Wpis z mikrobloga

Węglarczyk rzeczowo opisuję to co się dzieję przez ostatnie 2 lata w naszym pięknym kraju...


#neuropa #4konserwy #polityka #bekazpisu

Bruksela? Są na pasku Sorosa; niech spadają; pani Pawłowicz mówiąc o nich „szmata” jest bardzo delikatna.

Timmermans? Idiota. Komuch. Lewak. Niech nie kładzie swoich tłustych łap na Polsce.

Macron? Lewak, ma starą babę, niech facet zajmie się terrorystami, a nie nami; Paryża zaraz nie będzie, a on o nas, ha, ha, ha.

Merkel? wojna, Gestapo, śmierć wrogom ojczyzny, są nam winni 100 mld dolarów odszkodowań.

Prezes Sądu Najwyższego Estonii? To na pewno Ruski; oni mają taką samą kastę jak III RP.

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Czech? Pepiki bez nas by już dawno zostali zjedzeni przez niemiaszków; Czesi nie wiedzą, co to wolność, najpierw kłaniali się Moskwie, a teraz Brukseli.

Stowarzyszenie Prawników Niemieckich? Patrz "Merkel".

Waszyngton? E tam, jakaś idiotka co nie wie gdzie jest Polska na mapie odpowiada na pytanie zdrajcy z tvn; to nie było oświadczenie, tylko odpowiedź na pytanie; To było oświadczenie, ale to nie był Trump, więc to bez znaczenia; nie wie pan, że Waszyngtonowi nie zależy, żeby Polska była zbyt silna?; Trump nas zdradził, to ruski agent.

Rada Adwokacka Anglii? Przecież ci debile nawet nie przeczytali ustawy.

Premier Luksemburga? No błagam, przecież wiadomo, że geje nienawidzą Polski, a poza tym to złodzieje z LuxLeaks;

Juncker? Pijak; bełkot pijanego; niech się zajmie syfem u siebie;

Szwecja? Nie ma już takiego kraju, tam rządzi ISIS, w połowie miast policja boi się wyjść na ulice.

Guardian? Lewacka szmata.

New York Times? Patrz „Guardian”.

The Times? Tak, to konserwatywna gazeta, ale kto dziś jeszcze czyta gazety?

Freedom House? I co z tego, że pomagali Solidarności w latach 80., ale dziś sprzedali się lewakom/Sorosowi/Clinton/Ruskim.

Human Rights Watch? Co oni w ogóle wiedzą o czymkolwiek?

***

Wszystkie powyższe tłumaczenia, dlaczego ktoś śmie krytykować rząd Polski, pochodzą z Twittera, z emaili jakie dostaję oraz z Facebooka. 99 proc. osób, które je wygłasza, ma flagę Polski w profilu, wilki na cześć Wyklętych albo hasło w stylu "Bóg, Honor, Ojczyzna".

Zwolennicy rządu wyśmiewają tych, którzy ostrzegają przed postępującą izolacją Polski. I mają rację - to nie jest izolacja, to jest postępująca samoizolacja.

Właśnie podpadliśmy Amerykanom. Polski MSZ, zdumiony faktem, że Departament Stanu USA krytykuje ustawę o Sądzie Najwyższym, odpowiada, że USA nie powinny się wypowiadać na temat niedokończonego jeszcze procesu legislacyjnego.

Co jest oczywiście bzdurą, bo i USA, i Polska np. głosując w OBWE i ONZ, wielokrotnie krytykowały np. Rosję i Białoruś dopiero za przygotowywane ustawy ograniczające prawa np. opozycji i mediów. Jest oczywiste, że nacisk PRZED przyjęciem ustawy, gdy może ona zostać jeszcze wycofana albo w prosty sposób uzupełniona, ma dużo większy sens niż w momencie, gdy ustawa jest już prawem.

Krytykujemy Brukselę i sojuszników z ONZ za mieszanie się w nasze wewnętrzne sprawy, ale jednocześnie zwolennicy rządu domagają się od Berlina poprawy statusu mniejszości polskiej, a od Wilna - nadania nowych praw mniejszości polskiej.

Żądamy od krajów zachodu i południa UE pochylenia się nad naszym strategicznym problemem, jakim jest Nord Stream 2, ale jednocześnie zachowujemy się skrajnie samolubnie w sprawie ich strategicznego problemu, jakim jest napływ imigrantów mówiąc, że skoro imigranci przypłynęli do Włoch, to tam powinni zostać, a reszta nie jest naszym problemem.

Może do zwolenników prawicy trafi porównanie UE do harcerstwa, tak popularnego wśród wielu polityków PiS - to klub, do którego dołączasz dobrowolnie uznając jego wartości za swoje. Jeśli przestajesz według nich postępować, najpierw przestaną z tobą gadać, potem nie pojedziesz na obóz, a potem albo sam odejdziesz, albo cię wyrzucą. Niby oczywiste, a jednak jakby nie za bardzo.

Wybieramy sobie na najbliższego sojusznika w UE kraj, który w UE być nie chce, a nie kraj, z którym łączy nas najdłuższa granica i gigantyczna część naszej zagranicznej wymiany handlowej.

Wmawiamy sobie, że symbole są ważniejsze od zawartości merytorycznej. Udajemy więc, że fakt, że przyjeżdżają do nas prezydenci, premierzy i ministrowie, to dowód poparcia dla rządu, a nie po prostu realistyczne uznanie, że póki głos Polski w Radzie Europejskiej jest równy głosowi i Niemiec, i Malty, póty warto o niego zabiegać. Z chuliganem warto dobrze trzymać, więc podaje mu się rękę i straszy nim głośnych sąsiadów. Ale jak zachoruje, to nikt mu lekarstw nie poda, a jak się wyprowadzi, to nikt za nim płakać nie będzie i wszyscy o nim zaraz zapomną.

Nie rozumiemy, że izolacja Polski postępuje, ale nie w sferze symboliki, lecz realnych interesów. Cieszymy się więc, że Polska weszła do Rady Bezpieczeństwa ONZ, choć nie miała kontrkandydata, a w Radzie nie będzie na zawsze, lecz na chwilę, a nie przejmujemy się, że coraz większa część elit UE żałuje, że Unia się rozszerzyła i oczywiście da temu wyraz w coraz częstszym nieuznawaniu naszych interesów w Unii.

Dowód - w maju szefowa dyplomacji UE mianowała 43 nowych ambasadorów Unii na świecie. Nie znalazł się wśród nich ANI JEDEN Polak. Tak wygląda realna, nie symboliczna, izolacja Polski w Europie. Jej mniejsze i większe odsłony będziemy oglądać coraz częściej.

Niczego tak się nie boję, jak naszej umiejętności do niszczenia naszych własnych osiągnięć. Polska, ze względu na swe położenie, potrzebuje bliskich sojuszników w każdej dziedzinie: politycznej, gospodarczej i militarnej. Potrzebujemy bardzo silnej pozycji w UE i traktowania nas jak poważnego partnera, a trudne dziecko. Musimy być blisko USA, ale Amerykanie będą nas tym bardziej cenić, im bliżej będziemy w Brukseli. W przeciwnym razie zwrócą się ku Rumunii, która tylko czyha, by zająć nasze miejsce w szeregu.

Czy naprawdę wierzymy, że dziś mamy więcej i bliższych sojuszników, niż 3-4 lata temu? Kim oni są? To pani premier May, która za chwilę straci stanowisko, czy może premier Orban, który doskonale wie - i przy wyborze Donalda Tuska to pokazał - że są granice, które nawet dla niego są niewarte przekroczenia.

Czy nawet Trump - sekundę temu wielki autorytet zwolenników PiS-u - za chwile okaże się być „zdradziecką mordą” na usługach Anne Applebaum i „Gazety Wyborczej”?

Licznym znajomym, którzy pytają mnie, czy: już uciekać/szykować się do ucieczki/będzie wojna/wyjdziemy z UE/będzie dyktatura/wracamy do komuny odpowiadam:

Wojny nie będzie, wyjeżdżać nie należy, dyktatury nie ma, ale idziemy w złą stronę. Zapytajcie mnie znowu po wecie pana prezydenta Andrzeja Dudy do ustaw o reformie sądownictwa, albo za rok, jeśli ich nie zawetuje.
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Węglarczyk


@Sim0n97: a to ten słynny "nie straszcie PiSem", a teraz jak się do dupy dobrali, symbolicznie 13 grudnia i 22 lipca przywrócili komunę, wykluczyli z grona demokratycznych państw świata oraz osamotnili Polskę, to eeee, może... eeee, w złą stronę.

Bez poważania dla jego "analiz".
  • Odpowiedz