Wpis z mikrobloga

Siedzę sobie w kawiarni obok lokalnego sądu okręgowego i podsł#!$%@?ę kątem ucha rozmowę prawników o sprawach rodzinnych M vs K, m.in. o tym jak kobiety bezkarnie stosują politykę faktów dokonanych na zasadzie "nie przyprowadziłam pańskiego dziecka i co mi pan zrobi?", a mężczyzn którzy próbują coś z tym zrobić (np. znaleźć swoje dziecko którym mają prawo się opiekować) traktuje się jak groźnych przestępców (opowiadają o akcjach typu policja zatrzymuje samochód ojca, wywleka co na asfalt, zakuwa i przymyka mimo że nie złamał żadnego prawa itp.).
Do tego historie o preparowaniu dowodów przeciwko ojcom, o matkach znęcających się nad dziećmi, takie rzeczy.

Gorsze rzeczy niż kiedykolwiek widziałem na mirko - poważnie straszne historie opowiadają. Gurwa, życie to jednak potrafi być niełatwe. Dobrze że mnie to nie dotyczy (trafiłem tu przypadkiem, akurat byłem obok i chciałem zjeść śniadanie). Swoją drogą muszę przyznać że zupełnie tego nie rozumiem (może zrozumiem jeśli będę kiedyś ojcem) - dzieci kojarzą mi się głównie z kłopotami, wysiłkiem, brakiem wolnego czasu i trudno mi zrozumieć że ktoś o to wszystko tak zaciekle walczy. Szczególnie te matki z opowieści które wcale nie wydają się zainteresowane dobrem dziecka ani chętne do wkładania wysiłku w jego wychowanie - jakby chciały zatrzymać je dla siebie tylko z przekory.

Dorośli to są jednak dziwni.