Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak w pewien wiosenny poranek, matka wygoniła mnie z piwnicy po zakupy. Ostatnim punktem owej eskapady był zakup trzech kilogramów ziemniaków u przydrożnego handlarza. Dokonawszy transakcji z panem Januszem, szczęśliwy ruszyłem szybkim krokiem w kierunku swej strefy komfortu. Niestety ma idylla nie trwała długo. Bowiem worek w którym niosłem ziemniory pękł, niczym marzenia pani Clinton o fotelu prezydenckim. Zasrane barony ziem piątej klasy rozpierzchły się po jezdni, jak żółtki na widok amerykańskiego bombowca. Oczywiście od razu rzuciłem się by je zbierać i w szybkim tempie wypełniłem nimi kieszenie spodni oraz dłonie, lecz one nadal walały się po asfalcie torując jedną z głównych dróg na mojej dzielnicy. Z powodu takiej dawki stresu mój mózg zaliczył taki blackout, że kilkanaście ostatnich wykopałem na trawnik by jak najszybciej udrożnić ruch. Ehhh.... do dzisiaj czuję na sobie wzrok kierowców oglądających ten kartoflany mundial w moim wykonaniu. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#gownowpis #takbylo