Wpis z mikrobloga

Relacja z mojej wyprawy autostopem do Tallina, Rygi i Wilna

Dzień 1
O 4:56 z Michałem wyruszyliśmy pociągiem z krakowskiego dworca do Suwałk. Przez cała podróż patrzyliśmy przez okno na spadający deszcz zastanawiając się gdzie spędzimy dzisiaj noc. Nie wiedzieliśmy jeszcze w co się wpakowaliśmy. Wysiadając z pociągu otworzyliśmy parasol i skierowaliśmy się w kierunku drogi na Litwę. Zanim udało nam się dotrzeć do drogi zdążyliśmy zmoknąć, wyschnąć, wypić kawę na stacji i znowu zmoknąć. W deszczu złapaliśmy krótko podwózkę pod granice z Litwą. Tam po pół godziny stania w deszczu zatrzymał się pewien Niemiec który słuchał dobrych rockowych szlagierów. W rytmie Smokie dojechaliśmy za Kowno. Zostawił nas na zjeździe z autostrady. Wysiedliśmy, podziękowaliśmy i zadaliśmy sobie pytanie "co do ku*** tu zrobimy?". Droga była jednopasmowa, padał mocny deszcz, auta jechały szybko i nie miały gdzie się zatrzymać. Zdecydowaliśmy się na marsz w kierunki cywilizacji. Po dwóch godzinach byliśmy wycieńczeni, całkowicie przemoknięci i bardzo zrezygnowani. Doszliśmy w końcu do wioski w której zaczęliśmy pukać po drzwiach w nadziei ze ktoś okaże nam trochę łaski i przenocuje w jakimś suchym miejscu. Nie szło to najlepiej, najczęściej nikt nie otwierał drzwi, a jeden pan chciał puścić na nas "sabaku". Ostatni drzwi w które chcieliśmy zapukać okazały się zbawieniem. Litewski grubasek wykonał kilka telefonów i w końcu z żona zawiózł nas do wiejskiej świetlicy gdzie pozwolili nam spędzić noc. Ciepły prysznic nigdy nie był tak przyjemny. Wysuszyliśmy dosłownie wszystko i położyliśmy się na karimacie na podłodze.

Dzień 2
Cali połamani obudziliśmy się o 8 i zebraliśmy w dalszą podróż. Wyszliśmy ze wsi na drogę na Rygę. Deszcz dalej padał, ale już nie tak mocno na nasze szczęście. Po pół godziny przybrał nas Litwin, który całkiem nieźle władał angielskim, dzięki czemu opowiedział nam historie swojego życia, opowiedział trochę o historii stosunków polsko-litewskich i o sytuacji politycznej. Dotarliśmy do Poniewieża, gdzie zjedliśmy śniadanie i kolejną podwózka z milczącym Litwinem dojechaliśmy do Pasvalys. Stamtąd udało nam się złapać stopa prosto do Rygi. Ku naszemu zdziwieniu zatrzymał się Pan w passacie i poopowiadał nam trochę o swoim życiu. O 15 byliśmy już w Rydze i wsuwaliśmy burgery w Macu, nadrabiając zaległości w social media równocześnie. Wyszliśmy zobaczyć stare miasto, niestety nie zdążyliśmy odwiedzić żadnego muzeum i musieliśmy nacieszyć oko tylko zabytkami. Było dalej ponuro i co chwile kropiło przez co Ryga wydała nam się dość brzydkim miastem pełnym żuli i kontrastowych budynków. Noc spędziliśmy w hostelu przy łotewskim piwku.

Dzień 3
Obudziliśmy po godzinie 10 minutowych drzemek i zmotywowani pierwszymi promieniami słońca padającym zza szyby wstaliśmy. Wyjechaliśmy z Rygi autobusem i doszliśmy do dużego parkingu przy drodze na Tallin gdzie przez pół godziny nie udało nam się nic złapać. Gdy już podnieśliśmy plecaki z zamiarem przejścia kilku kilometrów w poszukiwaniu lepszego miejsca do stopowania, zatrzymał się obok nas bus i starszy Pan zaproponował nam podrzucenie kilku kilometrów. Wrzuciliśmy plecaki na pakę i zaczęła się prawdopodobnie najbardziej ciekawa konwersacja podczas naszej podróży. Nasz kierowca mówił po niemiecku, rosyjsku i łotewsku jednocześnie. Opowiadał nam o swoich przygodach, gdy w pewnym momencie odbił w bok i na widok naszych zdziwionych min powiedział "ekskursja". Zabrał nas nad malownicze jeziorko kilometr od drogi która jechaliśmy, gdzie zrobiliśmy zdjęcie i pojechaliśmy dalej. Dojechaliśmy do Tallina z cichym Łotyszem. W Tallinie znowu zaatakowaliśmy Maca i zarezerwowaliśmy hostel. Zostawiliśmy plecaki i poszliśmy zwiedzać stare miasto. Powtórzyliśmy scenariusz z poprzedniego dnia i po przejściu całej starówki weszliśmy do sklepu kupić estońskie piwa.

Dzień 4
Z Tallina wyjechaliśmy autobusem i złapaliśmy stopa z miłym starszym Estończykiem który tez swego czasu podróżował autostopem po Europie i obiecał sobie wtedy ze zawsze będzie zabierać stopowiczów. Wyrzucił nas stacji gdzie po 40 minutach zabrała nas trójka mężczyzn z Polski. Zawieźli nas prosto do centrum Rygi. Tam szybki obiad w Hesburger i kierujemy się na Wilno. Planowo chcieliśmy dostać się do Poniewieża gdzie mieliśmy rozbić namiot. Jednak ciężko było coś złapać i udało nam się dojechać do Ekawy w niedaleko granicy łotewsko-litewskiej. Tam już rozglądaliśmy się za miejscem na namiot gdy zatrzymało się ukraińskie małżeństwo w dużej maździe i zaproponowało nam podwózkę prosto do Wilna. Szybka wizyta do maca po wifi, bookowanie hostelu i w końcu wymarzone piwerko do zupki chińskiej.

Dzień 5
Rano wstaliśmy, szybko się ogarnęliśmy i wyszliśmy zwiedzać miasto. Zobaczyliśmy wszystko co mieliśmy w planie i zaczęliśmy myśleć o kierowaniu się w stronę domu. Wyjechaliśmy pociągiem z Wilna do Kowna. Tam busem poza miasto i na stacji znaleźliśmy dwóch tirowców z Polski którzy podrzucili nas do Suwałk. Tam już pociąg do Krakowa. Przyspieszyliśmy nasza wycieczkę z względu na ciężkie pierwsze dwa dni, po których mieliśmy już dość stopowania. Zaliczyliśmy jednak wszystkie 3 stolice jak zaplanowaliśmy i zobaczyliśmy w większości to co chcieliśmy. Także wyjazd można uznać za udany.

#podroze #podrozujzwykopem #autostop
Pobierz PoprawnyWykopowicz - Relacja z mojej wyprawy autostopem do Tallina, Rygi i Wilna

D...
źródło: comment_nK7DI88xP76qSVKSTRABPpWAK9SbCGmx.jpg