Wpis z mikrobloga

Mirki, co dzisiaj odwaliłem to ja nawet nie. Poszedłem po bułeczki na śniadanie do piekarni. Za ladą stała taka ładna Pani. Powiedziała do mnie dzień dobry, a ja na to do widzenia. No nie. Na przywitanie się pożegnałem XD. Od razu złapałem buraka na całym ryju i jeszcze się zacząłem pocić jak świnia. Ze spuszczona głową kupiłem 3 bułki. Wychodząc moje #!$%@? musiało jeszcze raz dać o siebie znać, bo nie dość, że na pożegnanie powiedziałem dzień dobry, to jeszcze zamiast pociągnąć drzwi, popchnąłem je i walnąłem ryjem. Kolejne miejsce gdzie już nigdy nie pójdę.
#przegryw #stuleja ##!$%@?
  • 6
@BudynZeSmalcem: Ja kiedyś na dzień dobry odpowiedziałem chyba dobranoc, ale za moment się z uśmiechem poprawiłem i skończyło się życzliwiej niż normalnie, ale przecież wam nigdy by to nie przyszło do głowy, bo to już zbyt "dynamiczne" konwersacje. Później wszędzie wychodzicie ze spuszczonym łbem kręcąc dalej tą karuzelą #!$%@?.
@BudynZeSmalcem: Ojtam, ojtam. Prawdopodobnie najpóźniej na drugi dzień już nie będzie kojarzyć sytuacji. Pracując za ladą/przy kasie itp. dziennie przewija się przed człowiekiem tyle ludzi, że na koniec dnia nie pamięta się pojedynczych. Wszystko zlewa się w jedna rzekę twarzy.