Wpis z mikrobloga

Ciekawe spojrzenie na #bushcraft

When I started camping, hiking, and backpacking I was squarely in the bushcraft fold. My dad, brother, and I would go out in the woods and carve a place for the weekend. Distance was pretty much reserved for day hikes. Our gear included everything from any Army surplus shop. Shovels, hatchets, saws, lanterns, wool blankets, canvas sleeping bags, multiple knives, many many pots, etc.

Even when I started going with friends it was almost a contest to see who was carrying the heaviest pack.

Enter hammocks during college.

I realized backpacking can be comfortable.

Enter Underquilts.

I realized backpacking can be light.


Over the last 6-7 years I’ve gone from a winter weight of around 30 pounds to 13.

So with this in mind, I generally assumed that the Bushcrafting community is more about camping than backpacking. It’s about camp, not movement. This comes at the expense of your shoulders.


No big deal right? Different goals, different outcomes.

It wasn’t until the last few years that I realized perhaps a larger difference.

When I’m backpacking, I am a firm believer in the LNT mantra. I very rarely make a fire, and if I do, it’s with whatever I can gather and process with my hands.

My campsite is suspended above the ground and only leaves as much impact as my tarp stakes. Typically I’m only even there while it’s dark.


I love just passing through invisibly.

Between a recent trip with some folks of the bushcraft persuasion and conversations with a coworker who is getting into bushcraft, I realized that there is perhaps a philosophical difference.

Leave No Trace isn’t an opinion of mine, it’s not something I can just let slide for the group dynamic. It makes me cringe to think about people bumping into a camp site, pulling out their bow saws and cutting down a decade of growth so that they can build something unnecessary.

Thus far, I’ve just rolled my eyes, and teased about the weight of a machete, but at this point, bushcraft seems to be downright detrimental to the forests. It tears up parklands for a weekend of whittling.

There’s no redeeming that in my eyes.

Any thoughts?


Mirki też postrzegają bushcraft jako inwazyjne szukanie gniazda i "all about gear"?

https://www.reddit.com/r/Ultralight/comments/7x20ve/bushcraft_and_ultralight/

#las #zreddita #survival #backpacking #turystyka
  • 12
  • Odpowiedz
@tosyu: Fajny zbiór, daje do myślenia.

Jeśli chodzi o mnie i moich kumpli z H.O.T., to faktycznie bliższa jest nam filozofia Searsa z jego "Woodcraftem", niż ultralight i dążenie do przejścia 30+km dziennie. Dla nas wyjście w teren wiąże się ze swoistym rytuałem - najpierw wyznaczamy mniej więcej trasę i kierunek, wyruszamy i robimy kilka-kilkanaście kilometrów. Czasem bywa, że w czasie trzydniowej wyprawy przejdziemy po lasach koło 40km, ale czasem jest
  • Odpowiedz
@Afrati: ja mam generalnie małe pojęcie o tym wszystkim, moje leśne eskapady ograniczają sie do całodziennej jazdy rowerem i na godzine, dwie, przerwa pod tarpem czy na hamaku. Jeszcze nie siedziałem dłużej w jednym miejscu, że o nocowaniu nie wspomnę.

Ale obserwuję, przeglądam, czytam wiele materiałów dostępnych w necie w tych tematach i z przynajmniej z moich obserwacji wynika iż amerykański bushcraft różni się dość mocno od naszego bushcraftu. Mianowicie, nasz
  • Odpowiedz
@tosyu: Oczywiście masz rację - amerykański bushcraft to często ścinanie drzew i budowanie wręcz fortów. Czynników jest kilka - po pierwsze gigantyczne tereny leśne, bez porównania do Polski. Po drugie - bardziej liberalne prawo w tym temacie. U nas po prostu nie wolno budować takich konstrukcji, bo grożą za to solidne mandaty.
No i w USA masz sporą szansę, że jak coś takiego zbudujesz, to nikt nigdy tego nie odnajdzie i
  • Odpowiedz
Jeśli nie miałeś jeszcze okazji przespać nocy w lesie, to gorąco polecam. Mało jest tak resetujących i uspokajających zajęć.


@Afrati: w tym roku taki właśnie mam plan, ale ze względu na brak sprzętu na niskie temperatury (nie mam psiworka na okolice 0C) czekam na cieplejszą aurę
  • Odpowiedz
@tosyu: Bushcraft w sam w sobie ewoluował w subkulturę. Ma dużo odłamów: W ludzi lubiących obozowanie w naturalnych warunkach, szpejowców oraz leśnych włóczykijów. Ja osobiście zaliczam się do tej ostatniej grupy, robię w miesiącu około 50 do 100 km leśnymi szlakami. Obozowo gdy spotykam się z znajomymi, ludźmi z Bushcraft Poland czy na konwentach. Dużo osób robi też z tego przesadę i ideologie przetrwania. W Polsce definicja bushcraftu jest bardzo trudna,
areksamotnik - @tosyu: Bushcraft w sam w sobie ewoluował w subkulturę. Ma dużo odłamó...

źródło: comment_lLn8Otx4GG1qTwexNiz8GxI690tnpBgw.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz