Wpis z mikrobloga

Wczoraj gdy wieczorem przeczytałem o śmierci Chestera z LP, w sumie przeszło to obok mnie gdzieś w oddali. Bo w zasadzie nie był dla mnie ważną osobą. W sensie słuchałem i nadal lubię puścić sobie coś z Linkinów.

Jestem tym pokoleniem, które słuchało ich pierwszych kawałków. Dopiero dziś przypomniałem sobie w jak trudnym okresie życia trafili do mnie ze swoją twórczością. Jak w chwilach gdy było mi źle a wszystko mnie przytłaczało zanurzałem się w ich muzyce żeby odzyskać spokój.

W tym okresie swojego życia nie miałem problemów w stylu: baba z pszyry mnie wkurza czy stara nie dała mi na trampki.
Miałem problemy, które każdy mógłby spokojnie wsadzić do teczki z opisem: Dramat+#!$%@?.

Problemy od których nawet uciekając nie da się odejść. Rękę podali mi LP, choć nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, pomagali mi przetrwać trudny okres mojego życia. Każdy z nas ma takich swoich bohaterów i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że słuchając czegoś zanurzając się w słowach i dźwiękach potrafi oddalić na prawdę #!$%@? myśli.

Szkoda, że nie mogłem mu pomóc i spłacić długu jaki u nich zaciągnąłem......................................................

#linkinpark
  • 4
@Centuri0n: Same here... Cierpię właśnie przez to, że ich muzyka naprawdę dała mi wiele razy siłę. I też nie mówię tutaj o błahych rzeczach, ale problemach takich, że ciągną się za człowiekiem i które wywracają życie do góry nogami. Tyle razy uciekałam w ich muzykę, tyle razy dzięki takiej ucieczce potrafiłam iść przed siebie. Tyle piosenek, z których mogłabym ułożyć część historii mojego życia. Głos Chestera towarzyszył mi w najgorszych chwilach