Nienawidzę tytułowania w naszym języku. Funkcja "pana/pani" przed imieniem, czy nazwiskiem jest poroniona. Na co dzień to tyle #!$%@? rozkmin - "na ty, czy per pan/i?". W niektórych gałęziach rynku najgorzej, bo nigdy się nie wie, czy do obcej osoby wyskakiwać na ty, czy jednak lepiej nie. Bywa, że tak się kultura już ukształtuje, niektórzy to wchodzą, inni nie. I #!$%@? mówię komuś 'dzień dobry', a on do mnie 'cześć', potem ja startuję do kogoś z 'cześć', a słyszę 'dzień dobry'. #!$%@? ja #!$%@?ę.
Wpis z mikrobloga
Skopiuj link
Skopiuj link