Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania


Moje życie nigdy nie było łatwe. Moi rodzice byli chorzy na AIDS, i wbrew temu co sobie pomyślicie - bardzo ich kochałam. Mama miała AIDS już podczas ciąży ze mną i siostrą. Nigdy nie miałam do nich o to żalu, bo wiedziałam, że nawet jeśli to ich wina to nie miałam na to wpływu. Pogodziłam się z tym że jestem chora. Całe moje życie to częste wizyty w szpitalach, dbanie o higienę i o to bym nigdy nie zachorowała. W szkole podstawowej nie zawsze byłam akceptowana z powodu choroby. Większość mnie unikała, zwykle siedziałam sama w ławce i byłam traktowana jak trędowata. Nie miałam nikogo poza siostrą i rodzicami. W ostatniej klasie szkoły podstawowej (6 klasa) moi rodzice zmarli. Najpierw tato zmarł na zapalenie płuc, potem nagle stan zdrowia mojej mamy się pogorszył i też zmarła. Moi nowi opiekunowie nie do końca mnie akceptowali. Nie mam do nich żalu, bolała mnie za to utrata obu rodziców naraz… W gimnazjum sytuacja ze szkoły podstawowej się powtórzyła. Koledzy i koleżanki z gimnazjum początkowo nie wiedzieli o mojej chorobie. Myślę, że to dlatego w końcu znalazłam „przyjaciół” i „kolegów”. Niestety w lutym tamtego roku wszystko wyszło na jaw. Wszyscy się ode mnie odsunęli. Znów zostałam sama z siostrą. Kiedy znów wszyscy się ode mnie odsunęli czułam się strasznie, ale miałam Ją, moją najukochańszą siostrę. Wspierałyśmy się nawzajem. Ale nic nie trwa wiecznie. Moja siostra zmarła, gdy byłam w drugiej klasie gimnazjum. Po śmierci siostry mój stan znacznie się pogorszył, wylądowałam w szpitalu, a potem zaczęłam się uczyć w specjalnej szkole. Mój stan się trochę poprawił, jednak byłam całkowicie sama i psychicznie wykończona. Czasami żałowałam, że nie odeszłam razem z siostrą. Że nie dołączyłam do mamy, taty, i do Niej.
Od czasu wyjścia ze szpitala co miesiąc chodziłam na badania kontrolne. Na jednych z nich znaleziono u mnie coś co wyglądało na mięsaka. Lekarz zlecił mi rezonans, biopsję i konsultacje z onkologiem. Dwa dni temu moja opiekunka odebrała telefon ze szpitala, prosili o pilne odebranie wyników i konsultacje z lekarzem. Lekarz mówi, że zostały mi maksymalnie 2 miesiące życia. Mam przerzuty mięsaka w rdzeniu kręgowym i mózgu. To dziwne, bo powinnam być smutna, a mimo to jestem cholernie szczęśliwa. W końcu do dołączę do mojej siostry i rodziców. Cieszę się, że w końcu nie będę sama. Od wczoraj przypomnieli sobie o mnie wszyscy - koledzy z klasy gimnazjalnej, nauczyciele, nawet dyrektor i opiekunowie. Od urodzenia myślałam, co będzie, gdy będę musiała zmierzyć się ze śmiercią. Co tak właściwie znaczy "żyć". Nie mogłam nikomu pomóc, niczego stworzyć. Jedyne co robiłam to marnowałam na siebie lekarstwa i urządzenia szpitalne. To było wszystko. Przyciągałam kłopoty. Skoro muszę zniknąć, to nie pozostaje mi nic innego jak zrobić to z uśmiechem na twarzy. Niczego już nie pragnę na końcu tego mojego cholernego życia. Jedyne czego bym chciała, to umrzeć bez bólu. Chciałabym też zabrać swoje wspomnienia do nieba.
Kiedyś zastanawiałam się po co urodziłam się na tym świecie i chyba wczoraj znalazłam odpowiedź. Żeby żyć. Poczuć coś. I poczułam to. Teraz, gdy każdy zaczął się o mnie martwić, troszczyć, mimo, że tak późno, wiem po co się urodziłam. Czuję się jakbym oczekiwała na terminalu w drodze na wycieczkę. Jestem tak cholernie szczęśliwa, wiedząc, że w końcu spotkam się z rodzicami. Jestem cholernie szczęśliwa widząc tyle osób wokół mnie, nawet jeśli to tylko ze współczucia. Jestem też cholernie smutna, że tak późno. Jednak niczego nie żałuje. Dlaczego o tym piszę? Chcę, żeby ten post pozostał jak najdłużej i był dostępny w internecie dla innych. Może dla innych chorych też? Sama nie wiem. Jeśli post nawet nie przejdzie na mikroblogu to zawsze będzie u mnie w sercu, na komputerze. Gdziekolwiek. A teraz chyba pozostaje jedynie mi powiedzieć;
Do zobaczenie kiedyś, Basia
#aids #nowotwor #feels #depresja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 19
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania przykro mi ale nie ma zadnego nieba ani piekla nie ma tez nic po smierci, najlatwiej wyobrazic sobie to jak bys zasnela i o niczym nie snila, nie m niczego do poki sie nie obudzisz, jednak tym razem juz sie nie obudzisz, #!$%@? ze niektorym zycie w prezencie daje wiele innym nic, mialas pecha przy losowaniu zycia i tyle, taka #!$%@? statystyka, nie twoja wina.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: brzmi mocno jak bait.

W gimnazjum sytuacja ze szkoły podstawowej się powtórzyła. Koledzy i koleżanki z gimnazjum początkowo nie wiedzieli o mojej chorobie. Myślę, że to dlatego w końcu znalazłam „przyjaciół” i „kolegów”. Niestety w lutym tamtego roku wszystko wyszło na jaw. Wszyscy się ode mnie odsunęli. Znów zostałam sama z siostrą. Kiedy znów wszyscy się ode mnie odsunęli czułam się strasznie, ale miałam Ją, moją najukochańszą siostrę. Wspierałyśmy się
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: #!$%@? co za świat, po przeczytaniu tego nawet mi przez myśl nie przeszło że to historia osoby która to pisała tylko, że to zwykły bait. Zbyt podniosłe i zbyt łapiące za serce żeby było prawdziwe na portalu ze śmiesznymi obrazkami. Wszędzie te #!$%@? baity.
  • Odpowiedz