Wpis z mikrobloga

@sailor_73: na każdym rejsie najważniejsza jest ekipa. Jakieś kwasy i animozje w załodze momentalnie rozwalają wszystko.

Z fajną załogą to ja mogę pływać CWM-owskim Nefrytem przez dwa tygodnie w kółko po Zatoce i dam za ten rejs milion monet więcej niż za jakieś Karaiby na Bawarce z turystami :)

A żaglowce (pływałem, oficerowałem), to takie trochę hotelowce. Dużo ludzi: różnych, przypadkowych, pierwszy raz na wodzie, turystów ("czemu w porcie stoimy tylko
@PMV_Norway tej szalupy nie polecam :P amator dyszy nad karkiem kapitana, który się tego bo I nam np nawet nie dali więc przez tydzień do sterówki. Plus jakiś geniusz wymyśli, że w każdej kajucie ma być łazienka. Z porcelanową (lądową) toaletą, spłukiwaną słodką wodą ze zbiornika. Pierwszy raz na rejsie usłyszałem "płukać to po dwójce" :D