Wpis z mikrobloga

#logikarozowychpaskow ##!$%@? #coolstory #takaprawda

Miraski! Co tu się #!$%@?ło to głowa mała, ale po kolei...

Koleżanka z pracy... nazwijmy ją Agnieszka ma przyjaciółkę... nazwijmy ją Klaudia
Klaudia dziś przyszła do Agnieszki a, że ja miałem sprawę do szefa Agnieszki to czekałem w jej pokoju aż goście od jej szefa wyjdą i chcąc nie chcąc przysł#!$%@?ę się o czym rozmawiają.

Klaudia kilka lat temu poznała faceta... nazwijmy go Robert
Robert obrotny chłopak, trochę jeździł do Norwegii żeby pracować jako spawacz, trochę do Niemiec, trochę do Australii (tak, tam gdzie żyją misie koala i kangury) aż ostatecznie osiadł w Polsce po poznaniu Klaudii. W Polsce bardziej się opłacało zostać kierowcą Tira niż spawać więc jeździł, zamieszkali razem i sielanka?

NIE!!

Klaudia szukała pracy... nie przykładała się jakoś bardzo, ale podobno szukała (kilka lat szukać i nie znaleźć to talent) a Robert widać za bardzo jej tego nie wypominał. Pojawiły się jednak zgrzyty bo pracując jako kierowca, będąc 3 tygodnie w trasie i tydzień w domu dostawał biedaczek sprzeczne komunikaty... bądź częściej w domu, więcej zarabiaj itd.
Po kilku latach dostał od rodziców działkę pod miastem bo rodzice stwierdzili, że oni już nie będą tam nic budować a Robert jak chce to może tam się kiedyś wybuduje, albo sprzeda i będzie miał gotówkę na wkład początkowy na własne a nie wynajmowane mieszkanie.
Rober zaczął się tam budować. Oczywiście pracował, aby spłacić kredyt i kolejnych fachowców od wykończeniówki.

W między czasie tata Klaudii zamieszkał razem z nimi bo był schorowany, siedział na głowie swojej siostrze (wywnioskowałem, że żona zmarła wcześniej lub się rozwiedli) a tak przynajmniej Klaudia miała do kogo gębę otworzyć jak Roberta nie było 2-3 tygodnie w domu.

Sielanka?

NIE!!

Klaudia postanowiła wsiąść na bolca jednego z robotników od wykończeniówki, ujeżdżała go tak skutecznie, że aż sąsiedzi (znający rodziców Roberta) zaczęli doszukiwać się co się tam dzieje, co to za szalone wrzaski i jęki tym bardziej, że Roberta nie widywali a widywali tylko Klaudię, jej tatę i robotników.

Po powrocie z którejś trasy sąsiedzi powiedzieli mu co i jak.
Awantura karczemna... oczywiście to jego wina bo go ciągle nie ma

Ostatecznie Robert okazał się chłopem z jajami i kazał jej #!$%@?ć
Co ma zrobić z ojcem? Co chce, to już nie jego problem.

Dziewczyna przez 5 lat nie pracowała poza jakimiś pracami typu "zrobię ci paznokcie" lub "przedłużę ci rzęsy".
Nie ma pieniędzy, nie ma gdzie mieszkać, ojciec jest na jakiejś rencie i wylądowali jak na razie u cioci/siostry ojca.

Kto jest świnią, chamem i prostakiem?
Oczywiście Robert

Laska (obiektywne 6-7/10) miała wszystko...
Faceta który nie pił i bardzo ją kochał (brał na siebie ogromną odpowiedzialność w postaci teścia w domu)
Faceta który chciał założyć z nią rodzinę (i nie mówimy o dwóch różnych facetach)
Nie musiała pracować... poza kasą którą sama sobie zarobi na boku "na waciki" miała full serwis.
Facet był 3 tygodnie w trasie więc jej "praca" polegała tylko na tym, aby dać mu dupy raz na miesiąc i pilnować domu, aby się nie #!$%@?ł... życie jak pączek w maśle.

Jak ja nie rozumiem #rozowepaski

A później się dziwią facetom którzy po spotkaniach z takimi przypadkami wolą dziewczynę z Ukrainy lub Białorusi dla której najbardziej liczy się to, aby facet jej nie bił i nie pił (za dużo).

Dalszych losów nie znam, ale jak się dowiem to będę relacjonował.
  • 15
@Arachnofob: Twierdzenie, ze szczytem szczescia dla kobiety jest siedzenie w ladnym domu i widywanie meza raz ma trzy tygodnie...
Nie usprawiedliwia to zdrady (chociaz historia troche malo wiarygodna, ciezko mi sobie wyobrazic aby panna opowiadala kolezance o tym jak zdradzala meza i jeszcze miala do niego pretensje majac swiadomosc, ze moga to slyszec postronne osoby...ciezko tez wierzyc, ze przedstawila meza jako kochajacego i wspanialego faceta a jego jedyna wada bylo to,
Twierdzenie, ze szczytem szczescia dla kobiety jest siedzenie w ladnym domu i widywanie meza raz ma trzy tygodnie...


nigdzie nie napisałem, że to szczyt szczęścia, ale warto to docenić i dać coś od siebie

ciezko mi sobie wyobrazic aby panna opowiadala kolezance o tym jak zdradzala meza i jeszcze miala do niego pretensje majac swiadomosc, ze moga to slyszec postronne osoby...


koleżanka uzupełniła brakujące kwestie jak już byliśmy sami

.ciezko tez wierzyc,
@Arachnofob: Generalnie sie zgadzam. Nie mozna miec w zyciu wszystkiego ale jak sam napisales ''jej "praca" polegała tylko na tym, aby dać mu dupy raz na miesiąc i pilnować domu, aby się nie #!$%@?ł... życie jak pączek w maśle.'' Wywnioskowalam wiec, ze nic wiecej juz chciec nie powinna, jej zycie jest wspaniale, po co komu jakies tam uczucia, wspolne zycie, ona sie ma jak paczek w maselku.
Bardzo wspolczuje zawodowym kierowca
@Arachnofob: problem polegal tez na tym, ze facet niczego od niej nie wymagal.
Tak calosciowo. Wzial sobie ladna laskę, zrobil (choc zapewne nie celowo) z niej utrzymanke i nic nie musiala robic.

Znam podobny przypadek - chlop jezdzi na tirach, tyra calymi dniami, a babka siedzi, cos tam pracuje oczywiscie, ale kasa idzie tylko na jej zachcianki. Kredyty splaca on (no bo trzeba brac!), dziecmi zajmuje sie niania albo on, kobita
Nie będę rozkminiał jak się ta #!$%@? czuła, ani nic z tych rzeczy. Dla mnie ma zerową wartość, bo zdradziła. Zdradziła, bo chciała, bo coś jej przeszkadzało i miała do tego idealną okazję. Tacy ludzie powinni odpowiadać za szkody na zdrowiu psychicznym partnerów. Nie rozstanie się z nim, bo byłoby to równoznaczne z utratą dóbr materialnych przez niego zapewnianych, ale da dupy innemu, bo jest #!$%@?ą. Jak to mówi klasyk. W takie