Wpis z mikrobloga

Chciałbym podzielić się z Wami swoją opinią na temat, który od kilku dni rozpala opinię publiczną i w dużym stopniu dotyczy mnie bezpośrednio. Chodzi o szeroko komentowany w mediach protest matek pełnoletnich osób niepełnosprawnych, czy jak to niektórzy nazywają „pełnoletnich niepełnosprawnych dzieci”. Jest to dla mnie bardzo ważna kwestia, gdyż sam zaliczam się grupy społecznej dorosłych niepełnosprawnych. Podkreślam, że opinia ta jest wyłącznie moim subiektywnym stanowiskiem na ten temat, opartym wyłącznie na moich, osobistych doświadczeniach. Nie jestem żadnym ekspertem w tematyce niepełnosprawności i wielu z was może mieć w tym temacie inne zdanie, większą wiedzę i być może lepiej orientować się w tematyce.

TLDR:


Należy zacząć od tego, że protest ten był nieunikniony, szczególnie po ostatnim konwencie partii rządzącej, na której Premier ogłaszał coraz to nowe programy socjalne i formy wsparcia dla różnych grup społecznych. Było więcej niż pewne, że po tym wydarzeniu utworzy się długa kolejka pominiętych grup poszkodowanych przez los, które będą chciały upomnieć się o swój kawałek tortu. Protest matek osób niepełnosprawnych z pewnością nie będzie ostatni, z resztą w kolejce ustawili się już nauczyciele. Tylko czekać na kolejnych.

Boli mnie trochę, że osoby niepełnosprawne zostały wplątane w grę polityczną obozu rządzącego z opozycją. Niestety, protestujący nie zostali zaproszeni do Sejmu z dobrego serca, tylko, jako pretekst do uderzenia w działania PiSu. Nie usprawiedliwia to jednak w żadnym stopniu partii rządzącej, której zachowanie i podejście do tematu było lekceważące i naganne. Szybko stało się jasne, że dla Rządu protest jest rzeczą niewygodną. Czarę goryczy przelało wystąpienie Premiera Morawieckiego, które wykorzystał do ogłoszenia nowego podatku, wróć „daniny solidarnościowej”.

Co do samego protestu mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że są osoby, które chcą coś ruszyć w tej, zaniedbanej przez kolejne rządy, tematyce. Z drugiej jednak nie do końca identyfikuję się z postulatami protestujących. Mianowicie protest ten jest prowadzony z perspektywy rodziców tych osób, a nie zawsze interesy rodziców są tożsame z interesami ich dzieci. W przypadku osób niepełnosprawnych jest to czasem widoczne aż nadto.

Jedynym postulatem, z którym zgadzam się w pełni jest zrównanie renty socjalnej z najniższą rentą Zusowską z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. W chwili obecnej renta socjalna wynosi 84% renty Zusowskiej. Powoduje to nierówność świadczeń pomiędzy osobami, których niepełnosprawność nastąpiła w czasie stażu pracy, a tymi, którzy są niepełnosprawni od urodzenia, lub niepełnosprawność wystąpiła w dzieciństwie i nie mieli szansy osiągnąć wymaganego stażu pracy. Z postulatem 500zł dodatku rehabilitacyjnego nie do końca się zgadzam, gdyż pieniądze nie są żadnym rozwiązaniem problemu, jeśli nie wprowadzi się zmian systemowych i nie nastąpi zmiana w podejściu samych zainteresowanych.

W kwestii systemowej należy przede wszystkim rozgraniczyć osoby, którym niezbędna jest stała opieka 24h/d i nie mają jakiejkolwiek szansy samodzielność, oraz tych, którzy przy jakiejś formie wsparcia i swojego wysiłku mogą liczyć na mniej lub bardziej niezależne życie. Mimo, że potrzeby tych grup różnią się, w chwili obecnej są one wrzucone do jednego worka pod tytułem „znaczny stopień niepełnosprawności”.

Ponieważ nie orientuję się do końca w potrzebach pierwszej z grupy pozwolę sobie nie wymądrzać się i poświęcić rozważania drugiej grupie, której problemy znam z autopsji. Mam jednak świadomość, że co przypadek to inna historia, a różne doświadczenia mogą określać różny punkt widzenia na problem.

Myślę, że w tym przypadku większym problemem niż utrudnienia i zaniedbania na szczeblu systemowym jest mentalność i nastawienie osób w środowisku niepełnosprawnych. W wielu przypadkach osoby niepełnosprawne #!$%@? roszczeniowość. Liczą, że ktoś „z góry” da im rybę bez żadnego wysiłku z ich strony. Nie starają się w żadnym stopniu dążyć do samodzielności. Myślą tylko o potrzebach w chwili obecnej, nie mając świadomości, że pewnego dnia ich opiekun również będzie potrzebował pomocy, a w końcu opuści ten świat. A wtedy pozostanie liczyć na wsparcie innych członków rodziny, dla których bardzo często taka osoba jest kulą u nogi i zbędnym balastem. W wielu wypadkach jedynym rozwiązaniem jest DPS, gdzie poziom opieki w większości przypadków nie jest nawet zadowalający.

Jednak nie zwalajmy całej winy na „podopiecznych”. Rodzice tutaj również mają sporo winy. Chorobliwa wręcz nadopiekuńczość i trzymanie pod kloszem w żadnym stopniu nie ułatwia dążenia do niezależności. Dużo prościej zrobić coś za dziecko niż czekać aż zrobi to samemu. Często dużo wolniej i bardziej niezdarnie niż zrobiłby to rodzic. A gdy dziecko chce postawić na swoim to zaczynają się kłótnie i szantaże psychiczne, że przecież „robię to dla twojego dobra”. W wielu przypadkach bardzo subtelnie zabierają chęć do dalszego działania. W efekcie powstaje patologiczna symbioza, gdzie nie jest jednoznaczne, kto jest bardziej uzależniony od drugiej osoby, niepełnosprawne dziecko czy może nadopiekuńczy rodzic.

Na szczęście nie wszyscy tacy są. Nie każdy niepełnosprawny chce być pasożytem na tkance społeczeństwa i, jak to mówił klasyk, „tylko żreć i żyć”. Wielu ma swoje cele, ambicje, ideały. Chcą realizować swoje pasje, rozwijać karierę zawodową, zakładać własne rodziny. Żyć normalnie i być szczęśliwi. I to robią! Nie zważając na przeszkody jakie stawia przed nimi rzeczywistość mijają kłody rzucane im pod nogi (i koła), także przez panujący w naszym kraju system. Często kosztuje to ich masę bólu, wysiłku i wyrzeczeń. To właśnie jest rzecz, którą należy wspierać.

Wracając do kwestii rozwiązań, które mogą realnie wesprzeć osoby niepełnosprawne w ich nadrzędnym celu, czyli dążeniu do niezależności, nie trzeba daleko szukać. Wystarczy wdrożyć postanowienia Kongresu Osób z Niepełnosprawnościami, który w 2017 został przeprowadzony pod hasłem #zaniezaleznymzyciem. Zostały na niej omówione wszystkie punkty i pomysły, które mogłyby poprawić funkcjonowanie osób z niepełnosprawnościami w naszym kraju, wraz za założeniami do ustaw. Rozwiązania te w kompleksowy sposób miałyby szansę ułatwić funkcjonowanie niepełnosprawnych w naszym kraju. Dałyby wędkę, aby więcej nie musieć prosić o rybę, a samemu móc się zatroszczyć o jej zdobycie.

Zainteresowanych szczegółowymi informacjami odsyłam do strony Kongresu. Oraz ciekawego artykułu, który w przystępny sposób opisuje jego założenia.

#polityka #4konserwy #bekazpisu #niepelnosprawni
  • 2
@Izdeb: Masz całkowitą rację.

Jeszcze jako student przez 3 lata pracowałem jako instruktor terapii w WTZ. Pracowałem z osobami upośledzonymi umysłowo, od stopnia lekkiego i umiarowego przez znaczny do głębokiego.

Warsztaty Terapii Zajęciowej, które miały być tak jak w Zachodniej Europie kuźnią talentów i pierwszą pracą osób niepełnosprawnych stały się w zasadzie ich przechowalnią.
Dla przeciętnego WTZ wypuszczanie niepełnosprawnego na rynek pracy to strata pieniędzy, więc się ich "hoduje". Zatrzymuje różnymi
@GordonLameman3: Tak jak wspominałem, pisałem to z własnej perspektywy. Nie chciałem nawiązywać do innych gałęzi niepełnosprawności, gdyż nie mam wystarczającej wiedzy żeby zmierzyć się z tematem.