Wpis z mikrobloga

No to zjem ten chleb spleśniały, z kosza
TL;DR


Środa rano, piękna warszawska jesień. Wsiadam do niezatłoczonego autobusu siadam, czytam, jadę do pracy.
Po 3 przystankach w autobusie jest już trochę ludzi. Na siedzeniu niedaleko mnie siedzi staruszka. Na oko lvl 70. Wyciąga z torebki telefon. Dzwoni. Ochrypłym głosem mówi:

-"Halo? Czy ja zastałam Pańską Żonę w domu? Niee? Oj jaka szkoda... co? No nie wiem czy Pan mi pomoże...
No bo ja chciałabym pożyczyć trochę pieniędzy.
No z 10 zł, bo to chociaż na dwa chleby. Na jeden, bo od 3 dni nic nie jadłam.
Taaaak? A no emerytura zawsze 10. była, a teraz nie ma i nie wiem kiedy będzie. Może w piątek. No. To do piątku.
No nie mam od nikogo innego, ni ma mnie kto poratować.
No bo to już dwa dni chodzę głodna.
A jeszcze leki muszę kupić. No to może Pan ma kogoś kto może się nade mną zlitować?
Nieeee? No to będę musiała do piątku ten spleśniały chleb z kosza co to koło domu wyrzucają.
No jakoś sobie poradzę. Jakby miał Pan kogoś kto mógłby poratować, to niech Pan się odezwie".

Pani kończy rozmowę i mówi po cichu sama do siebie: "no tak, najwyżej zjem ten spleśniały chleb, bo piniendzy nie mom".
Tak naprawdę krzyczy do ludzi dookoła "Pomóżcie mi".
Zero reakcji.
Jedziemy dalej. Tomasz Knapik informuje, że "Przystanek Metro Służew".
Wsiada bardzo dużo ludzi. W autobusie robi się bardzo tłoczno.

-"Haaloooo. Słuchaj, ja dzwonię z taką prośbą, czy ty nie miałabyś poratować 10 zł na chleb?(...)
no nie, ona mi jeszcze tych pieniędzy nie oddała i tak czekam jak głupia(...)
Już tak słabo się czuje, od 5 dni nic nie jadłam, tylko cukier mam w domu, to czasami ten cukier zjem(...)
No ludzie się ze mnie śmieją, że już ubrania mi same spadają(...)
Nie? No szkoda. Jakbyś znała kogoś kto mógłby pożyczyć to byłabym wdzięczna."

Dojeżdżamy na Mordor.Autobus powoli pustoszeje. Teraz albo nigdy.

"Halo? no tak dzięki za telefon. Aaaa, kiepsko, tak słabo się czuje, tak mi już źle. No tak. Tydzień już nie jem(...)
No bo przecież ostatnio to w autobusie się przewróciłam, rękę sobie zbiłam. Cooo? Nie, nie złamana. A to jak upadłam do od razu krew z nosa mi poleciała(...)
Pogotowie mnie zabrało. No ale w szpitalu mnie nie chcieli trzymać(...)
No chociaż na ten jeden chleb, żeby do poniedziałku przeżyć,
Nie masz? A nie miałabyś kogoś, kto ma?
No szkoda, bo wiesz, ja to się czuje jakby ta śpiączka cukrzyka by się zbliżała.(...)
No szkoda, jak nie masz, to najwyżej wyjem ten spleśniały chleb z kosza co go tam wyrzucają(...)
No trudno, najwyżej się czymś zatruję
No nie oddała mi tych pieniędzy - matce, co osierocone dzieci wychowuje bo ich rodzice nie żyją. Nie oddała
...."
Mój przystanek. Wysiadam.

Dzień #!$%@? - to pewne. Ale miotają mną sprzeczne uczucia:
Pani naprawdę musiała być biedna, nie wątpię, że je mało, albo w ogóle. Trzeba być bardzo zdesperowanym, żeby chwytać się takich sposobów. Bardzo żałuję, że nie miałem przy sobie żadnej gotówki.

Z drugiej strony: Jaki to wyrafinowany chwyt. Nowe oblicze żebrania. Żebrzesz tak naprawdę nie żebrając. O nic nie prosisz. Ot, prowadzisz zwykłą rozmowę. Ktoś da Ci pieniądze, udasz zaskoczenie, ale osiągasz swój cel całej tej szopki.

Co myślicie?

#feels #bieda #zebrajo #takbylo
  • 4
@DumnyZdun: skierowałbym ją do Caritasu czy do św brata Alberta, są chyba takie jadłodalnie. A poza tym, nigdy przenigdy nie daje się pieniędzy, jak proszą to oferuj "kupię ci chleb" i wtedy ok, masz czyste sumienie jeśli cię to gryzie. Na wszystkie przypadki kiedy tak pomogłem czy byłem proszony o pieniądze byli to oszuści wcale nie przymierający głodem; jedna potem paliła fajki, inna krzywiła się na kupione jedzenie itd.