Wpis z mikrobloga

Cześć wszystkim,
chciałbym się Was poradzić odnośnie kursu na kat A, może jest tu ktoś, kto zaczynał kurs i swoją przygodę z motocyklami totalnie od zera? tj. nie jeździł wcześniej żadnymi motorynkami, skuterami itp.

Do sedna: Mając już wiek (25 lat i kat B od 5 lat) wydaje mi się bez sensu robić A1 czy A2, jednakże wyczytałem, że na kat A jeździ się 600cmm (w przypadku pobliskich szkół jest to Suzuki Gladius, czyli 650, bo na takim zdaje się egzamin w lokalnym WORDzie) co przy moim zerowym doświadczeniu jest - lekko mówiąc, skokiem na głęboką wodę.

Fakt faktem, na swój pierwszy motocykl chcę bez dwóch zdań zakupić 125 ale tak czy owak potrzebuję gruntownego przeszkolenia, bo po prostu pewniej się będę czuł, więc chciałbym "trochę" pojeździć z instruktorem, a przeliczając sobie ceny pojedynczej godziny doszkalającej razy np. 20h jak na kursie, to prawdę mówiąc wyjdzie mi cena całego kursu.

Moja puenta: Z racji, że kurs się nie przedawnia, teoretycznie mógłbym zrobić sam kurs, który nauczy mnie wszystkiego od podstaw i będzie "otwartą furtką" do podjęcia się egzaminu w przyszłości, jeździłbym na podstawie kat B 125, dopóki, dopóty nie poczuję, że ogarniam na tyle, aby na luzie i bez stresu podejść w późniejszym czasie do egzaminu i wówczas przesiąść się np. na 500.

Staram się mieć zdroworozsądkowe podejście, bo chcę jeszcze pożyć ( ͡° ͜ʖ ͡°) w moim przypadku jest to trochę jak błędne koło.. łatwiej jest jednak, jak się zaczyna od skutera i potem sukcesywnie przechodzi od A1 do A, no ale wyszło jak wyszło, teraz mogę sobie na to po prostu pozwolić.

Co wg Was powinienem zrobić? czy to ma sens? Wolę zapytać Was, nim zadzwonię do jakiejkolwiek szkoły, bo nie chcę wyjść na tzw. sebiksa, który chce od razu na litra.
Tak. Mam świadomość, że na moje wymagania wystarczyłoby wykupić tylko same jazdy i pojeździć trochę po placu a potem trochę po mieście jakąś 125, i mój zamysł może wydawać się drogą na skróty, jednak ja patrzę na to pod tym względem, że co kurs to jednak kurs.

Koniec wywodów. :) Będę wdzięczny za Wasze porady.
Z pozdrowieniami.

Patryk.
#motocykle
  • 34
Ok. Przeczytałem całość.

Fakt faktem, na swój pierwszy motocykl chcę bez dwóch zdań zakupić 125


@Brezen: niby dobre podejście, ale skoro będziesz robił A, to kup coś większego. Naprawdę te 50 koni w CB500 czy GS500 (czy nawet zablokowana SV), czy 70 koni w SV, czy nawet 100 koni w jakimś GSR 600 czy FZ6 nie jest takie straszne i jeśli tylko masz szacunek do maszyny i do swoich niskich (na
łatwiej jest jednak, jak się zaczyna od skutera i potem sukcesywnie przechodzi od A1 do A


@Brezen: wut? Jazda na skuterze ma niewiele wspólnego z normalnym motocyklem i za dużo się na nim nie nauczysz.

co przy moim zerowym doświadczeniu jest - lekko mówiąc, skokiem na głęboką wodę.


Od tysięcy lat ( ͡° ͜ʖ ͡°) ludzie mieli tylko kategorię A, nikt nie kupował nic poniżej 250ccm a
@Brezen w życiu nie spotkałem się z tak głupim podejściem. Rób egzamin od razu, w szkole niczego Cię nie uczą poza zdaniem egzaminu, kupuj normalny motor i ewentualnie potem idź na kurs doszkalający na torze.
Dużo czytaj i analizuj swoją jazdę. Pomysł z odsunięciem egzaminu, aż się poczujesz jest beznadziejny.
@Brezen: Popieram to co mówi @gerard-kowalski.
Zero doświadczenia, początkowo myślałam, żeby wziąć sobie kilka godzin jazd bez kursu i nauczyć się jeździć tylko na 125, ale wymyśliłam, że nie ma się co oszczędzać, w szkole i tak uczą Cię od podstaw. Ja pierwsze kilka godzin miałam na 125, a potem coraz mocniejsze moto. Fakt, wydaje mi się, że potrzebuję trochę więcej czasu, żeby to wszystko zakumać (może przez to, że
@MotoKubaPL: @iedrzei: @gerard-kowalski: @Morf: @enjoi: Dzięki wielkie Panowie!. :) W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak zapisać się na kurs, póki jeszcze lipiec.
Nie miałem się serio kogo poradzić, więc rozmyślając nad tym tematem samemu, zacząłem może rzeczywiście kombinować.

Zobaczę, jak to będzie wyglądało w praktyce, podczas kursu... na razie zgłębiam swoją wiedzę odnośnie samych motocykli, niżeli techniki jazdy, ale mam na dysku

Dużo czytaj
@Brezen czytając dużo teorii, oglądając filmy o technice jazdy, analizując swoją jazdę i korygując ją na tej podstawie motocyklistę doskonałego tylko przewertowałem, bo nad prostym tematem rozwodzą się na 5 stron.
Twist of the wrist rzeczywiście przyda się dopiero jak zaczniesz jeździć i będziesz mógł przekładać tę wiedzę na drogę.
Jeśli masz obycie na drodze zza kółka kierownicy, to wejście na 500 czy 600 jest kwestią tylko oleju w głowie i wszystkich
po prostu założyć sobie konkretną blokadę w głowie pod tytułem : "nie #!$%@? bo nie umiem"


@gerard-kowalski: poważnie w to wierzysz? xD

@Brezen: to że nie będziesz odkręcał, można z miejsca wsadzić między bajki, sam sobie też to wmawiałem xd

sporo zależy od tego gdzie będziesz użytkował to moto - jeśli głównie miasto to osobiście polecałbym jednak chinola 125 do #!$%@?. Zalet tego rozwiązania jest wiele:

-będzie się psuł, (pasja
@Brezen: Ja robiłam od zera. Nawet nie wiedziałam,w którą stronę się manetkę odkręca - serio.

Jeśli masz prawko B to znasz zasady ruchu drogowego, wiesz na skrzyżowaniu kto pierwszy będzie próbował Cię zabić itd ;) więc pozostaje Ci opanować technikę jazdy na motocyklu.

W niektórych szkołach jest tak, że na pierwszej jeździe dostajesz 250 ccm, potem 500 i dopiero Gladiusa. Instruktor wie, co robi - tylko wybierz go mądrze.

Jak już
@gerard-kowalski: dokładnie.

@Brezen: #!$%@?, kupuj R1 najlepiej jakieś RN04 - płynnie moc oddaje( ͡° ͜ʖ ͡°)

a na poważnie, idź na pełne A i się nie przejmuj, nikt Cię od razu na Gladiusa nie posadzi dostaniesz jakieś YBR najlpierw i zobaczysz co się z czym je, później już raczej będziesz widział czy ogarniasz czy nie ogarniasz.

i tutaj moja kontrowersyjna część poglądu jazdy na motocyklu, jeśli
@Brezen 1 raz jeździłem na kursie na moto - 1 godzina 125 i potem od razu gladius. Dało radę, nie zabiłem się i zdałem za 1. Potem od października do czerwca nie jeździłem aż do zakupu 70 konnego moto i daje radę. Na start też warto po znanych sobie drogach w okolicy na spokojnie się rozjeździć po zakupie.
"Motocyklista Doskonały"


@Brezen: czytaj, potem dwójkę, do tego "strategie uliczne" - co prawda te książki ryją beret i na każdym kroku potem spodziewasz się czającego zagrożenia, ale lepiej w tę stronę, niż przykozaczyć i się zdziwić.
Naprawdę te 50 koni w CB500 czy GS500 (czy nawet zablokowana SV), czy 70 koni w SV, czy nawet 100 koni w jakimś GSR 600 czy FZ6 nie jest takie straszne


@gerard-kowalski: Tak BTW. Ciekawe jest to, że większa pojemność nie musi oznaczać większej mocy... (na przykładzie Suziego SV kontra GSR).
Mam to rozumieć tak, że niekoniecznie pojemność silnika jest idealnym wyznacznikiem "potęgi" maszyny? ;)
Pozdr.

edit. doczytałem, żeby nie utożsamiać