Wpis z mikrobloga

#rozdzialdopoduszki #ksiazki #esej #dziennik #humor

Jeremy Clarkson "Świat według Clarksona"

Kolejny wolny dzień? O nie, dajcie mi odpocząć!
W jakimś badaniu opinii publicznej przytłaczająca większość ankietowanych, którzy tydzień temu z trudem powrócili do swoich zajęć, wyraziła opinię, że Anglia powinna była pójść śladem Szkocji i ustanowić zeszły wtorek dniem wolnym od pracy. Dwie sprawy wzbudzają tu moje zdziwienie. Po pierwsze: kto mógł sobie zawracać głowę przeprowadzeniem takiego sondażu? Po drugie: kto przy zdrowych zmysłach może twierdzić, że bożonarodzeniowa przerwa świąteczna była za krótka? Wziąłem 10 dni wolnego, ale już pierwszego dnia do jedenastej przed południem udało mi się wypić 14 filiżanek kawy, przeczytać wszystkie gazety i „Guardiana”, a potem… Właśnie, co potem? Do obiadu zdążyłem się już tak wynudzić, że postanowiłem zawiesić kilka obrazów. Chwyciłem za młotek, a potem przyszedł gość, który zagipsował uszkodzone przeze mnie fragmenty ścian. Następnie chciałem naprawić elektryczną bramę wjazdową, która działa tylko wtedy, gdy w nazwie miesiąca występuje omega. Uzbrojony w klucz francuski ruszyłem ku bramie, a potem zjawił się kolejny gość, by z powrotem poskładać ją do kupy. Już zabierałem się za naprawę kuchenki Aga, która – jak to zwykle bywa – wysiadła w Wigilię, gdy moja żona chwyciła mnie za ucho i odciągnęła na bok. Powiedziała, że skoro budowlańcy, ogólnie rzecz biorąc, nie spędzają swojego wolnego czasu na pisaniu, to pisarze nie powinni spędzać urlopu na budowaniu i remontowaniu. – To sporo nas kosztuje i może być niebezpieczne – dodała. Ma rację. Mamy w jadalni takie lampki, które na blacie znajdującego się pod nimi stołu powinny wyświetlać gwiazdki. Nigdy nie przejmowałem się tym, że światło żarówki wydostaje się przez boki obudowy i gwiazdek nie widać. Gdy jednak człowiek się nudzi, takie właśnie rzeczy najbardziej działają mu na nerwy. Kupiłem więc nieprzezroczystą, uniwersalną taśmę samoprzylepną i nagle moje życie odzyskało sens. Miałem co robić. Całe szczęście, że Boże Narodzenie nadeszło, zanim zdążyłem doprowadzić do jeszcze większego spustoszenia. Święta jednak minęły i znów dni wlekły się tak, jakbym oglądał je przez trzymaną na odwrót lornetkę. Tak odległy wydawał mi się każdego poranka sen i związana z nim ulga – błogosławiona utrata świadomości. W kuchennej podłodze wydeptałem ścieżkę do lodówki. Za każdym razem miałem nadzieję, że podczas jednej z poprzednich 4000 wypraw w jakiś przedziwny sposób przeoczyłem półmisek pełen zimnych kiełbasek. Potem, bez wyraźnej przyczyny, postanowiłem kupić sobie stołek. Wybrałem się więc z całą rodziną do jednego z tych sklepów z prezentami-duperelami, gdzie zapach różnych suszonych pachnidełek jest tak intensywny, że przyprawia o zeza. Nie bacząc na to, że dzieci leżały na podłodze dusząc się, spędzałem w sklepie kolejne godziny wybierając sobie stołek za mały lub w złym kolorze, tak, żebym mógł stracić jeszcze trochę czasu na jego zwrot do sklepu. Następnego dnia, wciąż jeszcze pachnąc jak bielizna Delii Smith1, postanowiłem kupić nie odpowiadający mi stylizowany regał na książki. Ale po porażce ze stołkiem, moja żona powiedziała: Nie! Wyglądało więc na to, że najlepiej zrobię, gdy na coś zachoruję. To wspaniały pomysł, gdy już naprawdę nie masz co z sobą zrobić, bo wszystko, łącznie z opryszczką narządów płciowych, jest lepsze niż zanudzić się na śmierć. Nie jest łatwo, wiem, wywołać siłą woli pryszcze na genitaliach, ale przy niewielkim wysiłku można złapać przeziębienie, które – jeśli się jeszcze trochę bardziej postarać – przejdzie w grypę. Właśnie. Nawet leżenie w łóżku i oglądanie Judy Finnegan2 przebranej za Świętego Mikołaja wygrywa z nieuleczalnym nowotworem – nudą. To nuda sprawia, że dzwonisz do ludzi, z którymi nie rozmawiałeś od osiemnastu lat, aby w połowie rozmowy przypomnieć sobie dlaczego. Nuda to stan, w którym zaczynasz czytać nie tylko katalogi firm wysyłkowych, ale również wypadające z nich ulotki. Nuda powoduje, że zastanawiasz się, czy nie zabrać broni i nie urządzić jatki w najbliższym centrum handlowym, mimo że dobrze wiesz, do czego to prowadzi. Wreszcie, nuda oznacza, że zaczynasz uprawiać golf. Dzień przed Wigilią siedziałem w pociągu obok gościa, który, jak tylko minęliśmy Paddington, zadzwonił do żony i powiedział, że właśnie skończył, że przeszedł na emeryturę, że teraz jego życie będzie rzeczywiście należało tylko do niego. Usiłował przy tym wyglądać na zadowolonego, ale w jego oczach dostrzegłem to mętne, pełne przerażenia spojrzenie, które powiedziało mi wszystko. Spędzi w domu jeden, góra dwa miesiące, dewastując mieszkanie i obracając ogród w cmentarzysko roślin, a potem przyjmie zaproszenie na golfa i wtedy naprawdę będzie już po nim. Jego życie skończy się dużo wcześniej, niż on wyda z siebie ostatnie tchnienie. Szkoda go. Wyglądał na bardzo sympatycznego. A może wędkarstwo? Patrzysz na tych ludzi, którzy mimo mżawki tkwią przy brzegu kanału i zastanawiasz się tylko: „Jak bardzo musieli być znudzeni w domu, że znaleźli się tutaj?”.
Odpowiedź brzmi: podejrzewam, że nie aż tak bardzo, jak można by przypuszczać. Już po tygodniu urlopu byłem u kresu wytrzymałości. Nie mogłem nawet przyrządzić sobie kiełbasek, by potem włożyć je do lodówki, bo pewnego popołudnia – wykorzystując chwilę nieuwagi żony – znów próbowałem naprawić naszą Agę. Wtedy, niestety, coś od niej odpadło. Mogłem oczywiście założyć to z powrotem, ale, co najdziwniejsze, kiedy nie jest się naprawdę zajętym, nigdy na nic nie starcza czasu. Napisałem list, ale w ciągu całego dnia nie znalazłem ani chwili, by włożyć go do koperty. Pewnie miało to związek z moim ośmiogodzinnym pobytem w ubikacji w zeszły wtorek. Cóż, hobby dobre jak każde inne. Brytyjczycy pracują najdłużej ze wszystkich Europejczyków. Poważni lekarze wmawiają nam, że powoduje to stres i choroby układu krążenia. Zgadzam się. Ale brak zajęcia, zapewniam, grozi nam wszystkim hemoroidami.
Niedziela, 7 stycznia 2001 r.

1 Delia Smith (ur. 1941) – popularna brytyjska autorka kulinarnych programów TV (przyp. tłum., podobnie pozostałe przyspisy).
2.Judy Finnegan (ur. 1948) – brytyjska prezenterka telewizyjna, dziennikarka i felietonistka.