Wpis z mikrobloga

Zadłużona spółka z o.o. – jak ją wykorzystać do ugrania pieniędzy?

Swego czasu dość popularny był przekręt na „AAA zadłużoną spółkę z o.o. kupię”. W wielkim skrócie wyglądało to tak, że kupujący mamił sprzedającego (czyli właściciela zadłużonej spółki) rzekomą możliwością skutecznej ucieczki od długów, które wraz z przejęciem spółki przez nowy zarząd miały przejść właśnie na jego członków. Oczywiście była to tylko zarzutka i wierutna bzdura dająca dłużnikowi co najwyżej kilka miesięcy oddechu, ale Janusze biznesu, którzy poskąpili na poradę prawną, dawali się często nabrać na taki numer i płacili za samo fakt, że ktoś tę spółkę od nich zabierze. No dobra, ktoś taką spółkę przejmie i co z nią zrobi? Jest kilka opcji. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

1. Optymalizacja CIT
Wiadomo, że podatków nikt płacić nie lubi. Na szczęście istnieją furtki prawne, które umożliwiają ugranie trochę dochodowego – a właściwie nie trochę, ale połowę (a to dużo czasem). Mechanizm nie jest szczególnie skomplikowany, ale trzeba zadbać o kilka rzeczy, aby nie wzbudzić podejrzeń.

Załóżmy, że spółka Januszex ma do zrobienia deal, w związku z którym będzie musiała zapłacić dużo dochodowego fiskusowi, a niespecjalnie ma czym ten podatek zbić (kupno pustych faktur to jednak spore ryzyko czasami). Co robić, panie, tera, jak żyć!? Ano kupić zadłużoną spółkę Marianex, która będzie wystawiała faktury dla docelowego kontrahenta. Gdzie sens i logika w takim postępowaniu? A jest, bo Marianex sp. z o.o. miała duża stratę w ostatnich 5 latach i w związku z tym może połowę z tego odliczyć od podstawy opodatkowania. Zamiast 19% dochodowego właściciele Januszexa ( i Marianexa) zapłacą więc jedynie 9,5 % dochodowego + koszty związane z prowadzeniem tej drugiej ze spółek (zwykle niewielkie w porównaniu z oszczędnością podatkową). Proste? No proste. Co prawda jest trochę roboty z papierologią przy tym i trzeba dobrze poukładać łańcuch transakcji, ale przy milionowych kontraktach podpisywanych zwłaszcza w przypadku niskomarżowych biznesów te odpadnięcie połowy dochodowego ma często kluczowe znaczenie dla opłacalności całego dealu.

2. Wyprowadzenie pieniędzy przy dużych kontraktach
Zastanawiałeś się kiedyś jak to się dzieje, że np. deweloper albo główny wykonawca bankrutuje, a jego kontrahenci nie mogą za cholerę odzyskać swoich pieniędzy i koniec końców nikt za nic nie beknie? No to rzucę nieco światła na tę zagadkę, bo tutaj także wykorzystuje się zadłużone spółki z o.o. A tak to działa w uproszczeniu:

Spółka Januszex realizuje duży kontrakt. Mimo, że wszystko pozornie wygląda na sukces biznesowy i jest dość wiarygodne, to właściwym celem działania właścicieli Januszex sp. z o.o. jest zrobienie podwykonawców w …uja i zgarnięcie dla siebie całego hajsu. Januszex po zrealizowaniu kontraktu dostaje kasę od zamawiającego. No tylko jak ten hajs sensownie wyprowadzić, żeby nie zapłacić podwykonawcom i nie narazić się na bliskie spotkanie z prokuratorem…?

Prosto: wystarczy użyć zadłużonej spółki Marianex, która ma konto zajęte przez komornika. Januszex sp. z o.o. wpłaca więc całość pieniędzy związanych z kontraktem na konto Marianex sp. z o.o. pod pozorem jakiejś tam umowy, a pieniądze te są z miejsca zajmowane przez komornika. Znowu gdzie sens i logika tutaj? Ano też jest – po prostu długi Marianex są wyreżyserowane, a konkretnie należą do spółki Mirex, która poprzez sieć powiązań jest kontrolowana przez ludzi z Januszexa. Oczywiście, jest tutaj pewna strata w postaci kosztów egzekucji komorniczej, ale co tam one znaczą w porównaniu z możliwością półlegalnego wyprowadzenia hajsu… Rozwiązanie te ma jeszcze tę zaletę, że wierzyciele Januszexu nie zdążą zwyczajnie uzyskać tytułów egzekucyjnych, a komornik ściągający długi od Marianex już dawno takowy posiada. No i zanim się rozpęta inba, że to afera, oszukujo i takie tam, to kasa trafia tam, gdzie miała trafić od początku w zamyśle twórców procederu. Dlaczego jednak właściciele Januszexa po prostu nie zajumają kasy z jej konta i nie zwieją? Ale, ale, wtedy to byłoby przecież celowe uszczuplenie majątku spółki i działanie na szkodę wierzycieli, a za to to już pogawędka z prokuratorem gwarantowana. Oczywiście stosuje się rozliczne metody zabezpieczenia tak zdobytego majątku przed ewentualną egzekucją – środki finansowe transferuje się za granicę, cenne nieruchomości sprzedaje się (fikcyjnie) zagranicznym osobom prawnym (spółkom lub fundacjom) pochodzącym z państw nieprzewidujących ujawniania tożsamości udziałowców/zarządu w ogólnodostępnych rejestrach itd. Sposobów jest w każdym razie wiele i ciągle powstają nowe. Ten dość prosty schemat był często wykorzystywany w polskim biznesie przez ostatnie 20 lat. W międzyczasie przechodził on różne modyfikacje, jak np. wykorzystanie spółek offshore, ale ogólne założenia pozostały takie same: wykorzystać luki w prawie.

3. VAT i inne akcje
W sumie nie powinno to dziwić, bo taka spółka to idealny podmiot na wystawianie faktur kosztowych, a do tego działa już dłuższy czas na rynku i jeśli tylko nie ma zadłużenia w ZUS czy skarbówce, to jest dla tej ostatniej bardziej wiarygodna od nowej spółki. Często też bywa tak, że zadłużonych spółek się nie kupuje, lecz składa ich prezesom "intratną propozycję". Owi prezesi, niejednokrotnie zadłużeni na duże kwoty, są tak zdesperowani, że godzą się na wykorzystanie ich spółki np. do karuzeli. Oprócz tego taką spółkę po przejęciu, której nowym prezesem zostaje typowy słup, można wykorzystać do zaciągania nowych zobowiązań (np. brania towaru w kredyt kupiecki wszędzie tam, gdzie się tylko da) czy też do wystawiania zaświadczeń o zatrudnieniu przydatnych do wzięcia kredytów przez słupy. Oczywiście tak powstałych długów nikt nie ma zamiaru spłacać. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#bialekolnierzyki #vatowcy #antywindykacja #biznes #firma #pieniadze
grafikulus - Zadłużona spółka z o.o. – jak ją wykorzystać do ugrania pieniędzy?

Sw...

źródło: comment_FIMgsbbYuhwxdIVEcIYmWXzULjvHK6py.jpg

Pobierz
  • 62
  • Odpowiedz
@grafikulus:

Oczywiście była to tylko zarzutka i wierutna bzdura dająca dłużnikowi co najwyżej kilka miesięcy oddechu

WTF? Przecież ktoś się pozbywa spółki i tyle, nie ma jej. Wszelkie konsekwencje są już na nowy zarząd, który w większości przypadków ma armię prawników.
  • Odpowiedz
@klipek89: Skargę pauliańską obchodzi się np. tak, że majątek typu nieruchomości przejmuje zagraniczna osoba prawna (spółka czy tam fundacja) z kraju, z którego jest problem uzyskać info na temat zarządzających nią osób. W praktyce blokuje to możliwość skutecznej egzekucji, bo nawet nie wiadomo komu wezwanie doręczyć. Tylko lamusy przepisują uzyskane na lewo bogactwo na babcię czy dziadka, żeby potem można było skargą pauliańską ich załatwić (co i tak nie jest wcale
  • Odpowiedz
@grafikulus: ok, ale w ramach UE ciężko o taką spółkę/fundację. Możesz próbować z Lichtensteinem, ale zarządzających fundacją i tak sprawdzisz w ichniejszym KRS. Poza tym nawet będąc wspólnikiem nieujawnionym w żadnym rejestrze dochodzi wymóg raportowania do US na podstawie przepisów o CFC, w związku z tym taki wspólnik i tak się ujawni.
  • Odpowiedz
@grafikulus: No i wezwanie osobie prawnej zawsze wiadomo gdzie doręczyć. Po pierwsze na adres z rejestru zagranicznego, po drugie na adres z aktu notarialnego przenoszącego nieruchomość (będzie w aktach ksiąg wieczystych po przeniesieniu nieruchomości).
  • Odpowiedz
@R4vPL: Przyznam, że nie wiem jak na tych wyspach wygląda ustalenie beneficial ownera, ale dochodzi zgoda ministra do spraw wewnętrznych na przeniesienie nieruchomości, bo poza UE. Ale niezależnie od tego, czy widać beneficial ownera w rejestrze, przepisy podatkowe o CFC i tak obowiązują.
  • Odpowiedz
@klipek89: nie wiem, wiem ze jakoś samoloty tam rejestrowali jakoś i poruszali się po UE. tak miał np Hamilton, Wiec jakos się da. W końcu to sa crown dependencies. Albo Isle of Man tez jest
  • Odpowiedz
@klipek89: CFC o ile dobrze pamiętam dotyczy zagranicznych spółek kontrolowanych, a nie fundacji nie prowadzących działalności gospodarczej (a to na te ostatnie przepisuje się najczęściej nieruchomości).
  • Odpowiedz