Wpis z mikrobloga

Jaki sposób na naukę #niemiecki? Mieszkam w #niemcy, ale w pracy mamy język angielski, którym władam na poziomie b2/c1. Angielskiego uczyłem się na studiach, więc nigdy nie byłem samoukiem. Przez pracę nie mogę też brać prywatnie lekcji, bo często coś mi wypada i jestem poza domem. Co dobrego do nauki w domowym zaciszu? Podstawy miałem w gimnazjum, więc tylko umiem podstawowe zwroty. Strasznie mnie irtyuje ta bariera jezykowa.

#kiciochpyta #naukajezykow
  • 28
  • Odpowiedz
@jason_bourne: bajki dla 6 latków od tego zacznij - i naucz sie czasowników to podstawa każdego jezyka - mzoe przez skype ogarnij jakiego korepetyora z polszy tak na z 2 razy w tygodniu - chodzi o to by doprowadzic sie do stanu by cos kumac a dalej ogladanie
  • Odpowiedz
Kura językowy w DE , tylko i wyłącznie, do poziomu B1 rząd współfinansuje , mnie też bariera denerwowała i kurs był przelomem.

Procz tego to gierki po niemiecku, Duolingo, piosenki i seriale.
  • Odpowiedz
@jason_bourne: Integracja przez mówienie, wywalasz angielskie filmy i książki, gdzie się da wywalasz angielski (wiem, angielski jest cholernie wygodny, ale przeszkadza w nauce). Amazon Prime, Netflix to dobrzy przyjaciele. ;-) BAMF czy Arbeitsamt i Integrationskurs, a jak dobrze pogadasz to wyżej też współfinansują. A jak nie to byle jaki podręcznik z Huebera na poziom A1/A2, graded readers niemieckojęzyczne, fiszki wszelkiej maści, jakiś podręcznik do gramatyki (tylko nie kupuj Helbig/Buscha na początek
  • Odpowiedz
@jason_bourne: Pierdziel opowieści, że "przez kontakt się nauczysz"... Języka Kalego chyba.
Siadasz do gramatyki - zrozumienie podstaw, jakimi rządzi się język niemiecki da Ci więcej pewności niż znajomość słówek.
Na początek rodzajniki i zaimki - odmiana przez przypadki. Spróbuj budować dla zabawy wypowiedzi tylko z nich i czasowników. W międzyczasie douczaj się odmian czasowników i buduj słownictwo. 50:50 życie vs techniczne.
Nie uczymy się już języka jak dzieci, przez jego osłuchanie.
  • Odpowiedz
@qdt2k: A po cóż mu odmiana rodzajników i zaimków, jak nie będzie wiedział czy mit łączy się z dativem czy akkusativem ani jaka jest rekcja "leiden unter". Dlatego gramatyki trzeba się uczyć użytkowo a nie dla samej nauki. ;-)
  • Odpowiedz
@jason_bourne: tego kursu z BAMFu z pracą nie pogodzisz. Spróbuj umawiać się na lekcje indywidualne z nauczycielem żeby złapać podstawy, a potem po prostu próbuj gadać na codzień. Mam podobną sytuację co Ty (z tym, że chodzę 2x w tygodniu na lekcje w pracy) i staram się gadać po niemiecku w pracy z kim tylko mogę.
  • Odpowiedz
@Strahl: Ale przecież nie mówię, że na tym ma pozostać. Sedno wypowiedzi jest takie, że w języku niemieckim bez gramatyki jesteś ułomny. Nawet rękami nie pogadasz.
  • Odpowiedz
@qdt2k: Generalnie ta gramatyka to śliski temat, bo trzeba ją znać, ale nauka gramatyki dla gramatyki to bezsens i katorga, można się wyłącznie zniechęcić. Aczkolwiek znajomość rozbioru logicznego zdania i przede wszystkim budowy jest niesamowicie potrzebna, chociaż bez jako takiego obycia językowego to dramat, i jak sobie przypomnę przebijanie się przez te wszystkie konstrukcje na sucho z książek to mi słabo w środku. Jak się osłucha na żywo to przynajmniej się
  • Odpowiedz
@qdt2k: Ja musiałem ogarnąć dużo niemieckiego w krótkim czasie będąc już starym człowiekiem, i czasem miałem ochotę te repetytoria gramatyczne wywalić przez okno, szczególnie jak mi różowy native odpowiadała "nikt tak nie mówi", "nikt tego nie używa", "ostatnio widziałam to w podręczniku do literatury". ;-)
  • Odpowiedz
@Strahl: Ale właśnie, dałeś dobry namiar - pani Agnieszka Drummer - prowadzi sporo fajnych kursów on-line i wykładów (potem są albo na YT albo u niej na stronie (abonament)). Też polecam.
  • Odpowiedz
@qdt2k: Akurat ten podręcznik wydaje się bardziej praktyczny i bardziej przyswajalny do zrozumienia niż nauka regułek z książek, ja się uczyłem gramatyki z Bęzy i repetytorium Edgardu i był to dramat.
  • Odpowiedz
@Strahl: Nawet na niemieckim Amazonie jest. Parę Euro więcej jak w Polsce ale chyba warto.
Mnie moja nauczycielka niemieckiego skrzywdziła niechęcią do języka bo kazała uczyć się regułek na pamięć z tabelki a wcześniej przez dwa lata uczyłem się prywatnie od gościa który mi wykładał gramatykę wraz z jej stosowaniem bez narzucania mi uczenia się grupami gramatycznymi, jak to jest w podręcznikach.
Jak przyjechałem do Niemiec po długim czasie nieużywania języka
  • Odpowiedz
@qdt2k: Ja miałem podstawy ~B1 i poszedłem pracować z ludźmi, później już wiesz gdzie masz braki i nauka tego czego brakuje nie jest problemem bo sam wiesz czego potrzebujesz żeby polepszyć język, ale samo wejście w język jest ciężkie. Generalnie ciężko jest mówić do tego "pewnego" momentu w którym masz już solidną podstawę gramatyczną i w większości brakuje części leksykalnej. Najgorzej jak masz zapchaną głowę całą teorią włącznie z budowaniem czasu
  • Odpowiedz
@Strahl: Dlatego radzę trzepać słówka. 50:50 profesjonalne słownictwo + codzienne.
Polecam np. Supermemo - można dobrać zakres i wielkość obciążenia
Do tego czytanie na Kindle książek po niemiecku, które zna się po polsku. Czemu Kindle? Bo ma wbudowany słownik, że zaznaczysz sobie słowo i dostajesz tłumaczenie (plus zapisuje się do bazy, którą możesz wyeksportować i dodać do programu do nauki słówek). A później w ludzi.
Moja Żona, jak do mnie dołączyła
  • Odpowiedz
@qdt2k: Ja swego czasu zrobiłem całą fiszkotekę (~6000 słówek) + kilka tysięcy własnych fiszek (m.in 1000 najczęściej używanych czasowników wyciągniętych ze słownika). I ucząc się czytałem Harrego Pottera na Kindlu i inne tam takie. Netflix i Amazon też są pomocne. Generalnie mając to B1 i po pójsciu do pracy gdzie większość to rozmowa z najróżniejszymi ludźmi (nawet dialekt załapałem ;-) +dokształcanie w domu to było bardzo szybkie z górki B2/C1 którego
  • Odpowiedz
@jason_bourne: to ja dodam, że obserwując po kolegach w pracy bardzo ciężko z nauką języka niemieckiego jeśli nie ma się dziewczyny Niemki i pracuje po angielsku. Tzn po kilku latach dalej nie są nawet na B1 poziomie.

Są kursy wieczorowe, ale mniej intensywne - 4h tygodniowo są tak rzadko, że prawie nic nie dają, a mało kto ma wystarczająco samozaparcia, żeby po 8h w biurze spędzać jeszcze codziennie kilka godzin w
  • Odpowiedz