Wpis z mikrobloga

Autor nowej biografii Robina Williamsa („Robin”, Dave Itzkoff) rzuca nowe światło na ostatnie lata życia aktora. Zakładano do tej pory, że samobójstwo było ostatnim, przegranym, starciem w długoletniej walce z depresją. Sprawa była bardziej skomplikowana, bo Robin cierpiał na demencję, początkowo błędnie zdiagnozowaną jako choroba Parkinsona. Miało to wpływ na jego mózg, pamięć, emocje i kontrolę ciała. Williams miał napady niekontrolowanego płaczu, zapominał dialogi, a w swoich ostatnich dniach życia przemieszczał się człapiąc.

Punktem kryzysowym był okres realizacji komedii „Night at the Museum: Secret of the Tomb”, gdy pod koniec każdego dnia zdjęciowego totalnie się rozklejał podczas zdejmowania charakteryzacji. Gdy zasugerowano mu żeby powrócił do robienia stand-upów, co często pomagało mu w walce z depresją, rozklejał się jeszcze bardziej, bo twierdził, że już nie jest w stanie tego robić, nie potrafi być już zabawny. Porażka jego telewizyjnej produkcji „Crazy Ones” tylko pogorszyła sytuację, komik stracił wagę, jego głos był drżący, a sylwetka zaczęła się robić zgarbiona. Od tamtego momentu wskoczył już na autostradę ku przykremu finałowi.

Cholernie to przykre, że taki wspaniały gość, wulkan energii i dobrego humoru, który dawał tak wiele radości całemu światu, musiał zmagać się z tak smutną rzeczywistością w ostatnich latach życia, że w końcu musiał się zwyczajnie poddać.

Poniżej: jedno z ostatnich zdjęć Robina Williamsa (po lewej ;), jest na nim wszystko – ciepło i dobroć, ale też smutek i melancholia. - via #kinofilia

#ciekawostki #zainteresowania #film
źródło: comment_JCPv4EyYsLENC7Bn3fpWXKPnZGdIREu6.jpg
  • 24
Kurde bele to mnie teraz zagiąłeś. Nie zdawałam sobie sprawy, że dostępność filmów, dokumentów itp może się, aż tak bardzo różnić. Przepraszam, bo narobiłam tylko ochoty (,) Aczkolwiek, jeśli kiedykolwiek będziesz miał szanse dorwać ten cykl to polecam. Monroe, przed śmiercią łyknęła po garści tabletek nasennych z 8 różnych blistrów + barbiturany ( ͡° ʖ̯ ͡°)
musiał zmagać się z tak smutną rzeczywistością w ostatnich latach życia, że w końcu musiał się zwyczajnie poddać.


@ColdMary6100: tak kończy się życie każdego człowieka, który nie umarł w jakichś nagłych okolicznościach. Zejście do dna aż w końcu poddanie się. Tym jest śmierć
Między piekłem a niebem


@agaja: na religii w gimbazie nam to pokazał katecheta, potem z ciekawości sama obejrzałam Patcha Adamsa i już przepadłam, musiałam obejrzeć większość filmów z Williamsem.