Aktywne Wpisy
drobne_na_taryfe +1212
Mam na parterze bloku takie ekskluziw prywatne przedszkole i kisnę zawsze z imion tych dzieciaków. Nie dość, że są Liam, Mia, Malika, Ruben, Nikolina, Andrea, Chloe (wymawiane tak, jak się pisze) to gurwa biega pośród nich mały, czarny jak smoła Bartek. xD
Anetkia +375
Jako kobieta rzygam już feminatywami. Jestem psychologiem a coraz częściej słyszę "czy psycholoszka już przyjmuje?" Jestem CZŁOWIEKIEM a nie człowiekinią, jestem gościem a nie gościnią. Jestem też OSOBĄ (rodz. żeński), mężczyzna powinien być "OSOBEM"? Do jakiej patologii to prowadzi.
#feminatywy #bekazlewactwa #logikarozowychpaskow #zalesie
#feminatywy #bekazlewactwa #logikarozowychpaskow #zalesie
Generał Iwane Matsui podczas parady w zdobytym Nankinie, grudzień 1937 r.
Dzisiaj przyjrzymy się jednemu z mitów wojny chińsko-japońskiej, jak i jedynemu znanemu dla większości wydarzeniu z tej wojny - masakrze w Nankinie.
Japończycy u bram ówczesnej stolicy Chin - Nankinu - stanęli na początku grudnia 1937 roku. 9 grudnia dowodzący japońskimi siłami generał Iwane Matsui wystosował ultimatum - miasto ma się poddać w ciągu doby, albo zostanie obrócone w perzynę. Kiedy po upływie czasu nie było odpowiedzi, Japończycy zdecydowali się podciągnąć ciężką artylerię i zwyczajnie rozbili umocnienia huraganowym ogniem, wspierani przez lotnictwo, a następnie ruszyli do szturmu. Po dwóch dniach Chińczycy wycofali się na drugi brzeg rzeki Jangcy. Spora część chińskich żołnierzy zrzuciła mundury i próbowała się ukryć wśród cywilów.
Wówczas to, generał Matsui wystosował ultimatum, żądające wydania żołnierzy, albo Japończycy sami wymierzą sprawiedliwość. Ultimatum pozostało bez odpowiedzi i rozpoczęła się brutalna, trwająca sześć tygodni rzeź.
Głównym celem Japończyków byli przede wszystkim żołnierze i to na nich polowano. Wbrew temu, co twierdzi niejaka Iris Chang, pani, która napisała bardzo słabą i pełną błędów książkę nt. masakry (nie wiedzieć czemu chwaloną przez wszystkich), masakra nie objęła bynajmniej ''400 tysięcy ludzi''. Świadkowie, w tym John Rabe, który utworzył Strefę Bezpieczeństwa (pisałem o nim kiedyś) i ocalił 200 tys. ludzi, oceniał liczbę ofiar na ok. 50 tysięcy. Z kolei Jean-Louis Margolin, historyk francuski, racze obiektywny wobec konfliktu, liczbę ofiar szacuje na ok. 95 tys.
To oczywiście nadal potwornie wysoka liczba, ale zmienia jednak wydźwięk. Zamiast bowiem - jak głosi chińska propaganda - dzikiej, barbarzyńskiej rzezi setek tysięcy ludzi, mamy zaplanowaną akcję rozstrzeliwania jeńców wojennych, ukrywających się bezprawnie wśród cywilów. Zastanawiające jest również to, że informacje o Nankinie wypłynęły dopiero 35 lat po fakcie, co pozwala przypuszczać, że spora część informacji jest zwyczajnie wymyślona na potrzeby chińskiej propagandy, potrzebującej skonsolidować naród.
Oczywistym jest, że żołnierze Cesarza dopuścili się potwornych zbrodni: ścinali Chińczyków mieczami, rozstrzeliwali, dźgali bagnetami. Obrabowywali domostwa i podpalali budynki, zdarzało się, że gwałcili kobiety. Była to potworna rzeź.
I taka osobista refleksja na koniec: dziwi mnie to, kiedy ktoś mówi, że interesuje się II Wojną Światową, podczas gdy na temat wojny w Chinach - wielokrotnie większej od sporej części kampanii w Europie - potrafi powiedzieć tylko o Jednostce 731 i Nankinie, bo obejrzał na ten temat film. Pod niemal każdym postem o bitwach ktoś taki się pojawia, jakby poza tym Nankinem nic więcej się nie wydarzyło.
Autor postu: [II wojna światowa w kolorze](https://www.facebook.com/II-wojna-światowa-w-kolorze-674008299310624/)
#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Tutaj ciekawy tekst na temat zbrodni Japończyków. Kilka cytatów:
@Mleko_O: to w końcu była ta masakra czy nie?
2 Wojny światowa w literaturze zachodniej zaczęła się w 1939,a te wydarzenia są z 1937, stad ta znikomą
@Munchhausen: wszystkie te przykłady są wyssane z książki Iris Chang, na ich potwierdzenie brak jakichkolwiek dowodów i bez problemu można je uznać za wymyślone.
Pani Chang w swojej książce notorycznie myli nazwiska Japończyków i daty, w jej książce postać Johna Rabe ''dziwnym trafem'' się nie pojawia, podaje zawyżone liczby, kompletnie niesprawdzone historie. Do tego w jej książce - pisanej ewidentnie pod tezę - znalazło się miejsce
Btw, żołnierz który zrzucił mundur, jest cywilu, efektywnie zdezerterował, nie walczy, jest w praktyce cywilem, Czyż nie?