Wpis z mikrobloga

Różowe dziś #!$%@?ło. Zachodzę do apteki, gdyż wcześniej jakaś miła Pani zadzwoniła, że do odbioru są moje leki na zamówienie z recepty. Zawsze miły uśmiechnięty, (nie jak typowy wykopek) wbijam do sporego miejsca kultu starych bab:

-Dzień dobry, przyszedłem odebrać receptę.

-Słucham? Po co Pan przyszedł?

Ogarniam czy nie #!$%@?łem się do obuwniczego przez roztargnienie po męczącym dniu w pracbazie... Dobra. Widzę Multi-sanostol = apteka. Może bełkoczę, albo źle zrozumiała.

-RE-CE-PTĘ


-Nie. Na pewno nie przyszedł Pan tutaj po receptę.


Powiedziała z pełną powagą i politowaniem we wzroku.

Aha. To o to #!$%@? chodzi. W miarę młoda, na oko 28 lat pani magister czepnęła się bo użyłem złego sformułowania. NIEDORUCHANIE_HERE

Chwilę później dzwonię do salonu fryzjerskiego, a żeby opędzlować się za dwadzieścia blach na święta, żeby ciocia mogła pochwalić jaki to przystojny kawaler ze mnie wyrósł.

-Dzień dobry. Szkocik z tej strony (często bywam to, większość fryzjerek mnie tam zna). Czy jest szansa wcisnąć się jutro na około piętnastą na szybkie strzyżenie.

-Nie. (...?)

Bez "dzień dobry" bez niczego. Czekam na jakąś propozycję innej godziny, ale cisza po drugiej stronie.

-...a czy jakaś inna godzina jest możliwa w dniu jutrzejszym? Zajmę tak jak zawsze dosłownie 5/10 minut.

-Siedemnasta.

-Dobrze. W takim razie niech będzie siedemnasta. Dziękuję do zobaczenia.

--dźwięk informujący o zakończeniu rozmowy--


...albo miałem niefarta i trafiłem na różowe z napięciem, albo coś wcześniej musiałem im podpaść ()

#logikarozowychpaskow i więcej tagów nie potrzeba
źródło: comment_gz4BAPdFcLw43ASqwDXFqGQ7U59ZHYrR.jpg
  • 4