Wpis z mikrobloga

Takie opowiadanko poczyniłem. #gownowpis #tworczoscwlasna #heheszki #opowiadanie

W czasach głębokiej stęchlizny umysłowej, wśród prężnie pogrążającej się gospodarki, nie pomijając przy tym wzrostu upadku moralno-kulturowej inicjacji artystycznej społeczeństwa. Gdy kraj radosnymi podskokami kica ku demonstracyjnej autodestrukcji w imię jeszcze nie wiadomo czego, na staży porządku stoi Rada Bezradnych.
Notka historyczna: w niedalekiej przyszłości została powołana nowa, eksperymentalna forma sprawowania władzy samorządowej. Był to efekt długoletniego obcowania z narastającym niezadowoleniem społeczeństwa, które nie mogło już dłużej znieść braku efektywności władzy na najniższych szczeblach. Lekarstwem na te bolączki miał być pomysł nikomu nieznanego mędrca Żejbły Ironii-Kotuwiczjowa. Założył on, że frustracja społeczna nie jest wywołana bezradnością władz, lecz sposobem w jaki owa władza przekazuje powody swej bezradności. Kotuwiczjow stwierdził, że należy przekazywać społeczeństwu wiadomości tak, aby to one było święcie przekonane, że nic nie da się zrobić z danym problemem i trzeba z nim żyć. Dzięki takiemu psychicznemu komfortowi ludzie nie będą obwiniali tylko władzy i jako współwinni zaprzestaną krytyki.
-Dzień dobry panowie, jak wiemy rozpoczął się nowy rok… z racji, że nasz urząd pełni szczególnie ważną rolę na tej wielkiej, politycznej szachownicy, nowy rok musiał przynieść nowe zmiany. Dlatego chciałbym rozpocząć to pierwsze spotkanie od przedstawienia wam, moi drodzy przyjaciele, nowych osób w naszym gronie. Oto dwie Panie, które z racji parytetu zostały przydzielone do naszej, że tak powiem, nielicznej, choć jakże zżytej ze sobą rodziny. Niestety nie zdołałem zapamiętać imion naszych szanownych, ale to akurat nie będzie nam potrzebne, gdyż mamy większe zmartwienia. Zmartwienia, z którymi musimy nie radzić sobie tutaj na dole, aby góra nie musiała nie interweniować. Mianowicie, dziś w godzinach porannych, przechadzając się jak co dzień, do mojej ulubionej, z resztą jedynej w pobliżu, przetwórni rybnej, napotkałem na swojej drodze niewyobrażalną, niemalże trzymetrową dziurę. Owa dziura znajduje się dokładnie w miejscu dawnego mostu. Gdyby była nieco mniejsza, to pal licho, no ale trzy metry to już nie przelewki. Nie możemy udawać że jej tam nie ma, musimy coś wymyślić. Jakieś sugestie? Tak, kolego Łotyjow?
- Uważam, że nie za wiele możemy poradzić w tej sytuacji. Dziura jest nieodłącznym elementem infrastruktury naszego miasteczka, a jej brak oznaczałby utratę części naszego jestestwa.
-Tak, ale co z mostem? Co zrobić, żeby ludzie nie odczuli jego braku?
- Właśnie, co z mostem… zaraz, czy most został wykoncypowany w efekcie konkluzji ludzkiej nad pokonaniem przepaści, jaką stanowi dziura?
-Naturalnie, panie kolego.
- W takim razie dziura stanowi tu z historycznego punktu widzenia obiekt o wartości zabytkowej. Most ów zabytek zasłaniał, w efekcie czego mieszkańcy nie mogli podziwiać piękna tej dziury w jej całej istocie. Z kolei brak estetycznego bodźca znacznie obniża samopoczucie, co prowadzi do większego prawdopodobieństwa depresji, a depresja w społeczeństwie to rzecz, której nie potrzebujemy, gdyż zasiewa ona ziarna akcji reakcyjnych.
-Zatem kolego Łotyjow, chce mi pan powiedzieć, że nasz brak działania jest umotywowany troską o zdrowie społeczeństwa i ogólnym utylitaryzmem? Jednocześnie, powiększajmy atrakcyjność turystyczną naszego miasteczka, dzięki nowemu zabytkowi!? To genialne!! Osobiście dopilnuje, aby Pan osobiście dopilnował, aby w tej sprawie nic nie zrobiono.