Wpis z mikrobloga

@frugo90: Prawdę mówiąc nigdy nie przepadałem za tym miejscem. Jakoś tak surowo i bez klimatu. Ceny też mieli dość wysokie od samego początku, jeśli dobrze pamiętam.
  • Odpowiedz
@frugo90:
lokal na uboczu, poza głównymi "nurtami" spacerowiczów czy imprezowiczów. Słabe oznakowanie, sąsiedzi nie pozwolili umieścić świecącej się reklamy.
O ile na początku był to jeden z bardzo nielicznych lokali tego typu (a jedyny w okolicy), to cieszył się popularnością. Jednak gdy powstało więcej lokali w lepiej dostępnych miejscówkach, to dało się zauważać spadek napływu nowych gości. A dalej samo poszło.
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@BrowarPERUN Dziwi mnie to, bo zawsze myślałem, że gros klienteli tego lokalu to świadomi klienci, którzy nie wpadają tam przypadkiem tylko przychodzą specjalnie do tego miejsca. Szkoda :-(
  • Odpowiedz
@frugo90:
tak, wpadała tam bardzo świadoma klientela, najpierw trzeba było być uświadomionym jak tam trafić ( ͡° ͜ʖ ͡°). I ta sama klientela [tj birgicy] jest znana z tego, że lubi różnorodność, chce być zaskakiwana i rzadko sięga po to samo wielokrotnie. I właśnie to spowodowało odpływ, gdy pojawiły się inne lokale: Tap house przestał być jedynym miejscem z dobrym piwem w okolicy, a stał się jednym
  • Odpowiedz
@BrowarPERUN: Tap House od początku nie był jedynym w okolicy, bo Viva la Pinta na Floriańskiej wystartowała mniej więcej w tym samym czasie. Tylko, że przez Floriańską przewalają się tłumy i Pinta ma też żarcie w ofercie.
  • Odpowiedz