Wpis z mikrobloga

Był 1907 rok, gdy angielski inwestor zapukał do drzwi islandzkiego rolnika Tómasa Tómassona. Na należącej do Islandczyka ziemi znajdował się potężny wodospad Gulfoss, który biznesmen chciał kupić, a następnie ujarzmić przy pomocy elektrowni wodnej.

"Nie sprzedam mojego przyjaciela" - miał odrzec Tómasson, odrzucając propozycję.

To ładna legenda, doskonale ukazująca podejście Islandczyków do ich największego bogactwa - cudów natury.

Zresztą, nawet z czysto ekonomicznego punktu widzenia, Islandia dobrze wyszła na zachowaniu wodospadu w naturalnej formie. Gulfoss to dzisiaj jedna z większych atrakcji kraju, o każdej porze roku przyciągająca autokary pełne turystów.

A elektryczności i tak na wyspie jest aż nadto. Średnia konsumpcja prądu w islandzkich domach wynosi siedem razy więcej, niż w krajach Unii Europejskiej, ale za to ponad 99% energii wytwarza się przy pomocy odnawialnych źródeł (70% to energia wodna, 30% - geotermalna).

Soundtrack

#islandia #mojezdjecie #podroze #podrozujzwykopem #ciekawostki #swiat #gruparatowaniapoziomu #earthporn
ff_91 - Był 1907 rok, gdy angielski inwestor zapukał do drzwi islandzkiego rolnika Tó...

źródło: comment_O4pO01PPAz4yXPVikbUPcsc71qYhr0ck.jpg

Pobierz
  • 5
Co do elektrowni wodnej to słyszeliśmy też wersję o córce właściciela terenu, gdzie znajduje się Gullfoss, która sprzeciwiła się inwestycji grożąc skokiem do wodospadu w przypadku rozpoczęcia budowy. Z realizacji projektu więc zrezygnowano, a obrończynię uwieczniono na płaskorzeźbie znajdującej się na trasie ponad wodospadem. Oficjalnie inwestycja nie doszła do skutku ze względu na niedopełnienie formalności.
Ok :) Kiedy spoglądaliśmy na Gullfoss to wydawał nam się ogromny. Zaczęliśmy zastanawiać się jednal, jak wyglądać musi największy wodospad w Europie, znajdującego się również na Islandii – Dettifoss. :)