Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Opowiem Wam historię jak udało mi się wyjść z #przegryw ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Mniejszy, słabszy, nieśmiały byłem łatwym celem żartów. Rodzice do wszystkiego zniechęcali, zostaw, po co tam się będziesz pchał, tego nie próbuj, nigdzie nie pójdziesz. W szkole taka typowa omega, żadnych przyjaciół, wyśmiewany, tylko z kilkoma osoba mogłem zamienić parę zdań. I tak kulałem to swoje gówniane życie. Skończyłem szkołę, poszedłem do Januszexu pracować i zaczęła się monotonia. Coraz bardziej uświadamiałem sobie, że nie czeka mnie nic. Bolało mnie to coraz bardziej.
Coraz bardziej nienawidziłem swoje życie i siebie. Nienawiść sięgnęła szczytu i powiedziałem sobie, że mam dość, że muszę coś zmienić bo tak nie da sie i nie ma po co żyć.
Spisałem na kartce wszystkie objawy #!$%@?. Brak znajomych, marna praca, marny wygląd, niepewność siebie, mieszkanie z rodzicami itd. Do każdej wady dopisywałem możliwe rozwiązanie. Nie wszędzie znalazłem rozwiązanie, ale miałem niby jakiś tam zarys.
Pierwsze co to znaleźć robotę i się wyprowadzić od rodziców. To chyba było najtrudniejsze. Rodzice ostro zniechęcali, nie dam rady, nie poradzę sobie, po co. Napisałem CV i zacząłem rozsyłać. Byłem tego ponad 100, dwie rozmowy i w jednej mnie chcieli przyjąć. Musiałbym przeprowadzić sie do dużego miasta, przestraszyłem się, nie wiedziałem jak załatwić pokój, czy załatwię i się wystraszyłem i odmówiłem. Znowu dół, przepłakane noce. Rodzice wyśmiewali i dalej dołowali. Po przeboleniu porażki znów spróbowałem. Droga ta sama, ale składam wypowiedzenie i zacząłem szukać pokoju. W weekendy jeździłem do tego miasta i szukałem. Stres level over milion. W końcu udało się coś załatwić. Przeprowadzka na kilka rat, bo rodzice samochodu nie mają i pewnie nawet by mi nie pomogli.
No dobra, najważniejszy punkt za mną, ale #!$%@? dalej. Trzeba jakiś znajomków znaleźć. Wykoppiwo, zacząłem łazić. Tzn. za pierwszym razem to poszedłem, usiadłem gdzieś obok, obserwowałem z boku i zawinąłem się z powrotem. Za drugim razem już kojarzyłem z twarzy to wiedziałem do kogo podejść. Przyszedłem wcześniej, żeby nie wchodzić w grupę. Całe spotkanie przesiedziałem, nic się nie odzywałem. Kilka kolejnych zresztą też. I tak byłem zadowolony, że nie siedzę sam w domu. Szło mi marnie, jakoś nie potrafiłem wpasować się z grupę ludzi co się znali. Stwierdziłem, że nie uda mi się wyleczyć ze #!$%@?, ale wpadłem na pomysł wolontariatu w schronisku dla zwierząt. Hehe zwierzaki lepsze niż ludzie. No i się zapisałem. Zacząłem pozwać tam ludzi. Nikt mnie nie oceniał, że jestem #!$%@?ą, nie wyśmiewał. Ludzie co pomagają zwierzaczkom mają złote serca i mieli też je dla mnie. Była tam np. taka ultradynamiczna dziewczyna. 1200 znajomych na fejsie, erasmusy, wszędzie pełno znajomych itd. zupełne przeciwieństwo mnie. Zaprosiła mnie kiedyś na domówkę. Jestem taką nieasertywną #!$%@?ą, że nie potrafiłem odmówić XD
Zacząłem też zapisywać się na wolontariaty przy imprezach okazyjnych. Poznawałem jakiś tam ludzi, było całkiem fajnie.
W firmie dawali multisporta. Zapisałem się, chciałem zacząć ćwiczyć. Poszedłem na siłownie pierwszy raz. Wystraszyłem się na wejściu i wróciłem do domu i się popłakałem XD Poszedłem drugi raz. Zacząłem coś tam ćwiczyć, podszedł taki koks 1,90m i zaczął mi pokazywać, doradzać. W międzyczasie poszedłem do kibla płakać, bo ktoś mnie nie objechał i tyle serca okazał XD
W międzyczasie trafiłem przez znajomą do jakieś grupy śmiesznych ekologów i pomagałem im przy jakiś imprezach czy pomiarach w terenie. Osobiście gówno mnie to obchodziło, ale było fajnie a ludzie byli mili. Mnie to wystarczy jak nikt się ze mnie nie naśmiewa.
No i była tam taka szara mycha ( ͡° ͜ʖ ͡°) #!$%@? jak ja. Długo trwało zanim się poznaliśmy lepiej. Zaprosiłem ją w końcu na spacer, zgodziła się. Zaczęliśmy się spotykać. Nasze #!$%@? wychodziło mocno, bo trwało to długo. Nie byliśmy parą, a byliśmy już do siebie przyzwyczajeni. Aż kiedyś nawet przy oglądaniu filmu zasnęła przy mnie ()
Dzisiaj mam dziewczynę, paru przyjaciół których mogę zaprosić na herbatę, żaden ze mnie alfa, wygryw czy chad i nie chce tego od życia. Ciągle wstydliwy, ale uśmiechnięty. Kilka lat temu za chociaż minutę takiego życia dałbym się zabić.
P.S. ciągle prawik, ale może niedługo. Mnie też się nie śpieszy i tak mam to o czym kiedyś mogłem tylko marzyć.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
  • 59
@AnonimoweMirkoWyznania: Przecież jak mistrzowie spod tagu #przegryw by sobie zrobili listę to by było coś w stylu:
Brak znajomych - NIE MOJA WINA,NIKT MNIE NIE LUBI UWZIELI SIE NA MNIE NAWET NA WYPOKU NIKT MNIE NIE LUBI NIE DA SIE NIC ZROBIC

marna praca - NIE MOJA WINA,LEPSZEJ NIE ZNAJDE BO NIE MAM KWALIFIKACJI JANUSZEX DO KONCA ZYCIA NIE DA SIE NIC ZROBIC ( o ile wogóle mają jakąś prace xD)