Wpis z mikrobloga

Poniżej kilka historii Żydów ukrywających się w Polsce podczas wojny za B. Engelking.

Paschaje Hönig opowiedział w relacji dramatyczną przygodę swojej żony, która wraz ze znajomą ukrywała się w Gawłuszowicach (pow. Mielec) w schronie u rolnika Walczaka. Po sześciu tygodniach napadli je miejscowi chłopi przebrani za Niemców i „zawlekli obydwie kobiety do Wisłoki płynącej 100 kroków od domu, zmasakrowali obydwie, postawili obok nich wartę z bronią i tymczasem plądrowali schron, szukali biżuterii, mówiąc, że wiedzą, że jest właścicielką młyna i kim jest. Pobili ją zaś dlatego, bo żona nie miała przy sobie nic ponad to, co jej posłałem, posyłałem jej zaś co miesiąc 3 tysiące dla niej samej. Wartownikowi kazali bandyci wobec kobiet zastrzelić obydwie i wrzucić do wody”598. Hönigowa powiedziała wartownikowi, że w schronie jest jeszcze jeden schowek – ten pobiegł szukać kosztowności, a obie kobiety uciekły.

Rodzina Marksonów z Kamińska (gm. Jedlińsk, pow. Radom) umówiła się z panem Secomskim, że ukryje ich w nieczynnych kamieniołomach w pobliżu wsi. „Dali mu za to kupę pieniędzy i całe kosztowności. Miał im raz dziennie przynosić jedzenie. Tak też było. Ulokował ich w grocie i wieczorami przynosił im jedzenie. Nie trwało to jednak długo. Po kilku tygodniach wtajemniczył Secomski jednego Polaka i postanowili pozbyć się tych parszywych Żydów i podzielić się pieniędzmi. Powstała myśl zamurowania żywcem tych ludzi w grocie. Jednego wieczora przyszli razem i po daniu im jedzenia zamurowali kamieniami grotę i odeszli. Nazajutrz zdali sobie Marksonowie sprawę, że ich zamknięto żywcem i zaczęli rękoma kopać celem wydostania się. Pani Marksonowa zmarła w grocie. Po kilku dniach udało im się nareście ujrzeć światło dzienne. Byli zupełnie wyczerpani; ledwo trzymali się na nogach. Gdy Polacy zauważyli ich, natychmiast zawiadomili o tym żandarmerię. […] Marksonów zawieziono do Radomska i tam rozstrzelano na cmentarzu żydowskim”599.

O krok od śmierci znalazła się Fryda Einsiedler (12 lat), która po ucieczce z Grodziska (pow. Łańcut) w czasie wysiedlenia ukrywała się z siostrą i babką po polach i lasach. Jesienią zmęczone, wyczerpane i głodne były gotowe zrezygnować z życia: „nam już na niczem nie zależało, gdyby nas znaleźli, to byśmy jeszcze poprosili, żeby nas prędzej zastrzelili”. Pewnego wieczoru rzeczywiście odnalazł je lokalny łapacz Żydów: „Myśmy myśleli, że nie ma na co czekać, że to nasza ostatnia godzina i wyszliśmy naprzeciw”. Ograbił je z nędznych resztek rzeczy, które miały przy sobie, i babka błagała, by darował dziewczętom życie, „on nie miał litości”. Pobił je, chciał zaprowadzić na posterunek. Kobiety zastosowały bierny opór: „Położyłyśmy się na trawę i nie chciałyśmy się ruszyć, bo co nam zrobi? Bił dużą pałą. Potem odszedł i ja powiedziałam siostrze, żebyśmy uciekły, bo babka już nie może. Siostra nie chciała. Wtedy wyrwałam rzeczy od babci, bo będą mi pewno potrzebne, żeby za nie coś dostać, i skoczyłam do rowu. Było już ciemno. Słyszałam z daleka krzyk babki i siostry. Potem ich nigdy więcej nie widziałam”

#neuropa #polityka #historia #holokaust #zydzi #izrael
  • 4
@PafnucyMaj: Kiedy wspomina się o bohaterach to pada od razu zarzut, że się Polacy chcą wybielić, że tych godnych to był mały, nieistotny promil, należy mówić o tych złych bo to zdecydowana większość a w ogóle to wszyscy Polacy są antysemitami. Takich wpisów i artykułów jest setki, o tych bohaterach jest zakaz mówienia bo to wybielanie się więc niech będzie. Jest mi już wszystko jedno, jesteśmy narodem morderców i winni za