Wpis z mikrobloga

Piłem wczoraj na działkach. Wódkę.

W kulminacyjnym momencie libacji poczułem, że mogę zaraz podać tyły ze szkodą dla mojej, i tak już nadwątlonej, reputacji.
Postanowiłem więc przejść się działkowymi alejkami, zebrać myśli i nabrać sił do dalszej szermierki.
Musicie wiedzieć, że mam słabość do ogródków działkowych i od lat pilnie badam subkulturę działkowców. Dlatego każdy spacer po nieznanych mi jeszcze działkach jest dla mnie jak wycieczka do obcego miasta o obcych obyczajach, rządzącego się obcymi regułami.
Szwendałem się już dobre kilkanaście minut, obserwując różne grządki i rabaty, gdy nagle z działki na końcu alejki, zza imponującej, kutej bramki doszedł mnie szloch.
Trochę się przestraszyłem, no bo wiadomo - gołda, noc i bagaż słabych horrorów obejrzanych w liceum.
Ostrożnie podszedłem bliżej.
Działka z której dobiegał płacz była inna od wszystkich. Nie rosły na niej żadne kwiaty ani warzywa, tylko równo przystrzyżona trawa, a na samym środku działki stała piętrowa altanka, w stylu przełomu Gierka i Jaruzelskiego.
W drzwiach altanki, oświetlony żółtym światłem słabej żarówki, leżał starszy mężczyzna. Zwinięty w kłębek płakał i rwał z głowy resztki siwych włosów.

-Nic Panu nie jest? - zapytałem nieśmiało.
-Nic, po prostu jestem potworem i zwyrodnialcem - wyjęczał staruszek.
Trochę mnie zatkało.
-Nie no, nie może być tak źle - rzuciłem z wymuszonym uśmiechem.
-Gorzej być nie może, to pewne - mówił mężczyzna starając się podnieść.
-No ale co może być takiego złego na takich pięknych działkach?
-Ja - odpowiedział głosem pełnym przejęcia patrząc mi prosto w oczy wzrokiem, który mnie zmroził.
-Niech Pan się wygada, ulży Panu - powiedziałem, sam nie wiem dlaczego.
-Wie Pan po co to zbudowałem? - powiedział starzec, ogarniając ręką imponującą altankę.
-No żeby trzymać tam grabie?
-Nie. Zbudowałem to, żeby ukryć moją tajemnicę.
-Jaką tajemnicę? - zapytałem, chociaż wiedziałem, że powinienem był uciekać.
-Wejdź, pokaże ci.
Weszliśmy do altanki. Cały dolny poziom był jednym pomieszczeniem, w którym stał tylko stary stół i krzesło. Sciany były pomalowane białą farbą olejną, okna zakratowane, a jedynym źródłem światła była żarówka wisząca na kablu.
-Czy wiesz co ja tu robię!? - dziadek wrzasnął nagle i złapał mnie za ramiona.
-C.. co? - wyjąkałem.
-Ja. Ojciec rodziny, katolik, przykładny pracownik i obywatel wchodząc tutaj zamieniam się w potwora. Żonie mówię, że jadę na delegację, a tak naprawdę przychodzę tutaj i oddaje się bez reszty swoim chorym żądzom.
-Jezus Maria - pomyślałem.
-Tak, od kilkunastu lat gdy obok rosną truskawki, zakwitają kwiaty i jabłka spadają z drzew, ja zamykam się tutaj i zaprzeczam własnej człowieczej naturze. - krzyczał waląc pięścią w stół.
Powoli zacząłem cofać się do drzwi. Dziadek to zobaczył i zastąpił mi drogę.
-O nie. Wysłuchasz mnie do samego końca - wycedził przez zęby.

Byłem w potrzasku.
Dziadek zamknął drzwi i kazał mi usiąść na krześle. Przerażony wykonałem jego polecenie bez słowa.
-Chłopcze, może wyglądam na niegroźnego starszego pana, ale od kilkunastu lat regularnie przychodzę tutaj, siadam na tym krześle i myślę sobię, że ludzie, z którymi kłócę się na forach internetowych... - tu głos mu się załamał i spuścił głowę.
Zachwiał się na nogach i zatoczył pod żarówkę, tak że dokładnie widać było jego karykaturalną powykręcaną sylwetkę. Następnie naprężył wszystkie mięśnie i wrzasnął nieludzkim głosem:
-MYŚLĘ, ŻE CI LUDZIE CZASAMI MAJĄ TROCHĘ RACJI, ROZUMIESZ!?
Dreszcz obrzydzenia przebiegł całe moje ciało. Wezbrała we mnie wściekłość jakiej jeszcze nigdy w życiu nie czułem. Pomyślałem tylko, że nie zniose ani chwili dłużej w jednym pomieszczeniu z tym potworem.
Z siłą, której się po sobie nie spodziewałem, odepchnąłem stół i potrącając dziadką z impetem wpadłem na drzwi, wyrywając je z zawiasów. Dwoma susami dobiegłem bramki, przeskoczyłem ją i puściłem się na oślep przez działki.

Niech moja historia będzie dla was przestrogą.

#pasta
  • 2