Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki i Mirabelki, potrzebuję rady, obiektywnego spojrzenia na sytuację.
Otóż od kilku miesięcy spotykam się z niebieskim. Połączyły nas pewne skrzywienia, pozostałości z przeszłości. Oboje trenujemy, odzywiamy się zdrowo, więc apsekt fizyczny był również na duży plus, od początku był zajarany moim wypracowanym ciałem. Niekiedy czułam się jak przedmiot, ale zbagatelizowałam to, gdyż mieliśmy podobne fetysze, upodobania, temperamenty, w łóżku przekraczaliśmy wszelakie bariery, on mi też wyperswadował te myśli z głowy, od początku bylam z nim szczera i pisałam o swoich obawach.
Na pierwsze spotkanie przejechałam dla niego pół kraju. Na drugie też. I na trzecie. No właśnie... Niekiedy czuje, że tylko dlatego ze mną jest. Dla ciała. Dla seksu. Ta trzecia randka okazała się katastrofą... Po wieczorze, który urządziłam, by uczcić jego sukces, zmieszał mnie z błotem, bo akurat dostałam smsa od starego kumpla, z którym nie rozmawiałam X czasu i nagle postanowił się odezwać. Co było moją winą (?) Stracił ochotę na wszystko, pokłóciliśmy się, poszedł spać, nie zwracał na mnie uwagi następnego dnia, mimo że byłam u niego gościem... Pogodziliśmy się z mojej inicjatywy. Gdy wyjechałam, nie odzywał się ponad tydzień, bo nie miał nastroju i potrzeby na kontakt ze mną. Byłam pewna, że to już koniec, który przeciąga. Oboje mamy ciężkie charaktery, bo często nie potrafimy dojść do porozumienia. Wcześniej obiecywaliśmy sobie poprawę, byly znów zapewnienia, czułe słówka, czułam się kochana i niezbędna. Więc brnęłam dalej, chciałam go "naprawić", widziałam rezultaty, sam mi o nich mówił... Dzieli nas mnóstwo km, więc obecność nadrabialiśmy ciąglymi rozmowami, zdjęciami, czekaniem na kolejne spotkanie. Jakoś na przełomie pazdziernika/listopada, mialam kryzys w życiu osobistym, oczekiwałam wsparcia, którego nie dostawałam, mój podły humor udzielal się też mu, zaczęły się dni milczenia, randomowe smsy, strasznie to przeżywałam i ostatecznie zerwałam. To ten typ człowieka, który nie lubi się prosić, jeśli się coś postanowi to trzeba liczyć się z konsekwencjami, więc wiedziałam, że nie będzie walczył.
Jednak odezwał się po kilku dniach, "wróciliśmy" do siebie. Przeprowadziłam się nieco bliżej niego (niespecjalnie, zmusiła mnie sytuacja życiowa), liczyłam, że to coś zmieni, że będziemy bliżej siebie. I znów przez kilka dni było idealnie... Zapewnienia, czułe słówka, droczenia, seksy, seksy, seksy... A jak jest już dużo za dobrze, jak za bardzo, nie wiem, przekroczę jego przestrzeń, mówi mi, żebym już go nie tuliła, nie całowała, że potrzebuje przestrzeni. Nie jest ważne, że ja potrzebuje akurat się poczulić. Jest strasznie pasywny, nie daje mi nijak odczuć, że mu zależy... Muszę się upominać, a jak upominam to wymuszam i znów kłótnia, bo on przez to traci ochotę. Bywało, że seks wychodził tylko z mojej inicjatywy i spotykałam się z odmową. Mamy siebie 1-2 na miesiąc, czasem nawet mniej.
Nie mam już siły na rozmowy z nim, bo to i tak nic nie daje. Mówi mi, że marzę o miłości jak z romansideł, a rzeczywistość jest inna. Nie wyczuwam już zainteresowania moim życiem z jego strony, nie martwi się o mnie... Ale, gdy odejdę, gdy dam mu udczuć, że mi mnej zależy, to wtedy szuka tego kontaktu ze mną. Już nie wiem, co robić. Czuje, że przestaje mi zalezeć, że to pasożytniczy związek, że tracę siebie... Przez te zawirowania życiowe, straciłam swoją codzienność, przestałam ćwiczyć, nie mogę się odnalezc, bo cała uwaga skupiona jest na związku, ciągle myslę, jak to naprawic, co zrobić. Brakuje mi wsparcia, "związkowych" rzeczy, zainteresowania mną... \
#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 11
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak dla mnie klasycznie jest z tobą dla seksu, ten brak chęci na sex ma ci zamydlić oczy że tak nie jest. Myślisz wtedy nie chce sexu więc nie tylko o to mu chodzi i to cię wręcz nakręca. Koleś jak tylko straci kontakt i zaczyna się obawiać że np.poznasz kogoś, automatycznie się odzywa aby nie stracić bzykania. Będzie robił tak do momentu jak nie pojawi się inna godna uwagi,
to pasożytniczy związek


@AnonimoweMirkoWyznania: Bardziej niż pasożytniczy, pasuje tu toksyczny, ale obawiam się że tą toksyczną osobą jesteś ty, a on już się tobą nie tyle znudził, co zmęczył i być może przez to też stał się toksyczny. Wykazujesz oznaki syndromu kobiety, która kocha za bardzo. Jesteś uzależniona od miłości. To widać po tym, że sprawy związku są jedynymi sprawami, jakie masz z głowie. Masz jakieś braki z dzieciństwa?