Wpis z mikrobloga

Mam spory dylemat..
Zacznijmy od początku.
Wstaje rano, jak codzien o 6.30, 8.00 jestem już w pracbaza, średniej wielkości korpo. Jestem managerem zespołu, wiec pracy jest bardzo dużo. Odpowiedzialność tez nie mała. Ale dzięki temu mam pewną dozę swobody w działaniu.
Popijam sobie mocną kawę, przygotowując się na spotkanie z potencjalnym, dużym klientem. Nadchodzi godzina 12, wsiadam do auta i jadę do restauracji gdzie jestem umówiony na spotkanie z dajmy na to Anną Kowalska - przedstawicielka klienta. Wcześniej tylko kilka razy rozmawiałem z nią przez telefon. Siedzę przy stoliku, a w moim kierunku zbliża się kobieta... lvl 28 na oko... absolutne 11/10... ubrana w olowkowa spódnice i czarna koszule... Tak, to z nią byłem umówiony. Podchodzi, wita się i następuje kurtuazyjna wymiana wizytówek. Udało mi się zachować profesjonalnie i omowilismy najważniejsze sprawy w ciągu 45 minut. Atmosfera bardzo miła, miałem wręcz wrażenie że flirtowala że mną delikatnie. Jestem taki 7-8/10 więc było to realne. I się nie pomyliłem... na zakończenie spotkania przesunęła swoją serwetkę w moją stronę, podała torbę z materiałami reklamowymi i upominkami z swojej firmy, podała dłoń i odeszła. Na serwetce był zapisany jej prywatny numer telefonu, inny niż na wizytowce, oraz jedno słowo:"zadzwoń" . Cała resztę dnia zastanawiałem się co zrobić...czy zadzwonić? przecież w domu czeka kochającą żona z makaronem na obiad, 2 letni synek... wsiadłem do auta i spojrzałem do torby z materiałami reklamowymi, a tam ujrzałem pudełeczko pryncypalek....
Mirki, co robić? Zjeść wszystkie w aucie i nie przyznać się żonie? Czy zawieźć JE do domu i się podzielić?
#pracbaza #korposwiatkor #pryncypalkiplyn #pryncypalkipasta #pastapast #wincyjtagowwin
  • 2