Wpis z mikrobloga

#oswiadczenie #oswiadczeniezdupy

Jestem w Opolu pierwszy raz praktycznie (przejazdy się nie liczą, a zwłaszcza autostradą A4). Wychodzę z hotelu na fajkę. Obok banku kobieta, przy stosie reklamówek, lekko zaniedbana - nie wiem - bezdomna? Lat około 30-34. I mówi. Mówi do siebie. Melorecytuje, modli, zaklina. Przeważnie bez uchwytywalnego sensu. "Byłam u ciebie, nie byłeś, pytałam, nie mówiłeś, ludzie są jak sępy, bez uczucia, bez lęku, patrzyłam na upadek, spadałam w przepaść, mierzyłam was swoją miarą - nie było zadośćuczynienia" - to nie są jej dokładne słowa, ale tak nawijała, jak w transie. Nie wyglądała na pijaną, ani naćpaną. Więc pewnie choroba.
Mijając ją, podszedłem i spytałem:
-Proszę pani, czy wszystko w porządku?
-Tak, tak, wszystko w porządku - i zaczęła znowu swoją litanię...
Podszedłem jeszcze bliżej i powiedziałem:

Przerażający jak ozdoba świata
Co w malignie bredzi jest obłęd człowieczy
Nie brookliński most, lecz na drugą stronę
Głową przebić się
Przez obłędu los
To jest dopiero coś.

Ona nagle się całkowicie uspokoiła, spojrzała na mnie i powiedziała:
-Dziękuję. Już sobie pójdę...
-Proszę podziękować Stachurze, dobranoc - odpowiedziałem i poszedłem sobie z głową pełną dziwnych myśli.
  • Odpowiedz