Wpis z mikrobloga

Mieć taki ...Groszek
Jest wiele kobiet, które oddałyby wszystko, by choć raz przeżyć rozkosz macierzyństwa. By przeżywać dreszcz niepokoju czekając aż pojawi się miesiączka. By przeżywać koszmary porannych mdłości. By mieć odruch wymiotny, kiedy otworzy lodówkę. By czuć różne zapachy, których w rzeczywistości nie ma. A to wszystko kończy się dostaniem w ramiona Maleńkiego Skarbu i chodzeniem z dumą z wózkiem dziecięcym, do którego z zazdrością zaglądają inne mniej szczęśliwe nie mające dzieci. I nie chodzi mi bynajmniej o kobiety, które starają się o dziecko i natura im nie pozwala, które decydują się na in vitro. Mnie chodzi o kobiety, które nigdy nie były w ciąży, bo nigdy nie miały chłopa. Z różnych przyczyn. Szczególnie żal takich samotnych dziewic chorych psychicznie. One bowiem same nie wybrały życia. Choroba skazała je na wieczne dziewictwo i samotność. Macierzyństwo jest przeznaczeniem kobiety zgodnym z naturą. Nawet zakonnice, które świadomie zrezygnowały z posiadania rodziny i stały się wyłącznie Oblubienicami Chrystusa mają chwile zwątpienia w powołanie. Tęsknią za...porannymi mdłościami. Życie to cały czas zwyciężanie kuszenia Szatana...
Ania ma szesnaście lat i od dwóch lat ma stałego chłopaka. Kochają się i razem planują przyszłość. Ania marzyła, by wreszcie dać Arturowi największy dowód swojej miłości. Niestety, cały czas się hamowała. Jej rodzice są bardzo religijnie i hołdują tradycyjnym obyczajom. Chyba by ją zabili, gdyby straciła dziewictwo przed ślubem i to jeszcze zanim ukończyła szkołę średnią. Ale...krew nie woda ...majtki nie pokrzywy. Ania nie wytrzymała. W tym roku w pażdzierniku rodzice wyjechali na weekend i miała chatę dla siebie. Zaprosiła Artura na noc. Miała w tym cel i...marzenia ziściły się. Po kolacji z winem szybko znależli się w łóżku. Dla Artura ona również była pierwszą dziewczyną, ale nie miał obiekcji przed zbliżeniem. On równie gorąco pragnął jej jak ona jego. Zaczął od namiętnych pocałunków, całowali się już wcześniej, więc robił to dobrze. Ania czekała aż ją rozbierze. Zrobił to. Kiedy ich nagie ciała się zetknęły, a organ miłości dotknął największej tajemnicy Ani zrobiło się...gorąco. Ania mocno się w niego wtuliła i...zachęciła go podnosząc biodra. Artur nieśmiało usiłował się w nią wbić. Zabolało. Zawahał się - Zrób to szybko! - Wyszeptała mu Ania namiętnym szeptem w samo ucho. I...Artur odnalazł zew natury. Ból szybko przeszedł w drżącą , rytmiczną ekstazę. Niestety, w wirze namiętności nie pomyśleli, by się zabezpieczyć.
Cztery tygodnie póżniej Ania poczuła pierwsze mdłości. Wymiotowała jak kot. Zrobiła test ciążowy i wyszedł dodatni. Z jednej strony ucieszyła się. - " Mój mały Groszek Miłości" - Pomyślała ściskając brzuch, z drugiej przestraszyła. Co powiedzą rodzice? Po kolejnym miesiącu miała już pewność, że jest w ciąży. Okres nie pojawił się! Zagadnęła matkę, co by było, gdyby teraz została babcią. Matka nawet nie przestała wałkować ciasta. - Tylko spróbuj! - Powiedziała krótko. Ania zamilkła. Nie mówiła nawet ze strachu Arturowi, a czas leciał. W końcu musi to powiedzieć. Nadeszło Boże Narodzenie. Wigilia. Czas dzielenia się Opłatkiem. Czas zanikania wszelkich sporów. Czas dawania prezentów. Ania siedziała i jadła karpia. podjęła decyzję. Odłożyła widelec i odważnie powiedziała: - Jestem w ciąży. Przez moment dojrzała błysk grożby w oczach ojca. - Co? - W wierciło jej się mózg pytanie ojca. Zadrżała, ale wysiliła całą odwagę i odpowiedziała wprost: - Będziecie dziadkami! I... stał się Cud! Cud Nocy Wigilijnej, Nocy Narodzin Chrystusa, Nocy Zgody. Ojciec i matka wybuchnęli śmiechem, a póżniej oboje do niej podeszli i przytulili ją. - To najlepszy prezent, jaki otrzymaliśmy pod choinkę. - Powiedziała matka i...razem zaśpiewali" Bóg się rodzi Moc truchleje..." Ania była wniebowzięta. Otrzymała największy prezent w tę Wigilię. Po raz drugi i ważniejszy dowiedziała się, że ma swój Groszek. Ma kochających rodziców. Największy Cud tegorocznej Wigilii. Jutro podzieli się z Arturem, że...razem weszli w dorosłość.
  • 1