja na spotkanie myśląc ze ona też to czuję. Pierwsze spotkania były tak fascynujące jak lot w kosmos, po prostu nigdy tam nie byłem i zakochałem się w kobiecie u której po raz pierwszy dostrzegłem niesamowite wartości, po prostu zacząłem ją pragnąc tak bardzo, że nie mogłem spać, myśleć o niczym innym, still klasa maturalna here. Zadanie było o tyle utrudnione że ona przez 2 lata była w związku z gościem z naszego liceum, ale stwierdziłem po pierwszych spotkaniach, że nieważne co idę na tą wojnę, z nikim mi się nigdy tak dobrze nie gadało, nikt mnie nigdy tak nie interesował i nigdy nie czułem czegoś takiego do drugiej osoby. Batalia była iście harlekinowa, mnóstwo romantyzmu wtedy że mnie wyszlo, chodziłem jak z głową w chmurach a dziewczyna co raz bardziej się mną interesowała, i tak jak sądziłem też miała do mnie wielka słabość, ponieważ tak jakby teraz mam wrażenie, że wzięła mnie w najbardziej romantyczny sposób na wędkę która zarzuciła "dla żartów". Faza zauroczenia i niezliczonych przygód które razem spedzilismy, po prostu coś niesamowitego, czułem się jak w filmie i zakochałem się do niewyobrażalnego stopnia. No, ale ona była w związku, który się rozpadał i nagle pojawił się taki #samiecalfa zbijając się na swoje wyż yny i walcząc jak pies doprowadziłem do tego, że pomimo moich od samego początku jasnych intencji, powiedzenie po 1 wspólnym spacerze "kocham Cię", to od tamtej pory wszystko wystawiało mnie na próbę, ale dopialem swego, zakochała się we mnie. Powiedziała że nigdy w życiu nie sadzila, że można kogoś tak pokochać ( ). Pierwszy pocałunek, pierwsze zbliżenia, mega tyle emocji i taka bezradność względem uczuć targała mnie na granicę własnej wytrzymałości. Było nieziemsko ciężko, ale udało się po 3 miesiącach zabiegania o jej serce i wcześniejszym zerwaniem ze swoim byliśmy ze sobą wchodząc na celownik naszych znajomych, którzy widać było że mną pogardzali, no bo zagrywałem do zajętej dziewczyny, a kodeks uliczny jasno mówi co z takimi. Jej były facet był mocno sfrustrowany, że gościu którego każdy ignorował zaczął robić taki lament. Kiedyś idąc z nią po zajęciach do sklepu (jeszcze nie byliśmy razem) jej były szedł przed nami, no ale cóż nie pójdziemy na około ukrywając się przed każdym, więc idziemy. Ziomek zawrócił i idzie do nas przez czerwone światła, wiedziałem po co idzie ( ͡ ͜ʖ ͡). Także odłożyłem plecak i doszło do starcia, po przyjęciu pierwszego ciosu, #!$%@?łem mu parę razy i kładłem typa na ziemię i rozdzielił nas jakiś przechodni gościu, po akcji w #!$%@? emocji itd. napisałem mu smsa, że jutro po szkole fighter, bez rozowego bo była jak widać niezadowolona zajściem. Odpisał "no dawaj" i chodząc w liceum zauważyłem że go coś długo nie ma w szkole, zniknął na 2 tygodnie (chyba nie chciał pokazywać się z kinem pod okiem ( ͡º ͜ʖ͡º)). Przyszły matury, związek kwitnie ale nadal mnóstwo strachu o przyszłość. To był taki etap, że i ona i ja mieliśmy problem dostać się tam gdzie chcieliśmy. Koniec końców ja dostałem się na prawo na końcu Polski, a ona na architekturę. Lets gry, ale po pierwszym miesiącu moje serce nie było w stanie funkcjonować z takich emocji, ciągle nerwy trwały już 9 miesiecy, bardzo burzliwe psychicznie, ale robiliśmy wszystko aby wykorzystać czas na maca, najlepsze wakacje w życiu. Po miesiącu rozlaki zacząłem podupadać na duchu bez przyszłych perspektyw i stres. Sfrustrowany przyjechałem do niej i z rozmowy się tak złożyło że z nią zerwałem. Uczuciowo nic za tym nie stało kochałem ja, a ona mnie. Ale nie bylem w stanie przeżyć tego związku na odległość. Jej się świat rozpadł, wróciłem do siebie na prowincje i mając totalny burdel w głowie i uczuciach miałem dość #!$%@? depresje, każdy dzień to była walka z samym sobą, do tego pisaliśmy że sobą cały czas smsy, syf się robił nieziemski. Zacząłem być destruktorem, zacząłem obsesyjnie jej odpisywać, cisnąć emocjonalnie w nią i siebie, nagle problemy się narastały. Nie wiem jak to zrobiłem ale walcząc każdego dnia robiłem w #!$%@? dziwnych rzeczy pod wpływem uniesienia jeździłem 500km do niej w środku nocy tylko po to aby obejrzeć jej mieszkanie i pomyśleć co robić będąc totalnie zagubionym. Robiłem z siebie jakiegoś zagubionego dziwaka, i trwało to z 2 miesiące. Przez 5 miesięcy niebycia razem nie mogłem sobie tego wytłumaczyć jak to w ogóle się stało. Byłem #!$%@?, bylo mnóstwo krzywych akcji, czułem się traktowany jak psychol i dziwak, aż w końcu zacząłem być odpychany, nigdy w życiu nie czułem się tak #!$%@? niedoceniony. Wracałem po sesji do swojego miasta w walentynki pisząc z nią nadal. Tym razem ona powiedziała żebyśmy przestali ze sobą pisać (coś takiego miało miejsce 1000 razy, po czym ktoś pisał) , powiedziałem ok i życzyłem udanych walentynek. Wysiadajac z pociągu w swoim miescie, wyskakuje przede mnie istota z uśmiechem od ucha do ucha, to była ona. Zaprosiłem ja do siebie bo musiałem posprzątać po urodzinach, które zorganizowałem z dziewczyną kumpla u siebie. Więc zaproponowałem pomoc mej osobie. Po posprzątaniu, kiedy cel wizyty został osiągnięty zadała mi pytanie co ona wtedy powinna zrobić, poczułem się znowu bezsilny, że ona nie jest w stanie mi pokazać że mnie kocha, a ja sobie nie radzę- mówiłem jej o tym cały czas że czuje się #!$%@? na atomy i ze ona nic nie robi, tylko wymaga ode mnie jakichś reakcji aby mi pomóc. Ona wyszła z mieszkania, ja odpalając papierosa w oknie godziłem się z #!$%@? tej sytuacji po czym ona wróciła i się przytulilismy. Zaczęliśmy rozmawiać, ale nikt nie usłyszał od żadnej ze stron tego co chciał, no ale że jakoś uczucia nas ku sobie trzymały to skończyło się na tym że różowa spala u mnie (bez seksu) i normalnie tuląc się zaczynamy już któryś raz ze sobą zrywać i tak w kółko, jak się wydawało że może być git to przestawało jeszcze tej samej chwili. Czułem się bezsilny i karuzela się kręciła dalej. Stosunki się poprawiły przed wakacjami i na wakacje już wróciliśmy do siebie, pokazała mi że jej zależy i się spięła. Zawsze mieliśmy mało czasu i wieczne widmo rozlaki, próbowałem się do niej przenieść w tamtym okresie, ale się nie udało bo nie zdawałem pewnych przedmiotów na maturze. Dostałem się na taki Erasmus w Polsce na prawo do Gdańska, na jeden rok. Semestr poszedł mi zajebiście dobrze, relacje lepsze ale nie rozłąka i samotność nadal ta samą. Postanowiłem poprawić maturę w tym roku, i wydaje mi się że na 99% dostanę się do miasta w którym zawsze chciałem być i przynajmniej tam studiować, ale zamierzam złożyć również papiery do jej uczelni, niestety jej uczelnia za bardzo mnie nie chce z racji tego że chcą przedmiot jako priorytetowy z matury która zdaje w tą srode. Uczyłem się do niej fest, a po wcześniejszej porażce z przenosinami tym razem wiem, że na pewno gdzieś się przeniose i będzie to dla mnie skok naprzód. Zawsze byłem cwaniakiem i kombinatorem, ale milosci zawsze się bałem i jej wręcz nienawidzilem, swojej rodziny itd., ona to zmienila, zacząłem bardziej kochać i mówić o swoich uczuciach co jest dla mnie totalna nowością. Ale myśl że mógłbym jeszcze przez 2 kolejne lata w związku na odległość być sam, całkiem sam. Mnie rozwala, ten rok był dla mnie bardzo samotny, znowu 600km od domu odcięty od ludzi którzy mnie w tym mieście otaczali, z myślą że muszę coś zmienić nie potrafiłem się zasymilować pomimo moich łatwości zawiązywania kontaktow z ludźmi uciekałem i nadal uciekam w stronę samotnika. I teraz boję się że przenosiny do niej, do miasta które mi się nie podoba może się nie udać z racji tego 1 przedmiotu na maturze, bo w odmowie pomimo dobrych ocen na studiach argumentowali fakt polegniecia w przenosinach tym, że miałem za słaby wynik. Teraz wręcz jest niemal pewne, że dostanę się do Poznania i będę tam dalej kontynuował naukę na 3 roku prawa- studia prawnicze są po prostu dla mnie, jaram się i ciekawie nimi jak dzieciak i uważam że jestem w tym zajebiście dobry na tym etapie i pragmatyczny na tyle na ile nauczyło mnie życie do tej pory. Ale wiem że nawet jakbym się tam dostał i studiował dalej w tym mieście SAM, to po 2 latach związku na odległość mi #!$%@? i tak jak teraz powoli zaczyna, a ja liczę czas do końca tego roku. Boję się samotności i nie mogę pogodzić tego co związek na odległość ze mną robi, pomimo zajebiście zgranych charakterów i dopasowania dwóch samotników to brakuje nam siebie w takiej zwykłej codzienności, że mam wrażenie że świat mi się wali a moj związek na odległość jest skazany na porażkę, od 3 lat nie czułem żadnej stabilizacji, zawsze mi jej brakuje, a chwilę wspólne są tak krótkie i ulotne, że nic oprócz zwykłej codzienności nie jest w stanie mnie naprawić. Dorosłem i rozwinąłem się bardzo w ciągu tego okresu, ale widmo dalszej rozlaki po prostu mnie rozwala w każdym aspekcie życia. Wszystko oczywiście jest bardziej skomplikowane niż napisałem, ale chciałem to z siebie wyrzucić bo jest duża szansa że przyszły rok również spędzimy na odległość (,) a ja mam już wszystkiego dosyć, nawet moja i jej szczera miłość nie jest w stanie mnie ogarnąć. Ja prawnik, ona architekt, kochamy się bardzo, uważam ją za najbardziej niesamowita osobę na świecie no idealna para na papierze a tutaj taki ciągnący się impas...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 18
  • Odpowiedz
@stoch22: no to chyba nie jesteśmy w stanie mu pomóc, jeśli ta samotność ogranicza się do tej jednej dziewczyny.

Powodzenia opie, głowa do góry, czas szybko zleci :)
  • Odpowiedz
@kwasnydeszcz: brakuje sb cb wgl itd. Mocno gimbusiarski styl, ale lubię takie romantyczne uniesienia i jakos doczytałem do końca xd

@AnonimoweMirkoWyznania: imo wyjścia są trzy:
1. Któreś z was się poświęca
2. Trzymacie się w związku na odległość (da się)
3. Rozstanie, o ile masz jaja, bo romantykiem to może jesteś, ale dojrzalosci to Ci chyba brakuje
  • Odpowiedz
ŻarliwaKochanka: Jestes strasznie malo konkretny. Gdansk Ci sie nie podoba, a zaloze sie ze nie znasz miasta az tak dobrze, poza tym Gdynia i jej plaza jest duzo spokojniejsza i romantyczniejsza. Zreszta po studiach droga wolna. Ludzi mozna zawsze poznac nowych, a po skonczeniu studiow i tak zwykle wiekszosc znajomych ma coraz mniej czasu na spotkania i kazdy pracuje na swoj rachunek. W calej tej historii sa tylko 2 prawdziwe problemy
  • Odpowiedz
@Ghalard zawsze chciałem się z tym podzielić, bo tag obserwowałem już od dłuższego czasu i podobało mi się bardzo wiele odpowiedzi i bardzo często jakoś mnie to podnosilo na samopoczuciu przynajmniej na chwilę. Chciałem sprawdzic, to co moglbym usłyszeć, wbijając się w wykopkowe opinie. Dużo ludzi obserwuje ten tag i na pewno byłby większy odzew niż jakbym dał to na swoją tablice. Odpowiedziałem ze swojego konta, bo nie mam się czego
  • Odpowiedz
@Ghalard i jestem świadom nietrafnosci opinii i mojego opisu sytuacji, ale nie mam grona przyjaciół z którymi mógłbym się wygadać, więc chciałem się rozpisać przed internetowymi kompanami. Moi znajomi nie mają takich problemów i nie są na tyle dojrzali, abym mógł się sugerować ich opinia jakkolwiek. Strasznie się wyalienowalem i dopiero od niedawna zaczęło wszystko się w mojej głowie logicznie układać. Nie ukrywam też, że mnie to przerasta. Bo każdy argument
  • Odpowiedz
@lukasz-lisowski: Ja Ci powiem co Cię przebudzi, jak zobaczysz że ona ma już kogoś innego. Będziesz miał takiego kopa w dupę, którego nic innego Ci nie zastąpi. ( ͡º ͜ʖ͡º) A nawet więcej, możesz już zacząć sobie to wyobrażać.
  • Odpowiedz