Wpis z mikrobloga

Przez tydzień filmowy Wrocław żyje Ameryką. Trwa 8. American Film Festival, czyli święto kina... przystępnego. Tak jak Festiwal Nowe Horyzonty może zrażać mniej wymagających widzów niektórymi swoimi propozycjami, tak AFF wynagradza z nawiązką, prezentując przedpremierowo filmy, które dopiero za kilka miesięcy staną się głośnymi laureatami nagród, wszystko to co najlepszy rynek filmowy na świecie ma do zaoferowania. Szeroka widownia to docenia i kino przy Kazimierza Wielkiego pęka w szwach nawet przy tych wydawać by się mogło mniej oczywistych pokazach.

Polecam w sumie każdemu kto lubi kino wybrać się na festiwal jakiśtam. Taki kinowy "bingewatching" oferuje zupełnie inne doznania od popcornowego, cotygodniowego seansu. Specjalnie mówię innego, ponieważ nie chcę oceniać czy lepszego czy gorszego. Proponuję wziąć sobie chociaż jeden dzień wolny od pracy i wypełnić go filmami pokazywanymi co chwila. Zmęczenie jakie będzie towarzyszyć pod koniec tego dnia będzie dziwne do opisania. W zależności od jakości ogladanych filmów będzie to coś w stylu emocjonalnego wyczerpania, intelektualnego wyzucia i wręcz fizycznego napięcia.

buuu, życie takie straszne, siedzieć cały dzień i filmy oglądać


No niby tak, do pracy w kopalni tego nie porównam, ale wymaga to trochę wyrzeczeń, ale na plus. Jednak należy dobierać filmy ostrożnie - na festiwalu nie ma chwili na wytchnienie, a najczęściej pokazywane są tam filmy które tylko by na chwili refleksji zyskały. Dzisiejszego wieczoru, jak nigdy miałem tego dowód. Z powodu słabego ułożenia kalendarza zaraz po sobie umieściłem dwa filmy które bardzo chciałem obejrzeć - The Killing of a Sacred Deer oraz Call Me By Your Name. Oba skrajnie odmienne filmy, choć im dłużej o tym pomyśleć to mają wiele wspólnych pierdół. Oba filmy zasługują na ogromną ścianę tekstu, bo oba odcisnęły na mnie duchowe piętno. Ale napiszę to i wrzucę dopiero rano, ponieważ oba należy przetrawić. Dla clickbaitu powiem, że jeden z nich może być filmem dekady, a dyskusje na temat jego ewentualnego przereklamowania, będą bardziej legendarne niż La La Land.

Jak gdzieś się tam kręcicie po obiekcie, to dajcie znać, może zbijemy pionę.


#dziesiatamuza #film #americanfilmfestival #nowehoryzonty #kino
Joz - Przez tydzień filmowy Wrocław żyje Ameryką. Trwa 8. American Film Festival, czy...

źródło: comment_QlbLahXKcur01nQiriyCDgvBdufM2JvW.jpg

Pobierz
  • 3
@Joz: Udało mi się wygospodarować jeden dzień wolnego, więc wpadam na jutrzejsze pokazy Mother!, Stronger i na zakończenie dnia film, na który czekam już od dawna - The Disaster Artist.