Wpis z mikrobloga

rok temu prowadziłem dziennik przez jakiś czas, strasznie byłem wtedy #!$%@?, ale w sumie to nadal jestem
#przegryw ##!$%@? #oswiadczenie #historia
05 września 2016
Dzisiaj wstałem o 6:50 byłem lekko zaspany i zarazem zobojętniony dzisiaj był ten dzień piąty września...
wstałem o jakiejś 7:50 busa miałem o 8:10 (który dzisiaj spóźnił się i był dopiero o 8:20), wysikałem się ubrałem byłem już gotowy telefon,dokumenty,chusteczki i ona moja piersiówka wypełniona 200ml czystej wódki byłem gotowy, wypiłem jeszcze psychotropy popijając je herbatą i mogłem wyjść z domu...
Leczyłem się z fobii społecznej ale mimo to mimo tych dwóch lat dalej mnie wszystko przeraża i przytłacza, nie wiem jak mam sobie z tym radzić czuje się jak wtedy gdy chodziłem z tamtą starom klasą, nikt mi dzisiaj nie dokuczał na rozpoczęciu w nowej klasie ba klasa wydaje się nawet ogarnięta jak an standardy technikum, ale mimo wszystko strach który jest we mnie nie znika to zapewne niezagojone rany przeszłości, ale co ja mam z tym zrobić boje się tam jutro iść nie chce ale wiem że nie pójście tam było by niezbyt dobrym czynem.
Boże (i tak w ciebie nie wierzę) mam 21 lat a chodzę do 3 techników informatyka i boje się 18nastolaków jestem #!$%@? nikim jestem taki żałosny... czasem chce mi się wręcz płakać, jednak łzy nie chcą mi już lecieć moja twarz wygląda tak samo cały czas z tym grymasem pełnym zobojętnienia oraz oczami wpatrującymi się bez celu przed siebie niczym jakiś zahipnotyzowany człowiek.
wróciłem do domu o 13:30 wróciłem do pokoju i tak siedzę kupiłem sobe po drodze piwo i gniję w mieszkaniu jest już 18:30 a ja nic nie zrobiłem, czuje się taki pusty..
jutro po szkole czyli gdzieś w okolicach godziny 15:20 mam spotkać się z psychologiem, nie wiem co z tego wyniknie ale boje się bardzo a dwuletnie leczenie nic mi nie dało...
przeraża mnie sama myśl że mimo starań nie osiągnąłem nic i dalej stoję w miejscu...
  • 1