Aktywne Wpisy
WezelGordyjski +33
Kocham życie singla! Chcę ekran projekcyjny, to go sobie maluję na ścianie! Żadnych kłótni o niszczenie salonu. A w szafce czekają już chipsy i batony ( ͡° ͜ʖ ͡°)
XYZ91 +19
#famemma Jedno wam powiem. Ci influenserzy łącznie z tymi wardegami i Baxtonami to nowy poziom zeszmacenia się za kasę, kiedyś takimi określeniami były nazywane ulicznice, ale oni przebili to po stokroć bo te chociaż nie udają, a tu jeden robi film na drugiego w którym ujawnia jego chore fantazje, a ten musi mu za to podziękować do opinii publicznej chociaż pewnie ma ochotę mu wbić nos w głowę, żeby dalej istnieć i
A może Tomek posunął się za daleko w swojej obsesji?
Przez ostatnie dwie doby przeczytałem naprawdę dużo informacji o Nim, o jego życiu itd. Obejrzałem masę filmów: dokumentalnych, nagrywanych przez Niego, Bieleckiego, Moro, o wspinaczkach, alpinizmie... Znawcą stałem się takim jak 99% naszego kraju, więc się wypowiem.
Zabrzmi kretyńsko i za kilka dni ze wstydu pewnie usunę konto, ale od 48 godzin nie myślę o niczym innym, nie mam z kim na ten temat podyskutować, więc muszę gdzieś to wypluć.
Otóż wg. mnie Tomka za bardzo pochłonęła "miłość" do symbolicznej góry. On w tej górze widział coś więcej. Tak jakby była jego Bogiem. Zdobycie jej było Jego celem od co najmniej 7 lat. W pewien sposób coroczne wejścia i próby były dla Niego sensem życia. Obstawiam, że on dzielił swój świat na dwie części - życie "na ziemi" i życie "na górze".
Życie na ziemi to zwykła codzienność - żona, dzieci, praca, podatki, zwykła normalność.
Życie na górze za to dawało mu w pewien sposób uczucie spełnienia. Sam wielokrotnie mówił, że jest wtedy w innym stanie świadomości, inaczej myśli. Do tego dochodzą warunki czysto fizyczne: mniejsza ilość tlenu, adrenalina, skrajne wykończenie (w takich warunkach nasze ciało, a przede wszystkim mózg też inaczej pracuje) - był to dla Niego pewnego rodzaju "chaj" - bardzo możliwe, że podobny do tego, którego doswiadczał po heroinie. Bardzo daleko idące wnioski i możliwe, że w jakiś sposób Go teraz obrażam, ale nie o to mi chodzi.
Nie jest też żadną tajemnicą, że zrobiłby dosłownie WSZYSTKO, żeby pierwszy zdobyć zimą ten szczyt. Ale czy napewno o to chodziło? Wiadomo - fajnie jest gonić króliczka, ale czy chcesz go dogonić? Możliwe, że to był Jego jedyny (w Jego mniemaniu), prawdziwy cel życia. "Na ziemi" miał wszystko. Raz było lepiej, raz było gorzej, momentami tragicznie, w ostatnim czasie też #!$%@?. Ale nie oszukujmy się - takie jest życie, wielu z nas takie prowadzi. A "Góra", Jego ukochana "Góra" na której czuł się jak w innym świecie (raju?) cały czas na Niego czekała. Rok w rok, przez 6 lat nikomu nie dała się podejść, czekała tylko na Niego.
I teraz przychodzi rok 2016. Jak wiadomo Nanga została zdobyta zimą i są na to niepodważalne dowody. Reakcja Tomka? Irracjonalna. W pewnym sensie w środowisku zrobił z siebie błazna. Nie może się z tym pogodzić, ale sposoby jakimi to okazuje powiedzmy, że są co najmniej "dziwne". Nie może znieść myśli, że Jego ukochana, Jego bogini, Jego miłość i wszystko na czym (być może) opierał swój świat go zdradziła.
Jednak podejmuje kolejną próbę. Jak się okazuje - ostatnią. Do czego zmierzam?
Myślę, że Tomek przed atakiem na szczyt wiedział, że jest na krawędzi. Wiedział, że to może być Jego ostatni atak na jakikolwiek szczyt. Wiedział, że może mu zabraknąć Mu sił na zejście. Posunę się dalej I napiszę, że wiedział że jak wejdzie to już nie zejdzie. Mimo wszystko zaryzykował. W poprzednich latach odpuścił, tego dnia zaryzykował wszystko. Dlatego, że Jego miłość Go zdradziła? Nie wiem. Może wiedział, że jak osiągnie cel swojego życia, to straci ono po po prostu sens? Nie wiem. Wiem, że dla Niego koniec na tym szczycie mógł być najszcześliwszym końcem jaki mógł sobie wymarzyć. Umarł w objęciach swojej jedynej, prawdziwej miłości.
Idąc dalej. Od Eli nie wiemy do tej chwili za wiele. Możliwe, że do końca życia nie dowiemy się jak wyglądało ich rozstanie i ich ostatnie chwile. Ale szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się, gdyby On chciał tam zostać na własne życzenie. Może to był Jego sposób na rozstanie ze światem w którym nie do końca mógł się odnaleźć? Może chciał umrzeć na tej górze i nam nic do tego? Nie wiem. Ale analizując ten natłok informacji pod wpływem emocji jest to dla mnie bardzo możliwe. Nigdy nie wpisywał się w szablon, zawsze był w pewien sposób "odmieńcem". Jeżeli to była Jego świadoma decyzja - ja ją szanuję.
Jeżeli nie - mam nadzieję, że żyje i do nas wróci. Tak wiem, logicznie na to patrząc prawdopodobnie od piątku nie żyje i Jego szanse na przeżycie do tej chwili to jakieś 0,001%. Ale mimo tego, że nie wierzę w Boga cały cza liczę na cud.
Nie wiem dlaczego ta historia tak mną wstrząsnęła. Nie wiem dlaczego od ponad 48 godzin nie potrafię myśleć o niczym innym. ŻADNA inna historia, afera, dosłownie NIC przez ostatnie 15 lat nie poruszyło mną tak jak ta jedna wyprawa. Wyprawa w góry dwójki ludzi, o których do soboty, do godziny 3 nad ranem nie miałem pojęcia, że nawet istnieją. Nie wiem, I szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć.
Wiem tylko jedno - chciałbym żeby ten chłopak (facet, mężczyzna, Tomek, Pan Tomek Czapkins) znalazł to czego szukał przez całe życie.
A teraz możecie mnie zjeść i pisać głupie komentarze pt. "mrożonka hortex", "sam chciał to zdechł", "egoista", "szkoda kasy, lepiej wydać na chore żółwie". #!$%@?ę was. Mi lżej.
Komentarz usunięty przez autora
Ale nie powoli, sam, w nieludzkich warunkach, w tak młodym wieku.
Wydaje mi się, że trafnie opisałeś to, co działo się u niego w głowie. Nie znam się na górach, wspinaczce i jestem specjalistą takim jak każdy w tym momencie, ale znam się na ludziach z pasją. Jeśli ja sam, mając i 15 i 20 i 30
@Biedny_Robaczek: Możesz coś więcej o tym napisać?
Komentarz usunięty przez autora