Wpis z mikrobloga

Mirki mam problem

Ciągły problem z policją i debilnymi mandatami, otóz, mieszkam w mieszkaniu przy ulicy z jakze kretynskim znakiem "strefa zamieszkania" .Nadzor nad budynkiem sprawuje wspolnota mieszkaniowa. Oczywiscie budynek nie ma domyslnego parkingu. I teraz pojawia sie problem bo ciagle jak ktos wezwie policje tj. inne osoby ktore maja wąty ze jacys turysci stoja im pod płotem, to milicja przybywa i mandatuje całą ulice od góry do dołu. Mają w dupie karty parkingowe które wedle zapewnien wspolnoty powinny dawac nam mozliwosc normalnego spokojnego parkowania pod wlasnym domem.
Co mogę zrobic w tej sytuacji, jakos.starac sie o usuniecie kretyńskiego znaku wspomnianego powyzej ( przy ulicy mieszka sama geriatria, wiec argument z dziecmi odpada ) lub sprawe zalatwil by znak o tresci " niedotyczy stałych mieszkańcow takiej i takiej ulicy"? Pytam bo ile mozna się denerwowac o samochód ktory spokojnie stoi pod domem. Dziś godzine temu musialem sie wyrwac z pracy i #!$%@? do domu na rowerku zeby auto przestawic i uniknac mandatu, tacy #!$%@? jaśnie panowie dobroduszni są. Może ktoś przezył podobną sytuację. Co robic mireczki :)( ͡° ʖ̯ ͡°)( ͡° ʖ̯ ͡°)( _)

#policja #parkowanie #prawo #samochody
  • 1
@Ashi12: Może to niepopularne, ale... zdjąć tablicę znaku ( ͡° ͜ʖ ͡°) A tak poważnie - pisać do zarządcy, tylko i wyłącznie. Tabliczki "nie dotyczy mieszkańców" są utopią - znak ma być transparentny w każdej sytuacji, bez powiązania z identyfikatorami, przepustkami i co tam jeszcze wymyśli zarządca. Jeśli patrol przyjedzie na kontrolę o 3ciej w nocy - jak dojdą do tego, kto mieszkańcem jest, a kto nie?