Wpis z mikrobloga

  • 1
Byłem sobie ja na squashu, chyba parę miesięcy temu, najwidoczniej za krótka rozgrzewka i 5 minut po rozpoczęciu - coś mi strzeliło gdzieś przy barku. No nic, dokończyłem mecz i klasycznie, myślę, "może przejdzie" przecież nie będę robił afery z niczego, bo bedzie znów - hurr durr 37 °C i na oiom jedzie!

Jak się łatwo domyślić, 2 tygodnie później poszedłem jednak do ortopedy. Pomacał, kazał poruszać ręką w każdą stronę. "Pełny zakres ruchu, to normalne, proszę smarować fastum czy coś, zimne okłady...", przejdzie. 5 minut dziękuję następny.
Myślę, no dobra, kurde głowa siwa może zna się!

Parę miesięcy później...

  • Odpowiedz