Wpis z mikrobloga

Fribourg&Treyer PATCHOULI... Długo przymierzałem się do opisania tej tabaki. Mam ją już dobre kilka miesięcy a mimo to nie poznałem jej jeszcze tak dobrze jak na to zasługuje. Jest to produkt niezwykły, o bardzo specyficznym aromacie i nietypowej konsystencji. Zanim jednak opiszę samą tabakę, zacznę od napisania kilku słów na temat tabakierki. Mała, pięciogramowa, metalowa puszka, dość szczelna. Etykieta, jak widać na obrazku nie powala. Biała naklejka z nazwą i informacją o producencie. Nic niezwykłego. Za to całość wykonana porządnie, w sam raz do używania, bez obaw o uszkodzenie opakowania. Gorzej jest natomiast przy próbie otwarcia pojemnika. Dziwny profil wnętrza tabakierki, powoduje, że niezwykle łatwo jest rozsypać zawartość. Nie mówcie, że nie ostrzegałem. Jeśli chodzi o samą tabakę... Jest drobno zmielona, niczym angielskie ale przy tym wyjątkowo wilgotna. Nie zbija się w grudki ale przelewa się przez palce, niczym glinka. Kolor ciemny, prawie czarny, choć nie tak jak w schmalzlerach. Ziemisty. Ziemisty ma też aromat. Zapachem przypomina wilgotną ziemię. Parne powietrze, tuż po burzy. Orzeźwiające to ale też odrobinę przytłaczające, zwłaszcza na początku, kiedy nie jesteśmy do końca przygotowani na takie wrażenia. Przyznaję, że gdy pierwszy raz spróbowałem tej tabaki, byłem bardzo negatywnie do niej nastawiony. Dopiero po kilku kolejnych zażyciach, zacząłem doceniać ten aromat i odnalazłem w niej to COŚ.
#wykopsnuffersclub #tabaka #snuff
źródło: comment_sNIDGa4iU5zO0GxxrugFAK5j8DfLiIEB.jpg
  • 5