Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Już się po prostu nie mogę doczekać jak skończę szkołę średnią i się w końcu wyprowadzę na studia. Mam taką nadzieję...

Generalnie to jestem chyba jakiś chory psychicznie na odgłos mlaskania. Serio jak słyszę jak ktoś je jak prosie a do tego wydaje jakieś dziwne odgłosy mlaskania, ciapania, do tego przy tym jakieś dziwne odgłosy wydechów powietrza to mam ochotę coś #!$%@?ć, czuję że byłbym w stanie połamać sobie ręce na blacie z nerwów. Ale duszę to w sobie i staram się odizolować od tego dźwięku. Mój ojciec jak jest #!$%@? wydaje najgorsze odgłosy z najgorszych. Ostatnio jak robiłem sobie jedzenie w kuchni, on #!$%@? coś jadł w pokoju obok. Ja przymknąłem drzwi i zająłem się przygrzewaniem jedzenia. Ojciec wchodzi do kuchni po chleb czy coś tam i pyta się mnie
-"mlask mlask czemu zamknąłeś drzwi? Mlask mlask "
Mnie już skręca w środku, ale odpowiadam ze spokojem:
-"Oj bo tak, nie ważne..."
Odpowiedziałem tak bo zawsze się #!$%@? nawet na trzeźwo jak mu zwrócę uwagę czy by nie mógł jeść troszkę ciszej.
-No powiedz
-No nie ważne, tak sobie zamknąłem
-Tu zaczął coś #!$%@?ć że go nie szanujemy z bratem coś tam coś tam (dziwne że go nie szanujemy tylko jak jest #!$%@?)
No to mu odpowiedziałem:
-Oj bo głośno jesz
I się zaczęło rzucanie #!$%@? i innymi przekleństwami, wyzwiskami i że jestem #!$%@?, jestem "psychikiem" i powinienem się leczyć, dodatkowo że mi się ręce trzęsą (raz powiedziałem mamie że mi się dziwnie ręce trzęsą i się martwię o to trochę, słyszał to) i dlatego też jestem #!$%@?, i przez to, że ja śmiałem mu zwrócić uwagę na to ciapanie to jemu właśnie odechciało się jeść (no #!$%@? rzeczywiście a przed chwilą #!$%@?ł jak świnia z koryta) nie pamiętam dokładnie co tam więcej gadał ale na koniec powiedział żebym się zabił bo jestem psychikiem, zapytałem się go czy wie co w ogóle mówi, coś tam odpowiedział dalej wyzywając. Rzuciłem tym wszystkim i poszedłem sobie do mojego i brata pokoju. Ten za pare minut przychodzi i mówi: "idź sobie rób to jedzenie psychiku" ja odpowiedziałem "daj mi spokój alkoholiku" i to był prawdziwy trigger na niego. "Coo #!$%@?? JAK MNIE NAZWAŁEŚ? O tyy" i wyszedł, po jakimś czasie wyłączył prąd (XD), wrócił i położył się spać więc sobie poszedłem włączyć, chociaż i tak w erze smartfonów to wyłączanie prądu i tak już na nikim nie robi wrażenia.

Można mówić, że był pijany, nie wiedział co mówił/robił i tak pewnie nie pamięta. Nic bardziej mylnego.
Teraz od 4 dni od tego zajścia jest cały czas względnie trzeźwy i teraz UWAGA NAJLEPSZE, JEST NA MNIE WIELCE OBRAŻONY I SIĘ DO MNIE NIE ODZYWA, chyba dlatego że go nazwałem alkoholikiem, ale skoro pamięta to, to powinien pamiętać też całą resztę czyli bezpodstawne wyzwiska w moją stronę i to że powiedział, że powinienem się zabić. I co on teraz oczekuje ode mnie jakichś przeprosin? No chyba go #!$%@?ło. Dobrze, że mu lepy na ryj nie #!$%@?łem za te wyzwiska w trakcie "kłótni" bo dopiero wtedy by było... Nawet za bardzo się nie odzywałem a bo to ojciec, szacunek i w ogóle, jakoś tak nie potrafię się odezwać, zawsze jestem cichy, pewnie wynik lat gnojenia przez pijanego ojca za dzieciaka.

Nie wiem czy jest alkoholikiem. Do pracy chodzi ale często doprowadza się do stanu nieprzytomnosci, przeważnie po pracy albo jak ma wolne co mnie niesamowicie #!$%@?.

Zerwałem praktycznie wszystkie kontakty w mojej wsi z kolegami, nigdy nie byłem z nimi na piwie pomimo tego że kiedyś na początku mnie wołali, byłem chyba tylko na 1 ognisku. Zawsze wstydziłem się tego, że gdzieś tam w okolicy może się #!$%@? ojciec kręcić. Przez co teraz jestem przegrywem bo już nikt nigdzie mnie nie zaprasza, co oczywiście rozumiem po tym jak zawsze odmawiałem. Kiedyś też się koledzy ze mnie śmiali, że pili z moim ojcem pod sklepem, ja #!$%@?. Udałem że tego nie słyszę i jak najszybciej z tamtąd uciekłem.
Chociaż z perspektywy czasu stwierdzam, że ostatecznie wyszło mi to na dobre. Oni teraz ciągle się upijają co tydzień, często też i na tygodniu. Większość nie pozdawała w szkole średniej albo poprzenosili się do zawodówek. A mi i tak byłoby szkoda kasy(której i tak nie mam) na ciągłe picie tymbardziej, że tego nie lubie za bardzo.

Na każdą propozycje a może wpadniemy do ciebie wymyślam jakąś bajkę (teraz tyczy się to kolegów ze szkoły średniej, którzy jeszcze nic nie wiedzą, szkołę średnią mam oddaloną o paredziesiąt km na szczęście). Generalnie to trochę bieda i wstyd tu kogokolwiek zapraszać. Całe życie za najniższą krajową, a kiedyś nawet i za mniej. Z tego co mi wiadomo to chyba nawet żadnej szkoły nie ukończył (zakładam tak bo unika tego tematu jak ognia).

Tak jak teraz na to patrzę, to pomyślicie sobie niezła patologia. Ale ja od dziecka, odkąd tylko pamiętam robię wszystko żeby nie podzielić losu ojca i nie zostać w tej zacofanej wsi, rodem ze średniowiecza. W szkole zawsze raczej starałem się mieć najlepsze oceny, teraz w szkole średniej już trochę mniej bo się za bardzo nie opłaca aż tak uczyć, oceny i tak nic nie dają ale średnią w granicach 4 utrzymuje. Poza tym nie wiem czy będę w stanie sobie poradzić finansowo na studiach, to jedyne co mnie obecnie martwi.

Odniosę się jeszcze do tego trzęsienia rąk. To nawet nie tyle co ręce. Wszystkie mięśnie jakoś tak dziwnie drżą gdy je napinam, być może dlatego że nic nie ćwiczę, oczywiście brak kasy na siłownię i dietę.
A ręce mi drżą przy stresie. Kto wie, może mnie do jakiejś nerwicy doprowadził bo takie akcje jak wyzwiska od najgorszych za byle gówno kiedyś były codziennością, jak byłem dzieckiem (jak mama była akurat w pracy). Praktycznie zawsze doprowadzało mnie to do płaczu. Ten ostatni raz sprzed 4 dni też prawie mnie doprowadził.

Jak spotkałem się pierwszy raz z dziewczyną, nasze pierwsze spotkanie w "real life" to jak kupowałem wodę, myślałem że reszty nie schowam do portfela, tak mi się ręce trzęsły. I nie wiem co dalej z tym robić. Kilka razy już chciała do mnie wpaść na spontanie ale to samo co z kolegami, wstyd tu kogokolwiek zapraszać, wymyślałem jakieś bajki, typu że jestem czymś zajęty albo że mnie akurat nie ma lub nie będzie w domu. Pewnie bardzo słabo to wyglądało z mojej strony, ehh. A bardzo chciałbym jakoś tą znajomość pchnąć do przodu.
Może mam jakieś te tzw. DDA? Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: akado
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: praca. Ogarnij oszczednosci tak zeby nikt Ci nie mogl ich #!$%@?. Najlepien konto bankowe. Zbieraj na start i #!$%@? na studia jak najdalej. Znajdziesz prace na poczatku bedzie ciezko bo nic nie masz ale po paru latach powinno Ci sie ustabilizowac. Wiem jak jest. Zaczynalem juz od zera.

I z nerwica najlepiej do psychologa. A z tymi miesniami moze dieta i cos Ci brakuje w organizmie
nie martw się dziewczyną i kumplami, musisz się kiedyś odważyć i ich do siebie zaprosić, jeżeli to prawdziwi kumple, to na pewno Cię nie wyśmieją, to nie Twoja wina że urodziłeś się w takiej rodzinie, a widać że rozsądny i wartościowy z Ciebie chłopak