Wpis z mikrobloga

Jagoda Grondecka - Mitologie Kissingera:
Pisząc o „radykalnym imperium irańskim”, Kissinger odwołuje się do mitu, który byłby zupełnie niedorzeczny, gdyby nie był tak groźny: mitu konfrontacji islamu z Zachodem – utrwalanej przez Huntingtona i Kaplana wizji wojny cywilizacji.

Kissinger wychodzi ze słusznego założenia, że powestfalski ład na Bliskim Wschodzie zamienia się w chaos i jest coraz bardziej zagrożony rozpadem. Mapa polityczna regionu, ukształtowana rękami Brytyjczyków i Francuzów w latach 1918–1926, nie uwzględniała istniejących, starszych więzi obecnych na tym terytorium – ponadnarodowych oddziaływań plemiennych, etnicznych i religijnych. W kolejnych latach XX w. sytuacja tylko się komplikowała. Pojawił się silny arabski nacjonalizm, fundamentalistyczny islam, powstało wreszcie Państwo Izrael i wybuchła wojna arabsko-izraelską w 1967 r., która radykalnie zmieniła sytuację na Bliskim Wschodzie. Nie można także zapomnieć o kryzysie sueskim, wybuchu wojny domowej w Libanie, uchodzącym za najbardziej tolerancyjne państwo regionu, o rewolucji irańskiej nie wspominając.

Tymczasem założenie, że istnieje jakakolwiek islamska esencja, wspólna wszystkim muzułmanom, jest tak dalekie od prawdy, jak to tylko możliwe. Poza pewnymi oczywistymi punktami odniesienia, jak śmierć Proroka w 652 r., nie istnieje żadna wspólna wszystkim muzułmanom, rzekomym aktorom politycznym i społecznym, historia. Nie ma czegoś takiego, jak homo islamicus. O Syrię będą bić się poszczególne państwa i niechętnie oddadzą pola, nawet stojąc przed tragicznym wyborem: Asad albo kalifat.


Ciekawsza jest jednak druga prognoza Kissingera – wizja „radykalnego imperium” Iranu od Teheranu po Bejrut. Faktem jest, że Iran ma takie aspiracje terytorialne, starając się odbudować oś „szyickiego półksiężyca”. Zastanawia jednak użycie słowa „radykalne”. Przed 1979 r., gdy w Iranie rządziła jeszcze dynastia Pahlawich, był on na Zachodzie przedstawiany jako „kraj róż i słowików”. Rewolucja islamska, którą to nazwę jako iranistka uważam za pewne nadużycie – przeciwko szachowi występowało wiele grup ze wszystkich zakątków sceny społecznej i politycznej: od muzułmańskich radykałów po marksistów – paradoksalnie czerpała przede wszystkim ze zlaicyzowanej tradycji. Jej hasłami były esteghlal, azadi, dżamhuri-je eslami – niepodległość, wolność, republika islamska. Dwa z nich mają całkowicie świecką genezę, trzecie w połowie. Iran jest dziś jedną z dwóch funkcjonujących w regionie demokracji, a jego prawodawstwo, choć oparte na szariacie, jest znacznie bardziej liberalne niż np. w Arabii Saudyjskiej czy niektórych emiratach Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Także zarzuty o sponsorowanie światowego terroryzmu są szczególnie chybione – podczas gdy Iran wspiera w warstwie retorycznej i w pewnym stopniu finansowo Hezbollah i Dżihad Islamski w Palestynie, petrodolary dla grup fundamentalistów płyną przede wszystkim z Arabii Saudyjskiej.

#publicystyka #bliskiwschod
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach