Wpis z mikrobloga

Cześć Mirki.

Jestem przedstawicielem handlowym, rocznie pokonuję dystans około 60 tysięcy kilometrów miesięcznie, ale jeszcze nigdy nie miałem takiej sytuacji jak dzisiaj.

Około 19:20 na wyjeździe ze #swidwin w stronę #drawsko, dopiero za znakiem końca zabudowanego, więc gdzieś koło 70 km/h wprost pod maskę wyleciał mi zając. W ułamku sekundy wyhamowałem gsIeś do 30 na godzinę, może minimalnie więcej ale niestety i tak dostał dość mocno w bok. Mówię dość mocno, bo wywinął dwa piruety po drodze. Stanąłem, wysiadlem, a on próbuje uciec. Niestety łapy z tyłu miał niesprawne, więc tylko pełzał wzdłuż drogi. Zadzwoniłem do TOZ w Swidwinie. Miła Pani powiedziała, że nie mają obecnie dyżuru lekarskiego i muszę (jeśli chce) podjechać do #lobez, bo tam jest weterynarz i zobaczy. No to sru do auta po skrzynkę na narzędzia i rękawiczki. Złapałem za kark, tak jak zwykle się łapie zwierzaki i jak się nie zaczął wydzierać... Jakby nie patrzeć to dla jego dobra, więc zapakowałem go do tej skrzyneczki, dałem do bagażnika i lecimy.

Weterynarz, który przyjął zająca stwierdzil, że nie może go ani uśpić, ani zbadać. Uśpić nie może, ponieważ to dzikie zwierzę należące do państwa, a zbadać nie może bo się za bardzo rzuca i boi, więc nic takie badanie by nie dało. Jeśli chodzi o leki przeciwbólowe, to też nie bardzo może cokolwiek podać ponieważ można zaszkodzić nie wiedząc co mu dolega. I tak zostałem z tym zającem. Pani z TOZ prosiła, bym jutro dał znać jak zająć się czuje. Dojechalem do #drawsko i skontaktowałem się z Panią z fundacji Dzika Ostoja w #szczecin. Świetna babeczka, mówi że gdyby nie fakt, że ma dwa łabędzie do zoperowania, bobra i sarnę z rana to by nawet po niego przyjechała. Powiedziała, że gdyby mu się udało w jakiś sposób dotrzeć do Szczecina, to postara się mu jakoś pomóc, bo wcale nie jest powiedziane że trzeba go uśpić. Prędkość nie była jakaś ogromna, a wierzcie mi krzepę skubany ma. Oj ma. Prawdopodobnie zaraz pojadę do tego Szczecina przekazać jej zająca, a później tu wrócę. Tak czy inaczej przerażające jest to, że lepiej zwierzaka zostawić niż mu pomóc, bo nikt nie ma ochoty/odwagi się tym zająć. Na zdjęciu Pan weterynarz z kaskaderem.

Otaguję jeszcze #weterynaria i #zwierzaczki

PS Z autem wszystko spoko. Tak mi się przynajmniej wydaje po oględzinach po zmroku.
uncross89 - Cześć Mirki.

Jestem przedstawicielem handlowym, rocznie pokonuję dysta...

źródło: comment_VxIZ3YVBeusrw4dYD23qxGwBiZTBHIgd.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
@Szrlh: W jaki sposób? Stojąc na awaryjnych na poboczu drogi, czy hamując? Nie wiem, czy jeździsz autem, a jak tak to w tych rejonach, ale na trasach do miejscowości jakie wymieniłem wieczorem auta ze świecą szukać. Ani przede mną, ani za mną nic nie jechało. Później długo nie mijało, ale z czasem ktoś przejechal.
  • Odpowiedz
@uncross89: Powodzenia dla zająca i oby jak najmniej tego typu spotkań z dzikimi zwierzętami. Zareagowałeś prawidłowo i oby każdy tak reagował.
  • Odpowiedz