Wpis z mikrobloga

Zawsze myślałem że #psychologia to taki bastion średniowiecza we współczesnej nauce. Taka jak nauki przyrodnicze przed XV w, kiedy wszyscy myśleli że rzeczy spadają na ziemię "bo taka jest ich natura", z tego samego powodu wprawione w ruch zatrzymują się, nośnikiem światła jest eter, choroby są konsekwencją niegodziwych uczynków i nie wiadomo dlaczego Achilles dogonił żółwia. I właśnie się w tym przekonaniu utwierdziłem.

Czytam sobie o #depresja (z ciekawości, po samobójstwie Chestera z Linkin Park). Co to w ogóle jest, co się z tym robi i tak dalej.

I to interesujące jak się diagnozuje depresję. Zobaczyłem kilka ankiet diagnostycznych, wszystkie są podobne, poruszają tematy samopoczucia, aktywności, odczuwania przyjemności, kontaktów z innymi ludźmi, snu, apetytu, takie rzeczy i pytają w każdym temacie jak bardzo (w kilkustopniowej skali) się rzecz zmieniła/pogorszyła w ciągu ostatnich dwóch/trzech tygodni czy miesiąca, przy czym neutralna odpowiedź brzmi "nic się nie zmieniło, jest tak jak dawniej".

Czyli "#!$%@? albo stabilnie" to okaz zdrowia psychicznego, a "ostatnio było ekstatycznie teraz tylko zajebiście" to już depresja. Ale jak się nawet ma depresję to wystarczy poczekać miesiąc i nic nie zmieniać, wtedy na pytanie "czy coś się pogorszyło w ostatnim miesiącu" odpowiedź będzie brzmiała "nie, jest tak jak miesiąc temu", czyli już wszystko w porządku. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 7
@KEjAf: mi psycholog robiła test na kilkaset xD pytań. Bardzo podobny jak przy badaniach do pozwolenia na broń.
Odpowiedzi tylko tak lub nie ale za to pytania kilka razy się powtarzają sformułowane w inny sposób.
@KEjAf: Czasem w tych ankietach jest pytanie kontrolne typu (strzelam) "Czy zdarza Ci się nagatywnie mysleć o swoich znajomych?" gdzie jeśli pacjent odpowie 'nie' to jest duża szansa że nie mówi prawdy i chce po prostu dobrze wypaść w teście. Ale zgadzam się że próby diagnoz i leczenie są jeszcze mocno zacofane.

Najgorsze jest to że młodzi którzy w 90% nie mają depresji dostają antydepresant na poprawę humoru i wtedy zaczyna
antydepresant na poprawę humoru i wtedy zaczyna się prawdziwy problem bo to jest już ingerencja chemią w mózg i ta poprawa humoru nie wyciąga nikogo z dołka tylko go ładnie przykrywa na czas działania substancji


@ewolucja_myszowatych: A o wpływie SSRI na neurogenezę w hipokampie słyszałeś?

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28713247

Poza tym rolą leków antydepresyjnych może być umożliwienie jednostce na dokonanie zmian w higienie psychicznej, środowisku, sytuacji społeczno-ekonomicznej, na podjęcie psychoterapii itd. Często takie działania
@Kampala: masz rację we wszystkim i ja tego nie neguję, leki są bardzo ważne ale jak np. typa zostawia dziewczyna i psychiatra mu zapisuje antydepresanty to o czym to świadczy? Neuro ingerencje powinny być tylko w przypadku kiedy pacjent ma naprawdę konkretną zmianę w przesyłaniu substancji. I takie coś często już gołym okiem widac choćby po tym jak mówi, jak reaguje.

We wszystkich pozostałych pseudodepresjach do akcji powinni wkraczać psycholodzy bez