Wpis z mikrobloga

Zimbabwe, 16 września 1994 roku. To miał być kolejny spokojny dzień w miasteczku Ruwa, jednak to właśnie tu o godzinie 10:15 doszło do niezwykłego zdarzenia, które na zawsze odmieniło życie 62 osób. Ów incydent z Zimbabwe, podczas którego doszło do masowego kontaktu z istotami pozaziemskimi, jest uznawany za jeden z najlepiej udokumentowanych i wiarygodnych przypadków bliskiego spotkania trzeciego stopnia. Istnieje wiele tysięcy obserwacji latających spodków na niebie, jednak zdarzenie w Ruwie jest o tyle ciekawe, że nie dość, iż jeden ze spodków wylądował na Ziemi to jeszcze z pokładu wyszli dwaj pasażerowie. Świadkowie zdarzenia do dziś powtarzają tę historię w tak przekonujący sposób, że nawet sceptycy przyznają, iż jest to przypadek godny uwagi. Zanim jednak przejdziemy do kontaktu z 16 września, warto wspomnieć o tym co zdarzyło się dwa dni wcześniej.

Wieczorem 14 września 1994 roku tysiące mieszkańców Zimbabwe było świadkami przelotu UFO po przejrzyście czystym niebie. Ludzie zatrzymywali się na ulicach i spoglądali w niebo, starając się zidentyfikować to, co obserwowali. Świadkowie opisywali główny obiekt jako jasno świecące światło o okrągłej formie, za którym podążały mniejsze obiekty mieniące się różnymi kolorami. Oberwatorzy, wśród których byli też astronomowie czy naukowcy, twierdzili, że obiekty poruszały się bardzo wolno, by nagle przyspieszać w niewiarygodny sposób i zmieniać kurs o 180 stopni. Mieszkańcy kraju, w którym informacje na temat UFO nie były chlebem powszednim, uznawali niezwykłe obiekty za meteoryty bądź też rozbijający się amerykański pojazd powietrzny, choć zgodnie przyznawali, że 'to coś' nie wydawało żadnych dźwięków. O zdarzeniu zapewne szybko by zapomniano, gdyby nie fakt, że dwa dni później doszło do zdumiewającego zdarzenia.

W prywatnej szkole podstawowej w miasteczku Ruwa nauczyciele zebrali się na przerwie na standardowym spotkaniu, podczas gdy 62 dzieci bawiło się przed szkołą na placu zabaw. Nagle o godzinie 10:15 kilkoro dzieci zauważyło na niebie trzy świecące srebrne kule. Pozostałe dzieci natychmiast przerwały zabawy i również zaczęły się wpatrywać w te niezwykłe obiekty, które poruszały się po niebie z niesamowitą prędkością. W pewnej chwili obiekty zaczęły się wolno poruszać w stronę szkoły, z czego dwa pozostały na niebie, a jeden zbliżył się tuż nad ziemię, w odległości ok. 100 metrów od granicy szkoły. Dzieci podbiegły do siatki odgradzającej ich od roślinnego terenu, nad którym zatrzymał się srebrny latający spodek spoczywając kilkadziesiąt centrymetrów ponad ziemią. Wg relacji dzieci coś na kształt drzwi zaczęło się otwierać i po chwili ze statku wyszła dziwnie wyglądająca istota.

Dzieci opisały tę istotę jako niskiego mężczyznę ok. 1m-1.10m wzrostu. Odziany był w jednoczęściowy, obcisły, świecący czarno-srebrny kostium, przypominający kombinezon. Wg dzieci niezwykły przybysz miał bladą twarz, niewielki nos i długie czarne włosy opadające na ramiona, jednak w opisach najwięcej uwagi poświęciły oczom owej istoty. Każde z dzieci wskazywało, że 'mężczyzna' miał bardzo duże czarne oczy, o owalnym kształcie, trochę jak piłka do rugby. Przybysz z kosmosu miał się przejść po pobliskich chaszczach, po czym skierował się w stronę dzieci. W pewnym momencie zatrzymał się, a wg dzieci kontakt wzrokowy z tą istotą spowodował u nich paraliż. Niektóre z dzieci zeznały, że w tamtej chwili usłyszały jakby jakiś głos w swojej głowie a także obrazy dotyczące zniszczonego środowiska i technologii. Przybysz z kosmosu wycofał się w stronę statku, po czym zniknął. Po chwili z drugiej strony statku pojawił się identyczny osobnik, który również po chwili zniknął wewnątrz statku. Po paru sekundach latający spodek uniósł się do góry, rozbłysł i w mgnieniu oka zniknął na niebie.

Przerażone dzieci zaczęły krzyczeć i płakać, po czym szybko pobiegły do pani prowadzącej sklepik, która jako jedyna miała je mieć na oku. Naturalnie na początku nie uwierzyła w relacje dzieci o przybyszu z nieba w latającym talerzu, ale zmartwiona przerażeniem na ich twarzach zawiadomiła nauczycieli. Dyrektor kazał dzieciom opowiedzieć co widziały oraz spróbować to naszkicować. Dzieci niezależnie od siebie rysowały obiekt przypominający latający spodek oraz dziwnego osobnika o owalnych oczach w jednoczęściowym stroju. Nauczyciele oraz rodzice z niepokojem obserwowali duże zmiany w zachowaniu dzieci. Usłyszawszy o tym niezwykłym zdarzeniu, do szkoły przybył John Mack, profesor psychiatrii z Harvardu. Przez dwa dni badał wystraszone dzieci zadając im dużo pytań i nagrywając wszystko na kamerę. Mack rozmawiał również z nauczycielami i rodzicami. Wg niego dzieci dzieliły się swoimi przeżyciami w sposób naturalny, używając własnego języka do opisania traumatycznego zdarzenia. Całą sprawę skwitował w następujący sposób:

"Dzieci doświadczyły niezwykłego zdarzenia. Sposób w jaki to opisują wskazuje, że faktycznie spotkały te istoty. Pozostajemy z niepokojącą informacją, że nie ma żadnego psychologicznego wyjaśnienia tego fenomenu, oprócz uznania, że było dokładnie tak jak opisały."

Rodzice dzieci starali się je przekonać, że była to jedynie halucynacja, jednak dzieci ciągle mówiły tylko o tym zdarzeniu, mimo, że mijały miesiące i lata. W końcu od zdarzenia w Zimbabwe upłynęło wiele lat, dzieci dorosły, jednak nigdy nie wyparły się tej niezwykłej historii, która odmieniła ich życie. W 2010 roku uczestnicy zdarzenia spotkali się po 16 latach aby raz jeszcze opowiedzieć przed kamerami o tym incydencie. Wszyscy przyznawali, że nigdy nie zapomną tamtego spotkania:

"To ta twarz. Wciąż ją widzę. Nigdy jej nie zapomnę, nigdy nie wyrzucę jej ze swojego umysłu."

"To było najbardziej niezwykłe doświadczenie w moim życiu."

"Zwykle o tym nie opowiadam, bo ludzie biorą mnie za świra, ale do dziś pamiętam każdy szczegół tamtego zdarzenia."

"To było tak dziwne, tak ekscytujące. Takie rzeczy dzieją się raz w życiu. To było niesamowite."

Powstało kilka dokumentów na temat zdarzenia z Zimbabwe, które jest powszechnie uznawane za jedno z najbardziej wiarygodnych przypadków spotkania z istotami pozaziemskimi - oczywiście nie licząc Mojżesza, Buddy, Ezechiela, Daniela, Jezusa, Mahometa, Nanaka czy Smitha. Mamy tu doniesienia tysięcy ludzi o obserwacji UFO oraz niezwykłą relację z ust dzieci, udokumentowaną i potwierdzoną przez renomowanego naukowca. Często kiedy szukam informacji o takich historiach lubię poczytać opinie sceptyków i w tym przypadku bardzo często widziałem zdania typu 'jestem sceptykiem, ale te zdarzenie daje mi do myślenia', 'uważam te historie o UFO za bzdury, jednak tu chyba faktycznie coś się zdarzyło' etc. Oczywiście niektórzy mogą podnosić raban, że 'to przecież tylko dzieci', jednak pokazywałem już w przypadku obserwacji UFO w Fatimie, że to o czym na początku mówiły tylko dzieci, następnie obserwowało 70.000 ludzi.

Przypadek z Zimbabwe jest bardzo ciekawy, jednak nie daje nam odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące motywacji istot pozaziemskich. Odpowiedzi, które odnajdziemy tylko i wyłącznie badając święte księgi religijne, o czym już niebawem pod tagiem #kosmiczneopowiesci

#ciekawostki #ufo #kosmiczneopowiesci #zainteresowania #swiat #kultura #kosmici #afryka
Gorti - Zimbabwe, 16 września 1994 roku. To miał być kolejny spokojny dzień w miastec...

źródło: comment_WcWWbS2nuNADoCnSVmwUR3Py1vix661T.jpg

Pobierz
  • 41
  • Odpowiedz
Świadkowie zdarzenia do dziś powtarzają tę historię w tak przekonujący sposób, że nawet sceptycy przyznają, iż jest to przypadek godny uwagi.


@Gorti: uwielbiam takie twarde dowody. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@rudy2007: Właśnie też się dziwię, że dzieci nie miały w kieszeni smartfona z panoramiczną kamerą, przecież to był 1994 rok w rozwiniętym kraju. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Gorti: a masz jakieś ciekawe info o plemieniu Dogonów? lata temu miałem małą książkę opisująca zaskakujący stan ich wiedzy nt gwiazd, początków wszechświata, biologi itp ale nie mogę jej u siebie znaleźć.
  • Odpowiedz
@sesio: Mam całą książkę na ich temat. W przypadku Dogonów trzeba pamiętać, że o ile ich opowieści o kosmicznych bogach przybywających z nieba w latających pojazdach zostały udokumentowane, tak ich rzekoma zaawansowana wiedza na temat kosmosu budzi poważne zastrzeżenia i prawdopodobnie jest efektem nadinterpretacji kilku badaczy.
  • Odpowiedz
@sesio: Kiedyś zrobię o tym osobny wpis, bo Dogonowie są ciekawi. Książka którą mam to 'Kosmiczna tajemnica Dogonów'. Głównie chodzi o informacje jakie przekazywali Robert Temple i Marciel Griaule na temat gwiazdy Syriusza i krążących wokół planet. Po latach okazało się, że dokonywali nadinterpretacji.
  • Odpowiedz
@sesio: Ogólnie w Afryce jest bardzo dużo takich przypadków, nie tylko Zimbabwe, Egipt i Dogonowie, jednak jako, że Afryka to nie jest nasz krąg kulturowy to te informacje nie przedostają się u nas do glównego obiegu informacji.
  • Odpowiedz
@sesio: Całkiem ciekawa książka, ale trochę się rozpisaliśmy nie na temat, bo jednak Dogonowie to nie Zimbabwe. Jako ciekawostkę dodam, że w Zimbabwe od wieków ludzie opowiadają historie o świecących kulach poruszających się w powietrzu. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz