Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do tego wpisu
Zacznę od przeprosin że tak długo zwlekałem z wyjaśnieniem co u naszego czworonożnego kolegi. Nie sądziłem że wywoła to taki duży odzew, i z tego miejsca chciałbym wam, moi drodzy, podziękować za wszystkie miłe komentarze i wiadomości :)
Dokończę historię pieseła, następnie postaram się odpowiedzieć na wasze komentarze.
Należy się wam małe sprostowanie, bo część z komentujących zaczęła mnie oskarżać o przywłaszczenie sobie pieseła. Będąc jeszcze pod turbiną wykonałem telefon do lokalnego technika, i przedstawiłem całą sytuację, licząc że może wiedzieć czy w okolicy ktoś zgubił psa. Okazało się, że tydzień wcześniej ktoś rozwiesił plakat z informacją o stracie czworonoga, co więcej, dużo szczegółów takich jak czerwona obroża, podpalane wąsy, dłuższa, ciemna sierść. Po skontaktowaniu się z panią z ogłoszenia, udaliśmy się do najbliższej wioski, które przy okazji było miejscem spotkania z poszukującymi zguby.
Niestety, to nie był ich pies, a sytuacja zrobiła się tak niezręczna, że rozstaliśmy się w ciszy. Pieseł, korzystając z okazji, wyskoczył z samochodu i zaczął bardzo pewnie zachowywać się, pierwsze moje skojarzenie, to chyba jego rejony. Nie minęło 5 minut, a ten na cwaniaka potruptał wzdłuż drogi, i przeszedł przez dziurę w płocie na posesję. Niestety nie mam pewności czy trafił dobrze, ale wszystko na to wskazywało. Nie reagował nawet na moje wołanie i gwizdanie, gdzie jeszcze 15 minut wcześniej nie odstępował ode mnie na krok. Tak więc psina jest bezpieczna, ja mam na koncie chyba mały, dobry uczynek, a turbiny nie rozpadłī się, dzisiaj sprawdzałem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pozwolę sobie zawołać plusujących, ale nie dawajcie plusa w tym wpisie. Nie tworzę go dla atencji, stwierdziłem że może was interesować dalszy ciąg przygody.
  • 92
  • Odpowiedz