Wpis z mikrobloga

@danielmagical
#danielmagical
Dużą popularność zdobyło określenie "wzywanie diabła" - słysząc to mimowolnie na myśl przychodzi nam coś niebezpiecznego, wręcz śmiercionośnego i czegoś, z czym lepiej nie mieć nic wspólnego. Prawda jest jednak taka, że "wezwanie diabła" nie jest wcale takie proste... ani niebezpieczne, jeśli stosujemy się do pewnych zasad. Większość z nas urodziła się i wychowała w społeczeństwie, gdzie ważną rolę odgrywał Kościół Katolicki. Nawet jeśli w późniejszym etapie naszego życia drogi nasze i KrK się minęły, to i tak w gorszym lub lepszym stopniu znamy treść Biblii. Jasno tam jest określone, że szatan jest nikczemnym i złym aniołem, upadłym i wygnanym z raju. Z kart Pisma Świętego dowiedzieć się możemy, że szatan wodzi ludzi na pokuszenie i jest zagrożeniem dla wszystkich istot żyjących. Na podstawie tej wiedzy czujemy lęk przed tą postacią. Prawda jest jednak taka, że opinię o diable wyrobiliśmy sobie słuchając tylko jednej strony. Czy sprawa sądowa oparta tylko na mowie prokuratora, bez możliwości obrony oskarżonego byłaby uczciwa? Nie. Byłaby to podstawa do apelacji. Tak też jest i w tym przypadku - z tą różnicą, że "adwokaci" diabła nie przebijają się do opinii publicznej z taką łatwością, jak jego przeciwnicy. Wszelkie źródła, z którymi zetknąłem się podczas zbierania materiałów jasno dają do zrozumienia, że szatan jest równie dobry, co i Bóg... chociaż może powinienem powiedzieć, równie zły.



Chociaż dla wielu z was może się to wydać bluźnierstwem, pod względem miłosierdzia, dobroci i miłości oba te bóstwa nie różnią się. Różnią się jednak tym, że Bóg katolicki wystawia swe owieczki na próbę podczas życia doczesnego i obiecuje wieczność w raju, natomiast szatan dba o swoich wiernych już na Ziemi.
  • 4