Wpis z mikrobloga

#piszzwykopem
#wytrzeszczbajdurzy
w #!$%@? Work in Progress, ale dajcie wiatru w żagle bo kurde bieda
to ma taki #!$%@? format bo kopiowałem z PDF-a (czytelniejsze niż z tagami latexowymi)

Tytuł roboczy- Amerykańska opowieść
”wytrzeszcz”
18 lutego 2017
ii
Spis treści
1 Przedmowa 1
2 Gęste powietrze 3
iii
iv SPIS TREŚCI
Rozdział 1
Przedmowa
Czyli to co winniście wiedzieć przed podróżą.
Autor tego tekstu jest furfagiem1
, stąd bohaterowie tej powieści będą antropomorficznymi
zwierzętami.Może to powodować pewny rodzaj zamieszania
u Ciebie czytelniku. Co tyczy się świata w który się zanurzymy podczas
czytania tej pozycji, jest to post-apokaliptyczna wizja Stanów Zjednoczonych,
które są teraz rozbite na mniejsze i większe strefy wpływów. Dolar
stracił wartość i banknoty z kolejnymi prezydentami są miej warte od przybrudzonych
kartek. Z nadgarstków poznikały zegarki, bo czas przestał mieć
takie znaczenie jak przestrzeń. Posadź swój tyłek na pace mojego pickupa i
zapraszam Cię na pełną emocji wycieczkę w której zobaczysz walkę o życie,
żywność, amunicje, ropę i tych kilka gwiazdek powiewających na wietrze.
Życzę przyjemnej podróży.
1
członek fandomu furry
1
2 ROZDZIAŁ 1. PRZEDMOWA
Rozdział 2
Gęste powietrze
Pierwsze spotkanie z NYC.
Pierwszym naszym bohaterem jest Jack Daniels, szczur będący drobnym
przedsiębiorcą, jak to lubił się nazywać, albo wrogiem ludu, przebrzydłym
przemytnikiem, siewcą zgorszenia i agentem Molocha1
jak to nazywała go
rządowa gazeta. Nowy Jork najbardziej zadymioną częścią tego co po Stanach
Zjednoczonych pozostało. Wśród ciemnych i ciasnych uliczek, wielkiego
niegdyś miasta snuli się Ci co z jakiegoś powodu nie mieli wystarczająco
dużej chęci by stąd uciec.
Jack miał dziś wyjątkowo dobry humor, nie było jeszcze 4PM a on już
miał kieszenie pełne dolarów. Były to małe monety bite z lekko fosforyzującej
lokalnej stali. Za równowartość jednej takiej monety dostać można było ze
pięć fajek, czy 2 kule do rewolweru. Nie były to jednak przesadnie dużo warte
kawałki blachy, bo sam suchy kilogramowy chleb kosztował 5 takich blaszek.
”Jeszcze kawałeczek i będę na targu”pomyślał ściskając w kieszeni ciężkawe
monety. W jego fachu ważne było się nie wychylać, cieszyć się wraz z resztą,
jak to sam nazywał ”pożytecznych błaznów”, że mości Collins dziś wstał
niby słońce i od czasu do czasu na kogoś donieść, czego akurat strasznie nie
lubił robić. Szedł teraz wzdłuż dawnego Central Parku. Ten wieki piękny park
został po wojnie przerobiony na pola uprawne. Kręciło się tu dużo oddziałów
policji jako że ten skrawek ziemi mógł sądzić o losie miasta. Szedł pewnie, nie
miał w końcu przy sobie nic nielegalnego, a praca dla Uniwersytetu dawała
mu swego rodzaju nietykalność. W prawdzie
s
1Wielkie miasto maszyn na zachód od NYC, o którym usłyszymy jeszcze w przyszłości.
3
4 ROZDZIAŁ 2. GĘSTE POWIETRZE
  • 7