Wpis z mikrobloga

kiedyś jak byłam ze znajomymi w jastrzębiej górze i leżeliśmy sobie na kamienistej plaży rozkoszując się prażącym lipcowym słońcem i podmuchami wilgotnej morskiej bryzy usłyszeliśmy krzyki dobiegające z latarni morskiej. Były one dosyć przerażające więc zerwaliśmy się na równe nogi i pędem zaczęliśmy wspinać się na wzgórze ponad nami na którym stała owa latarnia. Po 4 minutach byliśmy na górze, nasze szybkie oddechy zagłuszały słowa więc nadal słyszeliśmy tylko bezkształtne krzyki zza potężnych metalowych drzwi. Mój kolega zapukał w nie donośnie i krzyknął halo jest tam kto co się dzieje #!$%@?
Typo zza drzwi odpowiedział złamałem nogę mój stary ma klucze do drzwi musi tu gdzieś być.
Spytaliśmy go ja wygląda a on odpowiedział nie wiem kurde nie znam go.
Drzwi nie zostały otwarte krąży legenda że w okolicach latarni do dziś straszy typo z pękiem kluczy i jego synek kuśtykający na swoich krzywo zrośniętych nogach

#gownowpis